REKLAMA

Smutny film pokazuje, jak skończył Mercedes 500K Tadeusza Tabenckiego

Mercedes 500K Tadeusza Tabenckiego był legendarnym samochodem czasów PRL. Sądziłem, że został wywieziony z Polski. Niestety, film na kanale „Tabencki Collection” ukazuje smutną prawdę.

mercedes tabenckiego
REKLAMA
REKLAMA

Ostatnio na powyżej podlinkowanym kanale pojawiło się sporo nagrań z czasów, gdy niezwykła kolekcja zabytkowych samochodów Tadeusza Tabenckiego stanowiła jeszcze względną – choć zardzewiałą – całość. Podwarszawskie działki były pełne klasycznych samochodów, które po śmierci kontrowersyjnego kolekcjonera w latach 90. (wypominano mu przeszłość w UB i nielegalne pozyskiwanie eksponatów) popadły w ruinę i były systematycznie rozkradane.

Zdecydowanie najcenniejszym pojazdem w kolekcji Tabenckiego był Mercedes 500K

Owszem, w kolekcji stała też Alfa Romeo 6C „Freccia d'Oro” czy Porsche 911, ale jeśli chodzi o rzadkość i wartość historyczną, to nic nie mogło się równać z przedwojennym roadsterem Mercedesa. Ponoć przed wojną auto należało do niemieckiego arystokraty z Wrocławia, ale nie jest to pewne. Po wojnie zachowane w dobrym stanie auto przez jakiś czas zapewne stanowiło własność państwową, potem zostało sprzedane przez komornika – było to w latach pięćdziesiątych, kiedy samochody tego rodzaju stanowiły dla właściciela raczej kłopot niż korzyść. Stąd Tabencki mógł pozwolić sobie na odkupienie go. Pojazd miał nieoryginalny silnik z modelu 540K, oczywiście z mechaniczną sprężarką.

Mercedes pozostał w rękach Tabenckiego do jego śmierci

Pomnik niemieckiej techniki zagrał w licznych filmach, brał udział w rajdach klasyków, a nawet był wożony na regularny serwis do autoryzowanego zakładu Mercedesa w Berlinie Zachodnim. Ponoć centrala Mercedesa z RFN chciała odkupić to auto, na co Tabencki się nie zgodził. Jego auto, jego prawo, ale pomyślcie sobie, że gdyby jednak dał się przekonać, to wóz istniałby do tej pory. W 1994 r. Tabencki zmarł i kolekcją nikt się już nie zajmował. Gdyby stało się to choćby kilka lat później, być może całością zainteresowałby się jakiś agent domu aukcyjnego i doprowadził do zabezpieczenia cennych klasyków. Zostały jednak one pozostawione na pastwę złodziei.

Sądziłem, że Mercedes Tabenckiego uniknął tego losu

Słyszałem historię, że samochód został wywieziony z kraju. Być może, ale wcześniej rozkradziono go do szczętu i pocięto. Pokazuje to niepublikowany dotąd film:

Nie jestem jakiś przesadnie sentymentalny, ale naprawdę zrobiło mi się smutno, widząc tak niezwykły, bezcenny pojazd brutalnie porżnięty na kawałki przez złodziei. Ciekawe, czy owi złodzieje wiedzieli co tną i robili to na zamówienie zagranicznych kolekcjonerów, czy po prostu zbierali złom i nie miało dla nich znaczenia, czy masakrują Syrenę, czy Mercedesa 500K. Film nagrano w roku 2001, czyli 7 lat po śmierci Tabenckiego – już wtedy z Mercedesa nie zostało właściwie nic. Ja kolekcję Tabenckiego obejrzałem tylko raz i było to jakieś 12 lat po jego śmierci. Na posesji wciąż stało mnóstwo samochodów, w tym Steyr 50, Rambler, Fiat 1400 i inne. Nie było już Mercedesa ani Alfy Romeo 6C.

REKLAMA

To były czasy „analogowe”

Wtedy stare samochody, nawet te lepsze, nie były tak wartościowe jak teraz. Brak monitoringu ułatwiał kradzieże. Gdyby to się stało dziś, kolekcja zostałaby zapewne uratowana, ponieważ zrobiłoby się o niej głośno w internecie. A z drugiej strony, czy warto płakać za Mercedesem, który był reliktem czasów nazizmu w Niemczech? Za trzema Syrenami zastawiającymi przez długie lata wjazd na posesję nikt jakoś nie uronił łzy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA