Nowa Toyota Yaris: znamy jej ceny. W przedsprzedaży od 58 900 zł
Nowy Yaris ma być pod każdym względem lepszy od poprzedniego. Niestety, jest też droższy. Na pocieszenie, w standardzie znalazł się m.in. adaptacyjny tempomat. Hybryda - od 76 900 zł.
Wygląd najnowszej, miejskiej Toyoty znamy już od dawna, a ja miałem okazję nawet siedzieć w tym samochodzie. Spodobał mi się z zewnątrz, za to jest trochę za ciasny z tyłu. Nie wiedzieliśmy jednak najważniejszego: ile będzie kosztował. Wtem! Ceny Yarisa w przedsprzedaży pojawiły się na stronie.
Start od 58 900 zł.
Za tyle dostajemy wersję Active z litrowym motorem o mocy 72 KM i z pięciobiegową skrzynią ręczną. Wyposażenie jest całkiem bogate, choć głównie to z zakresu bezpieczeństwa – oprócz klimatyzacji, ekranu dotykowego (przekątna: 7 cali), Bluetooth i Apple Carplay, dostajemy cały pakiet gadżetów wspomagających nieuważnego kierowcę. System automatycznych świateł drogowych i rozpoznawanie znaków drogowych może już nie szokuje, ale adaptacyjny tempomat w bazowej wersji w segmencie B to już „coś”. Na dokładkę, mamy jeszcze m.in. systemy utrzymania pasa ruchu i zapobiegania kolizjom na skrzyżowaniach.
Wersja Active jest dostępna tylko z motorem 1.0 albo jako hybryda. Mówimy tu o układzie o mocy 114 KM, z silnikiem benzynowym 1.5. Cena – od 76 900 zł. Ale hybrydowy Active ma jeszcze klimatyzację automatyczną zamiast manualnej.
Wyżej mamy wersję Comfort.
Kosztuje od 59 900 zł przy silniku 1.0. Motor 1.5 o mocy 121 KM wyceniono na 63 900 zł ze skrzynią ręczną (6 biegów) i 68 900 zł z automatem Multidrive S. Hybryda to wydatek 77 900 zł. Odmiana Comfort jest bogatsza od Active o kamerę cofania, dodatkowe dwa głośniki (bazowa ma tylko dwa), światła przeciwmgłowe, czujnik deszczu i skórzaną kierownicę i gałkę zmiany biegów. Zapewne to Yaris Comfort będzie się sprzedawał najlepiej – przy wersji hybrydowej i 1.0 różnica w cenie między tą wersją a bazową jest właściwie pomijalna.
Dobrym pomysłem jest dopłacenie do pakietu Style: kosztuje 5000 zł i obejmuje m.in. reflektory LED, przyciemniane szyby z tyłu i 16-calowe alufelgi. Z kolei za 3000 zł otrzymujemy pakiet Tech. W jego skład wchodzą podgrzewane fotele, cyfrowe „zegary”, 6 głośników, fotochromatyczne lusterko wsteczne, większy ekran systemu multimedialnego i elektryczne szyby z tyłu.
Wyżej – odmiany Selection Elegant i Selection Style.
Tutaj nie możemy już wybrać silnika 1.0. Pozostaje albo benzynowe 1.5, albo hybryda. W wyposażeniu – dwukolorowe nadwozie, LED-y, ściemniające się lusterko wsteczne, boczne elektrycznie składane, a do tego system bezkluczykowy i dwustrefowa klimatyzacja. Ceny: 74 900 zł za 1.5 z manualem, 79 900 zł za automat, 88 900 zł za hybrydę. Elegant i Style kosztują tyle samo – różnią się wyglądem.
Na szczycie stoi odmiana Premiere Edition.
Ceny: 75 900 zł za 1.5, o 5000 zł więcej z automatem, hybryda za 89 900 zł. Różnica względem Selection to czerwony lakier i czarny dach, a także 17-calowe felgi.
Przyzwoicie wyposażona hybryda zbliża się cenowo do 90 000 zł.
Yaris Hybrid w wersji Comfort, z pakietami Style i Tech i z lakierem metalizowanym kosztuje 87 900 zł. Sporo, choć na rynku nadal nie ma wielu konkurentów z takim układem napędowym. Są albo klasyczne samochody benzynowe, albo hybrydy typu mild (których skuteczność bywa dyskusyjna), albo wersje elektryczne. A to właśnie klasyczna hybryda jest po prostu idealna do miasta.
Poprzednik był tańszy.
Na stronie Toyoty można jeszcze znaleźć ceny poprzedniego Yarisa. W wersji 1.0 kosztował cennikowo 52 500 zł, a teraz można go mieć za 48 000 zł. Bazowa hybryda kosztowała 69 900 zł. Nowa wersja jest droższa. Ma za to bogatsze wyposażenie, zwłaszcza z dziedziny bezpieczeństwa. A czy lepiej jeździ i czy będzie się lepiej sprzedawać? Przekonamy się. Czekam też na ceny GR-a.