REKLAMA

Wietnam zrobił własną markę samochodów. Jej auto już jest numerem 1 na rynku. Czyli się da

Vinfast – nazwa jest straszna, brzmi jak Vin Diesel z Fast & Furious. Ale to narodowa marka motoryzacyjna w Wietnamie. Jej szybka ekspansja zasługuje na uwagę.

vinfast fadil
REKLAMA
REKLAMA

Ta, hahaha, nowa marka narodowa, kto tego potrzebuje, samochody produkują ponadnarodowe koncerny – wiem, sam wiele razy tak pisałem, a dziś, zamiast tradycyjnego kebaba muszę zjeść własne słowa. Bo oto Vinfast, świeża marka z Wietnamu, oprócz tego że zaczyna atakować rynki europejskie i amerykańskie, to jeszcze jej model wskoczył na pierwsze miejsce sprzedaży w tym kraju, a cała marka Vinfast ma już 10% rynku wietnamskiego. Wyprzedza ją tylko Toyota, Hyundai i Thaco (lokalna Kia).

Numer 1 w Wietnamie to Vinfast Fadil

Wietnam nie jest przesadnie chłonnym rynkiem motoryzacyjnym. Ogromna ciasnota, przeludnienie (96 mln mieszkańców w kraju o powierzchni Polski, ale w dużej mierze trudnym do zamieszkania) i niski poziom zamożności mieszkańców nie zachęcają do masowego kupowania samochodów. Wszyscy jeżdżą na skuterach i jakoś dają radę, samochody to więcej kłopotu niż korzyści. Na 1000 osób przypada ok. 25 samochodów osobowych, czyli jest to wskaźnik, który powinien niesłychanie cieszyć wszelkiej maści aktywistów. Rocznie sprzedaje się tu ok. 400 tys. pojazdów, głównie małych hatchbacków i sedaników. Większość modeli oferowanych w Wietnamie jest u nas nieznanych. Jedyne auto z Top 10 rozpoznawalne u nas to Hyundai Santa Fe. Ale teraz pierwsza dziesiątka ma nowego lidera: Vinfasta Fadila.

vinfast fadil

Vinfast Fadil to podobno produkt General Motors

Dokładnie jest to wycofany już z Europy Opel Karl z nieco uterenowionym nadwoziem (pakiet Rocks). Pod maską – wolnossące, benzynowe 1.4 – duży silnik jak na tak malutki samochodzik. Cena Vinfasta Fadila to w przeliczeniu 65,7 tys. zł, więc auto z całą pewnością nie jest tanie, zwłaszcza jak na warunki wietnamskie. O dziwo, nabywców znajduje nawet duży sedan Vinfast Lux A2.0 bazujący na BMW serii 5 F10 – w samym czerwcu sprzedało się 711 sztuk. Marka Vinfast oferuje też SUV-a i to w dwóch wersjach: SA2.0 (zwykły) i President – wydłużony, z amerykańskim V8 pod maską. Oferta jest co najmniej eklektyczna, ale najwyraźniej własna marka „zarezonowała” wśród wietnamskich klientów. Poczuli przypływ uczuć patriotycznych i kupują Vinfasty, przyprawiając o łysinę dotychczasowych liderów rynku wietnamskiego.

fot. Vingroup.net

Czyli da się zrobić własną markę narodową?

REKLAMA

W Wietnamie? Tak. W Polsce też by się dawało, nawet zupełnie z niczego. Nawet można pozostać przy dziwnej nazwie Izera. Tyle że zamiast przedstawiać nieco koślawy elektryczny prototyp, należałoby po prostu zmienić znaczki na jakichś popularnych modelach, montować je w Polsce i pruć do polskich klientów jako nasze, własne i narodowe. Busy Maxus mogłyby dostać logo IZERA VAN i przy odpowiednio skalkulowanej cenie, coś tam by schodziło. Podobnie auta osobowe – jest cała masa całkiem dobrych samochodów chińskich, które można byłoby montować w Polsce na licencji z naszym narodowym logo. Zamiast tego potrafimy tylko wyciąć las pod fabrykę samochodów, które nigdy nie powstaną, bo ich celem jest niepowstawanie. Tylko wtedy osoby w ten projekt zaangażowane mogą ciągnąć z niego pieniądze. Najwyraźniej w Wietnamie tego nie wiedzą.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA