30 tys. zł za dostawczego Poloneza? To nie szaleństwo, ładne Trucki pierwszej serii za chwilę będą tyle kosztować
Polonez Truck - nadal kojarzy się głównie z obwoźnym warzywniakiem, dowozem butli z gazem czy tanim wozem ekipy remontowej. Tymczasem egzemplarze pierwszej serii zaczynają być wystawiane w wysokich cenach. Czy to już ten moment, by wczesne Trucki drożały?
Choć rdza i bardzo złe traktowanie wyeliminowały już ze służby większość Polonezów Trucków, w mniejszych miejscowościach wiele z ncih nadal dzielnie służy drobnym przedsiębiorstwom. Jako pojazdy tanie w zakupie i eksploatacji, a przy tym zdolne przewieźć stosunkowo dużo ładunku długo cieszyły się popularnością. Ostatnie z nich nie są też specjalnie stare - jeszcze w 2003 r. z taśmy zjechało kilkaset sztuk.
Nadal mało kto traktuje ten model poważnie. Dopóki można spotkać Trucki jako warzywniaki, trudno nazywać je klasykami. Ze względu na walory użytkowe w ostatnich latach trzymały ceny odrobinę wyższe od wersji osobowych, ale to wszystko. Przynajmniej wersje od 1993 r. do końca produkcji. Wcześniejsze… to zupełnie inna historia.
Drogi Truck? Jak tak można!
Na OtoMoto jakiś czas temu pojawił się Polonez Truck z 1992 r. za niecałe 30 tys. zł. W pierwszej chwili pewnie każdy z was złapie się za głowę i uzna, że sprzedający musiał oszaleć. Otóż niekoniecznie.
Sprzedawany egzemplarz należy do pierwszej serii Trucków, wprowadzonej na rynek w 1988 r. Ich wyróżnikiem jest przód starego typu. A raczej przody starego typu. Trucki mogły od frontu wyglądać jak akwarium/przejściówka, ale także jak wersja C z kwadratowymi lampami czy zwykły Borewicz. Ponoć zdarzały się też tzw. noski od modelu Coupe. Po prostu fabryka zakładała wszystko co zalegało na magazynach. To samo dotyczyło wnętrz.
Jako auta użytkowe Trucki eksploatowano bez litości. To sprawiło, że praktycznie wyginęły. Te, które przetrwały, są w strasznym stanie. Nie widziałem ładnego egzemplarza na sprzedaż od bodaj pół roku.
Polonez Truck pierwszej serii to już rzadkość.
Nie musicie mi wierzyć na słowo. Po prostu sprawdźcie dostępność dostawczych Polonezów wyprodukowanych do 1992 r. Na OLX poza wspomnianym wyżej jest tylko jeden za 3,8 tys. zł. To auto do kapitalnego remontu. Taka sytuacja rynkowa nie jest wyjątkiem. Obserwuję te auta od dłuższego czasu, bo sam chciałbym jednego kupić. Niestety, dorwanie dobrego egzemplarza wymaga albo cudu, albo mozolnego odnajdywania ofert pocztą pantoflową.
Powiecie, że mała dostępność to jeszcze nie uzasadnienie wysokiej ceny? Macie rację. Ale przypomnę wam za ile poszedł niedawno Fiat 125p pickup z 1990 r. Jego cena wyniosła 34 tys. zł - ktoś naprawdę tyle zapłacił. Powiecie, że to przecież Duży Fiat, czyli bardziej szanowany model, bla bla bla. Tylko że 125p pickupy bez większych zmian produkowano dłużej niż pierwszą serie Trucka, a podaż dobrych egzemplarzy jest po prostu większa. Serio. W tej chwili na OLX są 3 egzemplarze, żaden nie jest śmietnikiem.
Ten Polonez Truck może się za tyle sprzedać.
Sytuacja jest następująca. Polonezy Trucki pierwszej serii w dobrym stanie to już zasadniczo jednorożce. Widuje się ich nawet mniej niż Fiatów 125p pickupów. W połączeniu z ogólną modą na auta z FSO dostawczaki z twarzą Borewicza/Akwarium/Coupe nie tylko mają pełne prawo drożeć, ale nawet być całkiem drogie. Nie to żebym uważał to za dobre zjawisko. Podejrzewam też, że wysokie ceny kiedyś przeminą tak jak moda na motoryzację z PRL.
Natomiast w tej chwili pierwszoseryjny, idealny Truck za 30 tys. zł nie musi być tylko marzeniem sprzedawcy. Z opisu wynika, że przeszedł renowację, na zdjęciach wygląda świetnie. Może poza fotką od boku, gdzie sprawia wrażenie lekko zgiętego na środku. Ale pewnie tylko mi się zdaje, mam takie omamy wzrokowe przy prawie każdym Trucku, naoglądałem się zbyt wielu zdjęć złamanych egzemplarzy. One chyba po prostu zawsze tak wyglądają. Nawet jak patrzę na zdjęcia nowych egzemplarzy to mam wrażenie, że się łamią.
Do tego jest w ładnej kompletacji - z przodem Borewicza. Ma czarne blachy. Pomimo słabych zdjęć, jeśli naprawdę jest idealny, wnętrze dorównuje wyglądem karoserii, a mechanika działa bez zarzutów - nie będę zdziwiony, jeśli ktoś zapłaci za niego okolice 30 tys. zł. Sytuacja rynkowa jest taka, że to może być realna cena. Niestety.