Sposób na taniego Volkswagena istnieje. Usterka, nieśmiała oferta i mamy to
Elektrycznego Volkswagen ID.4 w USA można użytkować za równowartość 600 zł miesięcznie. Naprawdę niewiele trzeba, by to osiągnąć, choć kluczowa była usterka.
Volkswagenowi w USA sprzedawanie samochodów elektrycznych idzie tak znakomicie, że zaraz zaczną je do chipsów dodawać. Trochę przesadziłem, kiedyś nie było tak źle, ale się popsuło. Na tyle jest niedobrze, że odwołano się do argumentu ostatecznego, czyli cena czyni cuda. 149 dolarów miesięcznie to nie jest zła oferta, ale to nie z dobroci serca wyszło.
ID. w USA nie chciał pokazać id
Z pewną taką nieśmiałością Volkswagen sprzedawał swoje elektryczne samochody w USA. Nie chciał pokazać pełni elektrycznej tożsamości i trzymał karty przy orderach. Europa miała już kilka elektrycznych modeli, a USA w ciemnościach. Długo trwał okres, gdy jedynym elektrycznym modelem tej marki oferowanym w Stanach Zjednoczonych był oszczędny w atrakcyjności wizualnej ID.4.
Lepiej prezentującego się ID.5 nie ma tam wcale, ale za to mają auto, które nadaje się głównie do pełnienia funkcji reprezentacyjnych, takie, którym fajnie przywieźć firmowych gości z lotniska, czyli ID.Buzz. Z odsieczą przybywa też ID.7, najlepszy z elektrycznej gamy i w nim cała nadzieja.
A nadzieję trzeba mieć, bo elektrycznych sukcesów nie ma. Samej marce sprzedaż rośnie, ale nie można tego powiedzieć o jej elektrycznych samochodach, które do niedawna były elektrycznym samochodem, w liczbie pojedynczej. W dodatku jedyny model miał problem z drzwiami, które miały samoistnie otwierać się w czasie jazdy, z powodu wady klamki. Z tego powodu sprzedaż była w zawieszeniu i w ostatnim kwartale 2024 r. spadła o 58 proc. Teraz Volkswagen ma wrócić na właściwe tory i sprzedawać ID.4 z sukcesami.
Sposób na taniego, elektrycznego Volkswagena
Sposób na używanie, taniego elektrycznego samochodu jest dość prosty. Należy zaczaić się na towar, który miał problemy i sam z siebie specjalnie chciany nie jest i czekać na taką okazję, gdy sprzedawca będzie bardzo chciał się go pozbyć. Łatwiej jest to zrobić w kraju wielkich możliwości, czyli w USA, ale nawet nasze polskie podwórko potrafi przynieść zaskakujące rozwiązania. Jak więc wypatrywać okazji?
Volkswagen ID.4:
- Wreszcie mam dobre doświadczenie z autem elektrycznym. Ale bez przesady z tym słodzeniem
- Pierwsza jazda, trzy wady i cztery zalety Volkswagena ID.4 (a tak naprawdę trochę więcej)
- Volkswagen ID.4: test. Chcecie krwi, ale jej nie dostaniecie
- Test: ile sportu w Volkswagenie ID.4 GTX? To nowe GTI jest GIT
Należy wypatrzeć auto o umiarkowanej atrakcyjności wizualnej, bez widocznych na pierwszy rzut oka przewag rynkowych. Ma być rozsądnym wyborem w segmencie, gdy jeszcze ciągle się nie chce rozsądnych wyborów. I najlepiej jakby miało wadę, o której było głośno, a która definitywnie została już usunięta. Coś jakby Stellantis przestał ostatecznie stosować silnik 1.2 PureTech.
W przypadku Volkswagena ID.4 się sprawdziło, bo splot tych cech przyniósł ofertę leasingu za 149 dolarów miesięcznie. Za auto warte prawie 40 tys. dolarów, z akumulatorami o pojemności 68 kWh i ponad 200 KM mocy. Umowę zawiera się na dwa lata, z limitem 16 tys. kilometrów przebiegu. Należy wpłacić jeszcze niecały jeden tysiąc dolarów na początku, co trochę winduje koszt użytkowania do góry, ale wciąż da się zmieścić poniżej 200 dolarów miesięcznie. Użytkownik się cieszy, dealer się cieszy, że pozbywa się auta z placu. Tak można żyć, nie ma niezadowolonych.
Może w USA da się tak całe życie przeżyć, jeżdżąc za pół darmo samochodami, których chcą pozbyć się z placów dealerzy. W Polsce wyprzedawane Audi A4 w oburzająco niskich cenach to niezła oferta, ale wciąż nie zbliża się do amerykańskiej oferty Volkswagena na elektryczny samochód.