Nie możesz się doczekać nowej Toyoty Celiki. Ostatnią generację kupisz nawet za 5000 zł
Chyba nie muszę mówić, jak zły jest to pomysł. Ale dać się - da.

Toyota wielu osobom kojarzy się głównie z nudą, sennością i grzybiarstwem. Ta marka ma jednak na koncie mnóstwo modeli sportowych i usportowionych - pod względem całościowym lub tylko wizualnym, a część spośród tych aut można było kupić i na naszym rynku. Do tej grupy należy Toyota Celica T230.

T230 wiele brakuje do starszych generacji Celiki
Nie ma tylu sukcesów sportowych na koncie, nie było też dostępnej wersji z napędem na obie osie - każda Celica T230 ma napęd na przednie koła. Jak na razie - same wady.
Ale są i zalety
Samochód zrzucił trochę kilogramów w zestawieniu z porównywalnymi wersjami poprzednika, dzięki czemu najprostsze wersje ważą ok. 1090 kg - przy tej mocy nawet bazowy silnik 1ZZ-FE o mocy 143 KM radził sobie zupełnie przyzwoicie. Dla chętnych na coś szybszego przewidziano wariant TS z motorem 2ZZ-GE, który osiągał na naszym rynku 192 KM - i ze względu na wysokoobrotową charakterystykę nie aż tak dobrze sprawdzał się w codziennej eksploatacji. Moc maksymalna w 2ZZ-GE osiągana jest przy 8250 obr./min. (1ZZ-FE - przy 7600), a wynoszący 180 Nm maksymalny moment obrotowy - przy 6800 obr./min. (1ZZ-FE - 172 Nm przy 4200 obrotów).
Topowe wersje - czasem sprowadzane z zagranicy - dysponowały też przednim zawieszeniem Super Strut, które było rozwinięciem standardowego MacPhersona - pozwalało znacznie lepiej kontrolować geometrię zawieszenia podczas szybkiej jazdy, a tym samym znacznie zwiększyć dynamikę np. pokonywania zakrętów czy szybkich zmian pasa. Zmniejszone były też siły działające na kierownicę podczas jazdy. Niestety, oryginalne elementy SSS (Super Strut Suspension) są trudno osiągalne i po prostu drogie, dlatego niektórzy zalecają konwersję na zwykłe zawieszenie - co generalnie chciałbym uważać za nonsens, ale nie jestem pewien, czy jestem do tego upoważniony biorąc pod uwagę wspomniane problemy z dostępnością części.

Tym niemniej, pomimo napędu na przód i niezbyt okazałych osiągów, ostatnia (jak dotychczas) generacja Celiki ma swoich fanów. I trudno się temu dziwić - wygląda bardzo ciekawie (nawet jeśli pominiemy klapę bagażnika wielkości stołu bilardowego), typowo dla Toyoty jest autem niezawodnym, a jako bonus mamy stosunkowo duży wybór egzemplarzy na rynku wtórnym.
No właśnie, zajrzyjmy na OLX
Po zaznaczeniu opcji odpowiadających za wyszukiwanie aut nieuszkodzonych i ze zdjęciami, strona zwraca 27 wyników dla aut tej generacji (tj. od 1999 roku). Najtańsza Toyota Celica T230 wystawiona jest w tej chwili za, uwaga, 4990 zł. Choć nie mam żadnych wątpliwości, że co najmniej drugie tyle trzeba by było w nią wpakować (zwłaszcza ze względu na fragment opisu stanowiący, że nadwozie nie ma WIĘKSZYCH OZNAK korozji), to i tak jestem na dobrą sprawę zaskoczony, że auto nie wygląda jak wyciągnięte psu z gardła.

Poniżej 5-cyfrowego progu mieści się jeszcze jeden egzemplarz, konkretnie za 7200 zł - wizualnie daleko mu do ideału, co przyznaje w opisie sam właściciel, samochód jest natomiast zabezpieczony przed korozją i wygląda na to, że całkiem zadbany pod względem eksploatacyjnym. Ma też - stety lub niestety - automatyczną skrzynię biegów oraz instalację gazową.
Później następuje kolejny skokowy wzrost cen - większość dostępnych aut wystawiono w kwotach pomiędzy 10 a 20 tys. zł. Szczególnie ujął mnie egzemplarz za 18900 zł od pierwszego właściciela i z polskiego salonu - co prawda daleko mu do topowego wyposażenia i ma tylko dwa zdjęcia, ale może to być ciekawy kąsek dla osoby poszukującej pewnego auta. Podobnie dużym zainteresowaniem obdarzyłbym egzemplarz od pani Martyny, która w 2023 r. odkupiła Celikę od pracownika niemieckiego ASO Toyoty i obecnie wystawia auto za 16900 zł.

Poniżej 20 tys. zł można też kupić 192-konny wariant TS, choć w stanie do zrobienia kilka drobnych rzeczy. Swoją drogą, warto zwrócić uwagę, że większość aut jest w kolorze srebrnym - wyjątki są rzadkie. Za 20 tys. zł wystawiono jedyną czerwoną Celicę, ale za to do poprawek blacharsko-lakierniczych.
Najdroższa Celica w ogłoszeniach kosztuje, uwaga, 39900 zł. Jest to oczywiście poliftowy TS z polskiego salonu, ale choć wygląda znakomicie (i ma dwa komplety oryginalnych felg!), to nie jestem przekonany, czy jest faktycznie wart aż tyle. Nawet w Niemczech byłby w top 3 najdroższych egzemplarzy - tyle dobrze, że nie na szczycie podium, więc cena nie jest aż tak oderwana od wszystkiego... ale nadal wysoka.

Jakość oferty rynkowej wydaje się być zaskakująco niegłupia
Biorąc pod uwagę, jak zwykle wyglądają auta, które jako nowe kosztowały sporo, a po latach tylko ułamek z tego, to Celiki dobrze znoszą próbę czasu - i to pomimo sportowego charakteru. Jasne, z problemami z rdzą, a także z zużyciem oleju (zwłaszcza w przedliftach) trzeba się liczyć, ale ogólnie - chyba nawet dałoby się coś kupić. Ale ten egzemplarz za niespełna 5 tysięcy to bym zostawił raczej do kręcenia czelendżów w stylu Top Geara - gdybym szukał Celiki dla siebie, wolałbym za nią dać te 3- lub 4- razy więcej.