Absurd politycznej poprawności. Tej reklamy Volkswagena zakazano, bo pasażer miał przestraszoną minę
Volkswagen musi wycofać z telewizji reklamę Polo. Wystarczyło 6 zgłoszeń zbulwersowanych widzów.
Volkswagen emitował w Wielkiej Brytanii reklamę Polo, w której ojciec, mając w pamięci niezdarność i brak szczęścia swojego syna, obawia się oddać w jego ręce miejskiego hatchbacka. Za dzieciaka młody lądował rowerem na drzewach, wjeżdżał pod nogi sąsiadom, a nawet utopił w rzece skuter. Nic dziwnego, że ojciec siadając na prawym fotelu odczuwał lekki dyskomfort.
Zresztą zobaczcie sami:
Sześć osób oglądających tę reklamę zgłosiło ją do brytyjskiego Advertising Standards Authority (ASA), której zadaniem jest „kontrola zawartości reklam, promocji i marketingu bezpośredniego w Wielkiej Brytanii” i decydowanie, czy spełniają odpowiednie standardy. Urażeni zgłosili, że reklama ta propaguje niebezpieczną jazdę i w przesadny sposób prezentuje zalety systemów bezpieczeństwa. ASA podtrzymała te argumenty i zdecydowała, że reklama w tej formie nie może być dalej emitowana. To nie pierwszy raz kiedy ASA interweniowała w sprawie reklamy. Jakiś czas temu doszukała się też niebezpiecznych zachowań w reklamie BMW.
Straszne zagrożenia
Według ASA reklama VW łamie dwie zasady kodeksu, zgodnie z którym „reklamy nie mogą pokazywać niebezpiecznego, bezmyślnego lub nieodpowiedzialnego prowadzenia pojazdów” ani „wyolbrzymiać korzyści płynących z systemów bezpieczeństwa”.
Według kontrolerów reklama ta łamie te zasady w kilku punktach. Zwrócono uwagę na nerwowe zachowanie pasażera i „głośną ścieżkę dźwiękową”, która „potęguje wrażenie, że kierowca zachowuje się nieodpowiedzialnie”.
Do tego ASA stwierdza, że „ zależność od zaawansowanych systemów bezpieczeństwa w przesadny sposób podkreśla bezpieczeństwo pojazdu, ogólny ton w jakim przygotowano reklamę zachęca do nieodpowiedzialnej jazdy”.
Absurdalna poprawność polityczna
Obejrzeliśmy tę reklamę kilka razy i zastanawiamy się, kim było tych 6 urażonych osób i jakich strasznych czasów dożyliśmy, że poprawność polityczna dotarła do tak absurdalnych poziomów. Nie da się wskazać żadnego momentu, w którym młody kierowca jechał nieprzepisowo, ale wystarczy mina pasażera, by uznać, że reklama propaguje niebezpieczne zachowania za kierownicą. I jej zabronić. Tak, to ma sens. I to, że system bezpieczeństwa zareagował, gdy na ulicę wtargnął przechodzień, faktycznie sugeruje, że kierowca jeździ nieodpowiedzialnie. Żelazna logika.
Absurdalne jest jeszcze jedno - że w 60-milionowym kraju wystarczyło 6 urażonych osób, by pozostałe 59 999 9994 nie mogły obejrzeć tego materiału. Jasne, wiadomo, że nie ma co oczekiwać, że większość obywateli zada sobie trud i zgłosi problem. Po to jest ASA ze swoim kodeksem, by trzymać pieczę. Ale wystarczył głos nawet nie 1 procenta obywateli, nawet nie 1 promila. Głos 0,00001 proc. obywateli i bojaźliwi kontrolerzy - tyle było trzeba by reklama zniknęła z telewizji. W strasznych czasach przyszło nam żyć.