Peugeot 5008 za 100 tys. zł: same okazje, czyli przegląd ofert dla wicepremiera
Wicepremier Krzysztof Gawkowski z Lewicy został oszukany przy zakupie samochodu Peugeot 5008. Kupił go w październiku zeszłego roku za 100 tys. zł. Czy to oznacza, że dał się skusić najtańszej ofercie? Nie mam dobrych wiadomości...
Pominę już litościwie to, że poseł Lewicy kupuje sobie prywatny samochód spalinowy. Na serio przynajmniej ta partia powinna dawać jakiś przykład, że na poważnie bierze zagrożenia ekologiczne i klimatyczne, a jej posłom wypadałoby się powstrzymać od jeżdżenia nowymi SUV-ami. Ale jak wiemy, są sprawy ważne i ważniejsze – ważny jest klimat, ale ważniejsze jest, żeby móc dojechać na miejsce. W tym celu warto mieć auto: wicepremier wybrał Peugeota 5008 z roku 2021, którego kupił w październiku 2023.
Jeśli Krzysztof Gawkowski w październiku zeszłego roku kupił Peugeota 5008 z 2021 r. za 100 tys. zł...
...to musiał chyba trafić na wyjątkową okazję. Uruchomiłem ogłoszenia, wybrałem rok produkcji od 2020 do 2022 i posortowałem auta według ceny. Jest ich na OLX 75. Zacząłem od najtańszych, ale nastraszyły mnie tak, że nigdy w życiu nie kupiłbym używanego samochodu. Peugeot 5008 „2019 ale MODELOWO 2020” za 63 tys. zł, świeży import z Francji i zasłonięte tablice to oferta dla kogoś, kto z zamiłowania wskakuje do basenów z krokodylami.
Jednak wszystkie najtańsze samochody to rocznik 2020, a mnie interesował 2021. I tu najtańszy wóz kosztuje obecnie 86 800 zł. To diesel z automatyczną skrzynią biegów, od firmy Auto Agat. Można tę ofertę od razu wyrzucić do kosza, ponieważ sprzedający podaje w ogłoszeniu fałszywy VIN. Możliwe też, że ja źle korzystam z dekoderów VIN, ale żaden, który sprawdziłem, nie podaje niczego dla numeru nadwozia „KTWEX38E490030299". Polecam wpisać ten numer w Google i zobaczyć co wyjdzie. Jeśli to nie zapala ci czerwonej lampki, to świetnie. Nadajesz się na wicepremiera.
Innego Peugeota 5008 1.5 HDi EAT8 oferuje pan Romek, i tu już jest cena 96 999 zł – nadal jedna z niższych dla tego rocznika. Mamy tu komplet: zamazane tablice i lipny VIN. Jak dla mnie, to pan Romek i ten gość z pierwszego ogłoszenia, tego „2019 MODELOWO 2020”, to ta sama osoba, tylko pod innym kontem. Poznaję po stylu zamazania tablic. Przy okazji, bo może mnie czytać wicepremier: panie premierze, jak ktoś w ogłoszeniu zamazuje tablice to nie po to, żeby ktoś mu nie ukradł auta, tylko po to, żeby kupujący nie mógł nic sprawdzić po tych tablicach. W każdym razie rekomendacja dla tego za 96 999 zł to: nie, nie, a także nie. Oraz nie.
Idziemy z ceną powyżej 100 tys. zł, bo poniżej na serio nie ma czego szukać
105 tys. zł za auto, gdzie sprzedającemu nie chciało się napisać opisu. Nie chciało, lub raczej nie chciał, bo jak się coś napisze, to zostają dowody. A jak się zadzwoni, to można każdemu żenić inny kit. Nie kupujcie nigdy czegoś takiego, zostawcie, odpuśćcie i odejdźcie. Za niewiele więcej swojego 5008 wystawia rzeszowski dealer GiGi. Szkoda, że auto ma ręczną skrzynię biegów i silnik 1.2, ale widocznie tak musi być. Jak już wiem z doświadczenia, często te komisy przy dealerach prowadzą inne firmy niż dealer, w razie wpadki są one pierwsze do wypierania się wszystkiego i ogólnie bardzo trudno coś uwalczyć. Głośna była sprawa Dacii sprzedawanych przy salonie Renault, które miały cofnięte przebiegi i absolutnie wszyscy umywali ręce, twierdząc że to już tak było jak przyszli.
Pierwszy rozsądny Peugeot 5008 z 2021 r. kosztuje 110 tys. zł
W październiku zeszłego roku cena pewnie byłaby bliższa 115-117 tys. zł. Jest to egzemplarz sprzedawany przez polskojęzycznego właściciela, który napisał do niego rozsądnie brzmiący opis (choć niewątpliwie jest cudzoziemcem). Bez wahania kupiłbym ten pojazd, wszystkie wymienione powyżej obchodząc łukiem równie dalekim, co polityków Lewicy w ogólności.
Oczywiście nie brakuje i ofert o wiele droższych. Takich za 120 tys. zł, albo za ponad 130 tys. zł. Nie ma co już jednak ich oglądać, ponieważ to co miało być udowodnione, zostało udowodnione. W październiku 2023 Peugeot 5008 za 100 tys. zł z rocznika 2021 był okazją. Okazją do tego stopnia, że każdemu, kto ma do czynienia z rynkiem aut używanych powinna zapalić się czerwona lampka.
Wiem, że w telewizji w tej sprawie wypowiadał się Wojciech Osoś ze Stellantis Polska
„Jesteśmy w trakcie wyjaśniania tej sprawy”, powiedział pan Wojciech. Mógł zupełnie śmiało powiedzieć: kto kupuje używane, ten niech sobie potem radzi. I miałby całkowitą rację – ja kupiłem nieraz używany gruz, wymagający wielkich inwestycji, i nie narzekam. Samochody używane nie są dla każdego. To coś jak gra w trzy kubki na bazarze: jak przegrasz, to oczywiście że jesteś ofiarą oszustwa, bo sama gra jest oszukańcza. Ale nikt nie zmusza do grania w nią.
Panie premierze, proszę po prostu pójść do salonu Peugeota. Oni tam na pewno mają świetne finansowanie.