Skoda pracuje nad tylnonapędowym coupe, ale to raczej nie będzie następca 130 RS
Silnik z tyłu, napęd na tylną oś, sylwetka coupe, ale nie cieszcie się za szybko, bo to tylko Skoda Enyaq coupe.
Kiedyś to było – oprócz do bólu praktycznych samochodów dla każdego, Skoda budowała rajdówki i ich drogowe namiastki. I nie chodzi o Fabie, czy Octavie, a o klasyczne, tylnonapędowe coupe w stylu 110 Rallye, 120 S i 130 RS. Dzisiaj na takich samochodach nie da się nakarmić demona zyskowności, więc trzeba szukać innych kierunków.
Jednym z nich jest budowanie kolejnych wersji aktualnych modeli
Aktualnych to może stwierdzenie odrobinę na wyrost, bo Enyaqa jeszcze nie ma w salonach, ale już jest gotowy, ostatnio go oglądaliśmy na żywo, a niebawem zacznie pojawiać się na drogach. Tak jak w przypadku np. Audi e-tron, zwykły Enyaq dostanie też bardziej opływowego krewniaka.
Na ulice wyjechały już pierwsze egzemplarze testowe, w których wyraźnie widać mniej praktyczną sylwetkę nadwozia.
To w sumie nie powinno nikogo dziwić, bo przecież koncepcyjna Skoda Vision iV, od której zaczęła się historia Enyaqa była właśnie SUV-em coupe. Co prawda z drzwiami otwieranymi na szafę czyli tylnymi otwieranymi pod wiatr, ale cały samochód miał o wiele bardziej sportową linię, niż pokazany chwilę temu SUV.
Stwierdzenie, że Skoda Enyaq Coupe będzie drogową wersją tego konceptu to pewnie lekka przesada, ale zobaczymy ile z niego zostanie, gdy samochód w 2021 r. pojawi się na drogach. Podobno Skoda zarezerwowała dla tej wersji najmocniejsze wersje napędowe, możliwe, że to w tej odsłoni zadebiutuje zapowiadany Enyaq RS z silnikiem o mocy 302 KM i napędem na obie osie. Na bliższe szczegóły musimy jeszcze poczekać.
Tak czy inaczej – pozostaje trzymać kciuki, że nowe, tylnonapędowe coupe Skody nie powtórzy błędów swoich poprzedników i zimą nie będzie trzeba wrzucać do frunka worka ziemniaków albo trylinki. Chociaż miało to swój urok.