To koniec. Ostatni taki Jaguar zjechał z taśmy
Plotki głoszą, że udało mu się to zrobić o własnych siłach. Fakty są natomiast takie, że era spalinowych aut Jaguara właśnie dobiegła końca.

Chyba.
Marka, która nie produkuje samochodów, wyprodukowała ostatnie auto.
Ostatnie - będąc precyzyjnym - z silnikiem spalinowym. Tuż przed weekendem, jak donosi Autoblog.com za Jaguar Enthusiasts Club, z linii produkcyjnych w zakładzie w Solihull zjechał egzemplarz Jaguara F-Pace i był on o tyle wyjątkowy, że na tym prace na tej linii się zakończyły.
Jednocześnie, żeby było jeszcze bardziej wyjątkowo, to wraz z tym egzemplarzem zakończyła się na dobre produkcja przez Jaguara aut z silnikami spalinowymi. Nie ma już żadnego miejsca, żadnej fabryki ani żadnej linii, gdzie produkowane są chociażby jakieś nieliczne ostatnie niedobitki spalinowych Jaguarów. XE, XF, F-Type, E-Type - już dawno i bardzo nie. A, jakby coś, to I-Pace'a też już z nami nie ma.
Tyle dobrze, że Jaguar odszedł z przytupem.
Ostatnie wyprodukowane auto to F-Pace w wersji SVR, a to oznacza m.in. 5-litrową, ośmiocylindrową jednostkę benzynową, 575 KM, monstrualne, 22-calowe koła, niemal pełne możliwe wyposażenie w standardzie i jakieś 4 sekundy do setki.
Oznacza to też naprawdę wysoką cenę, bo na przykład w Polsce w 2024 r. taka wersja kosztowała katalogowo... minimum 639 000 zł. Kto chciał tyle zapłacić za auto firmy, która na razie raczej się zwija niż rozwija, a do tego auto, które ma już na karku właściwie dekadę?
Wygląda na to, że trochę nikt, bo auto - jak podaje JEC - nie trafiło w ręce prywatne, a zostało ostatecznie przekazane do Jaguar Daimler Heritage Trust, gdzie zajmie miejsce m.in. obok ostatniego XE.
I co dalej?
Póki co - kompletnie nic. Nie ma obecnie na świecie ani jednego miejsca, gdzie produkuje się jakiekolwiek Jaguary.
Sytuację zmieni dopiero produkcja modelu 00 - albo tego, co wyjdzie z niego produkcyjnie - i od tego czasu wszystko z "kotem" na masce będzie już wyłącznie elektryczne.
Aczkolwiek - zawsze jest jakaś nadzieja, że elektryczność nie zje wszystkich marek do końca. Po odważnych deklaracjach z ostatni lat, wielu producentów albo wycofuje się z pełnej elektryfikacji, albo odkłada ją na bliżej nieokreśloną przyszłość. Pamięta ktoś w pełni elektryczną wizję Alfy Romeo? Od przyszłego roku miała już być rzeczywistością. I co? I nic.
A Jaguar trochę został z tym prądem, pożegnał wszystkie auta spalinowe i... kto wie, może też jeszcze raz wróci do tabelek i zobaczy, czy to mu się naprawdę spina.
Czytaj więcej o Jaguarze:







































