Błąd w Matriksie. Policja aresztowała kierowcę z trzema sądowymi zakazami
Jeden pan miał trzy sądowe zakazy prowadzenia pojazdów mechanicznych. Gdy wpadł po raz czwarty, trafił do aresztu. I to nie jest sukces, to jest żenujące.
Powiem wam, skoro nie pytacie, jak często wygląda mój poranek, albo wieczór. Przeglądam policyjne aktualności, żeby wyłuskać z nich ciekawy temat. Bardzo często pojawiają się tam dwa rodzaje informacji, poza tymi, które kompletnie mnie nie interesują, jak próby wyłudzenia pieniędzy od staruszek. Pierwszy - policjanci po służbie ciągle kogoś łapią, często nietrzeźwych kierowców. Po godzinach pracy łapią złoczyńców tak często, że czasami zastanawiam się, czy wtedy nie mają lepszej skuteczności niż w godzinach pracy. Może nie krępują ich procedury.
Druga sprawa to wypadki, wpadki i zatrzymania drogowe nietrzeźwych kierowców. Wielu z nich ma aktywny sądowy zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. To zupełnie nie przeszkadza im jeździć dalej, dalej w stanie nietrzeźwości, dalej stanowiąc poważne zagrożenie. Teoretycznie grozi im więzienie, ale nasze państwo wraz ze zmianą kolejnych ekip rządzących nie robi się ani trochę bardziej praktyczne. Dostają więc kolejny sądowy zakaz. Rekordzista, o którym pisaliśmy, uzbierał chyba z pięć zakazów. W niczym nie przeszkadzały mu w jeżdżeniu samochodem, w stanie kompletnego narąbania. Śląska policja opublikowała tekst, z którego wynika, że ktoś w końcu pójdzie za to siedzieć. Chyba. I nie uprzedzajmy faktów.
Trzy sądowe zakazy prowadzenia pojazdów i dopiero areszt
Funkcjonariusze z Będzina zatrzymali 34-latka, który prowadził samochód, choć nie powinien. Nie dość, że miał 2,5 promila alkoholu w organizmie, to jeszcze miał trzy sądowe zakazy prowadzenia pojazdów mechanicznych. Dwa z tych zakazów były dożywotnie. Jak czytam coś takiego, to przypomina mi się USA, gdzie można mieć kilkaset lat wyroku do odsiedzenia. Umierasz, a potem taki umarły kiblujesz resztę pozostałego czasu.
To zatrzymanie pijanego kierowcy z zakazem, to jest historia jakich wiele. Czytam o tym praktycznie codziennie. Ta ma jednak zaskakujący finał, bo mężczyzna trafił do aresztu, a policja informuje, że:
Należałoby się bardzo z tego cieszyć, pojawia się tylko pytanie, dlaczego przy łamaniu wcześniejszych zakazów ten człowiek nie trafił do więzienia i jeździł dalej w najlepsze?
Potrzebne są zmiany w prawie
Na niektóre zatwardziałe głowy nawet konfiskata pojazdu może nie pomóc. Ma być stosowana, ale czekamy, aż przepisy wejdą w życie. Dobrze, że prawo się zmienia, ale chyba powinno zmienić się jeszcze trochę. W tej chwili za złamanie zakazu prowadzenia grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Tylko jakoś nie bardzo się ją stosuje. Gdyby było inaczej, to nie czytałbym ciągle, że złapano pijanego kierowcę z sądowym zakazem prowadzenia pojazdów mechanicznych. Nie miałby okazji go naruszyć drugi raz, bo po pierwszym naruszeniu siedziałby już w więzieniu.
Oczywiście, nie można tych biednych uzależnionych kierowców wsadzać między zwykłych kryminalistów. Jeszcze by się zdemoralizowali, a to przecież dobre chłopaki są, tylko za dużo piją. Jest więc problem z ludźmi, którzy nie za bardzo się nadają do życia między ludźmi, a jednocześnie w powszechnym rozumieniu nie zasługują, by nazywać ich kryminalistami. Może i tym razem sędzia się zlituje i tak na próbę da temu kierowcy jeszcze czwarty zakaz, a ten czwarty, to już tak na pewno pomoże. To prawo jest dziurawe, bo każe nam czekać, aż kierowca pijany kierowca, z kilkoma zakazami, kogoś na drodze zabije.