Rowerem poziomym po lewym pasie czteropasmówki. Szaleństwo, ale legalne
Zaczął się tzw. sezon, więc na ulice wyjechały wszystkie dziwne rodzaje jednośladów, których nie widzieliśmy przez miesiące zimowe. Jednym z nich jest rower poziomy – niezwykle efektywny i aerodynamiczny, ale słabo widoczny.
Niewątpliwą zaletą standardowego roweru jednośladowego jest wysoka pozycja rowerzysty, pozwalająca mu swobodnie obserwować otoczenie. Wprawdzie wskutek ekspansji SUV-ów rowerzyści utracili możliwość oglądania ruchu drogowego ponad dachami samochodów, ale nadal ich pole widzenia jest względnie duże. Rower poziomy, chociaż nieporównanie bardziej aerodynamiczny, nie tylko nie daje takiej możliwości, ale również ze względu na małą wysokość pozostaje niewidoczny dla innych użytkowników drogi, zwłaszcza tych w pojazdach ciężarowych. Specjalnym rodzajem rowerów poziomych są te rehabilitacyjne dla osób z niepełnosprawnością nóg, napędzane rękami. Najczęściej nazywa się je z angielska „handbike”. Oczywiście z uwagi na napęd ręczny nie osiągają one takiej prędkości jak rowery napędzane nogami, ale nadal mają status roweru.
Oto poziomy rowerzysta na hendbajku cisnący lewym pasem 4-pasmowej drogi krajowej:
W tym miejscu obowiązuje ograniczenie do 70 km/h – znalazłem to na mapach Google. Rowerzysta poziomy raczej nie przemieszcza się z taką prędkością po lewym pasie, ale z drugiej strony widać, że jedzie nim w celu skrętu w lewo. Jego obecność tam jest więc uzasadniona. Skoro bierze udział w ruchu jako rowerzysta – a jego pojazd, jeśli nie przekracza szerokości 90 cm, jest po prostu rowerem – ma pełne prawo jechać tą drogą i korzystać z całej jej szerokości, również do wyprzedzania i omijania innych pojazdów. A jeśli skręca w lewo – powinien zgodnie z przepisami dojechać do środka jezdni. Musi tylko ustąpić pojazdom jadącym po pasie, na który zamierza wjechać.
Ludzie w komentarzach są oburzeni, że rower poziomy „naraża na śmierć”
Problem w tym, że właściwie każdy rowerzysta jadący w ruchu drogowym stale naraża się na śmierć. W tym przypadku kierujący ma chorągiewkę, która pozwala widzieć go z daleka. Nie byłoby źle, gdyby miał również światło pozycyjne, ale nie jest ono wymagane za dnia. Większym problemem może być słaba widoczność z miejsca kierującego, który właściwie leży na ziemi. Nie zmienia to faktu, że taka jazda jest zgodna z przepisami.
Problem leży w czym innym – w różnicy prędkości i mas między pojazdami na drodze. Z różnicą mas nic nie zrobimy, bo ciężarówki i autobusy nadal będą istnieć. Można tylko zmniejszać prędkość dla bezpieczeństwa rowerzystów. Jednak ilu takich użytkowników drogi na bardzo niskich rowerach realnie spotyka się na co dzień? Już jedno pojawienie się tego pojazdu wzbudziło pewną sensację w internecie. Oczywiście, że ruch drogowy powinien być dostosowany do potrzeb najmniej chronionych jego uczestników, ale zawsze pojawią się pojazdy jeszcze wolniejsze, jeszcze dziwniejsze i trudniejsze do sklasyfikowania.
Podsumowując: wszystko jest dobrze, musicie uważać
Jeśli ktoś nie widzi z daleka poziomego rowerzysty z chorągiewką, i to za dnia, to bałbym się go spotkać w nocy, nawet jadąc samochodem. Ciekawe, że takie emocje wzbudza poziomy rowerzysta, a nikt nie zwraca uwagi, że kilkaset metrów wcześniej na tej samej drodze krajowej są przejścia dla pieszych bez sygnalizacji, z prędkością dla samochodów wynoszącą 70 km/h. Ależ one muszą być bezpieczne.
Czytaj również: