REKLAMA

Uber chce dopuszczać do pracy tylko samochody elektryczne. Tak, u nas też, już w 2030 r.

Uber zamierza mieć całkowicie elektryczną flotę już za osiem lat. Póki co, na milion samochodów tylko 25 tysięcy to takie na prąd.

uber
REKLAMA
REKLAMA

Na początku wszystko wyglądało świetnie. Po klienta przyjeżdżał lśniący, świeży samochód z jeszcze świeższym kierowcą. Podróż upływała w miłej atmosferze, a na końcu rachunek był o wiele niższy niż w tradycyjnej taksówce. Teraz też bywa miło i prawie zawsze jest tanio – ale samochody, które jeżdżą „na Uberze”, bywają mocno przechodzone. Od potwornie zmęczonych życiem Fabii, przez Priusy z gigantycznym przebiegiem, aż po dziwaczne graty w stylu Chevroleta Lacetti czy Mazdy 6 z dziurawymi progami… atrakcje bywają różne, ale przynajmniej cena zwykle to wynagradza.

Ale Uber w obecnym kształcie nie podziała długo

Wcale nie chodzi o protesty taksówkarzy czy różne zmiany przepisów, a o to, co powiedział Dara Khosrowshahi kierujący firmą Uber. W rozmowie z CBS News oświadczył, że celem firmy jest całkowita przesiadka na auta elektryczne do końca dekady. „Jeśli wykonamy swoją robotę właściwie, będziemy wtedy już całkowicie elektryczni” – powiedział. Mowa o Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Europie. To oznacza, że samochody spalinowe za osiem lat mogą już nie otrzymywać pozwolenia na rejestracje w systemie firmy Uber.

uber

Jak sytuacja wygląda dziś? Dla firmy Uber jeździ około milion kierowców. Ilu z nich ma samochody elektryczne? Nie jest to ani 10 procent ani nawet jeden procent. Mówimy o 25 tysiącach samochodów. W Polsce tego typu stosunek spalinówek do elektryków wypada zapewne jeszcze gorzej.

REKLAMA

Uber i samochody elektryczne – czego należy się spodziewać?

Czy w ciągu ośmiu lat z 25 tysięcy zrobi się milion? Ta liczba na pewno wzrośnie, ale – przynajmniej z polskiego punktu widzenia – deklaracje prezesa wydają się dość kosmiczne. Przy obecnym stanie infrastruktury do ładowania i średniej cenie auta jeżdżącego w barwach firmy Uber, pełna przesiadka na samochody elektryczne wydaje się dość nieprawdopodobna. Z drugiej strony, osiem lat to sporo czasu. Rynek używanych elektryków się powiększy. Spodziewajmy się, że z imprezy odbierze nas rozklekotany Nissan Leaf albo ciasne Mitsubishi i-MiEV.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA