Drama z Bugatti Chiron się rozkręca - teraz właścicielowi grozi więzienie za udział w nielegalnym wyścigu
Niemieckie organy robią wszystko, co w ich mocy, żeby wyjść z twarzą z sytuacji, w której multimilioner jechał Bugatti Chiron 414 km/h po ich autostradzie. Teraz grozi mu więzienie za nielegalny wyścig.
Przypomnijmy — czeski multimilioner Radim Passer postanowił pojechać szybko swoim Bugatti Chiron po niemieckiej autostradzie. Pewnego słonecznego poranka rozpędził swój samochód do 414 km/h, a przejazd postanowił nagrać i umieścić w serwisie YouTube. Dobitnie pokazuje to, że nawet bogaci ludzie mają potrzebę pochwalenia się tym, co mają i co mogą. Wyczyn pana Radima spotkał się z licznymi oburzonymi głosami. Przez Niemcy przetoczyła się dyskusja o tym czy brak ograniczeń prędkości upoważnia do jazdy z taką prędkością, jaką osiągnął Chiron. Z zimowego snu obudzili się aktywiści żądający objęciem ograniczeniami prędkości wszystkich niemieckich autostrad. Działo się tyle, że swój głos musiały zabrać władze. Ustami ministra transportu stanowczo potępili zachowanie pana Passera. W sumie tylko tyle mogli zrobić, bo nie złamał on żadnego przepisu. Ale drama tylko przybrała na sile.
Więzienie za nielegalny wyścig ma być furtką do ukarania kierowcy Bugatti
Kiedy jest presja ze strony społeczeństwa i władz, policja musi coś zrobić. Nie zawsze musi to być działanie sensowne, znacznie ważniejsze jest, żeby ludzie widzieli, że policja nie odpoczywa. W Niemczech postanowili pokazać, że nikomu nie puszczą płazem niebezpiecznych zachowań na drodze. Jak podaje The Sun — policja prowadziła dochodzenie w sprawie nielegalnego wyścigu na publicznej drodze. Ktoś może zapytać: skoro to wyścig, to gdzie były inne auta uczestniczące w nim? Niestety też tego nie wiem. Niemieccy policjanci przekazali już akta do prokuratory, tym samym pokazali społeczeństwu, że pilnie stoją na straży jego bezpieczeństwa. Czy prokuratura postawi Czechowi zarzuty? Być może też będzie chciała pokazać się z pozytywnej strony, ale nawet jeżeli to zrobią, to niemiecki sąd wyśmieje kwalifikację prawną. Pan Radim pomimo tego, że jechał bardzo szybko, to robił to całkowicie legalnie — w końcu to nie on postanowił zbudować autostrady bez ograniczeń prędkości.
Również w Polsce znamy przykład takiego działania
Parę lat temu pan o pseudonimie Frog urządził sobie brawurowy przejazd ulicami Warszawy za kierownicą BMW M3. Złamał kilkanaście przepisów w stylu przejazdu na czerwonym świetle, nieprawidłowym wyprzedzaniu itd. Jednak prokuratura pod presją opinii publicznej, zamiast ukarać go za te wykroczenia, postawiła mu zarzut sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu drogowym. Dzięki temu mogli mówić na konferencjach prasowych, że Frogowi grozi co najmniej kilka lat za kratkami. Jednak ten dęty zarzut nie miał prawa utrzymać się w sądzie. I nie utrzymał się. Jednak zanim zapadł wyrok ludzie zdążyli już zapomnieć o sprawie, a kilka lat wcześniej kiwali głowami z uznaniem widząc sprawne działanie organów ścigania.
Przykro mi, niemieccy policjanci — teraz to musztarda po obiedzie.