Niemcy ruszyli do salonów po diesle. Samochody elektryczne omijają szerokim łukiem
Prawie dwucyfrowy wzrost udziału diesli i ponad 54-procentowy spadek dla aut elektrycznych: wyniki sprzedaży w Niemczech w styczniu 2024 każą się zastanowić nad sensem dopłat do EV.
Od kilku lat obserwujemy wspaniałe, dwucyfrowe wzrosty udziału aut elektrycznych w ogólnej liczbie sprzedawanych samochodów w Europie. Mało kto jednak zauważa, że są one w rzeczywistości efektem zachwiania normalności rynkowej poprzez istnienie instytucji dopłat do aut elektrycznych. Tym sposobem ci, którzy planowali zakup auta na prąd, przyspieszają tę decyzję, żeby załapać się na dopłaty. Wszyscy są przecież świadomi, że nie mogą one trwać wiecznie.
Dziennikarz Greg Kable opublikował wyniki rynku niemieckiego za styczeń z podziałem na rodzaj paliwa
Tabelka porównuje je z wynikami z grudnia 2023.
Spadek o prawie 12 proc. dla całego rynku miesiąc do miesiąca to słaby wynik, ale jeszcze nie tragiczny. Zadałem sobie trud porównania tego ze styczniem roku 2023 i wyszło na to, że styczeń 2024 był bardzo dobry, bo styczeń 2023 zamknął się liczbą 179 tys. sprzedanych aut. Coś jednak się zmieniło w stosunku do ubiegłego roku, coś co przewróciło proporcje sprzedaży do góry nogami, albo raczej – z powrotem na koła.
Niemcy wycofali się z dopłat do aut elektrycznych
I to w jakim stylu. W sobotę, 16 grudnia 2023 r. powiedzieli, że wnioski będą przyjmowane tylko do niedzieli 17 grudnia. Ale przecież w sobotę i niedzielę urzędy nie działają - no trudno, było minęło, był chłop nima chłopa, nie zdążyliście to wasza wina i narka. I tym sposobem Niemcy, wprawdzie w nie najlepszym stylu, ale zrobili coś, co należało zrobić dawno, czyli przywrócić normalną konkurencję rynkową. W 2024 r. w ogóle nie przewidziano dopłat do samochodów elektrycznych.
Normalna konkurencja rynkowa sprawiła, że w styczniu sprzedano o 32 180 aut elektrycznych mniej niż w grudniu, ale za to o 3,5 tys. więcej diesli. Tym sposobem powtarzane ostatnio przez wszystkie serwisy twierdzenie, że samochody elektryczne pobiły diesle nawet w Niemczech, straciło aktualność. W styczniu sprzedało się prawie dwa razy więcej diesli niż samochodów elektrycznych. Udział samochodów na prąd w sprzedaży aut nowych spadł do 10,5 procent.
Czy to koniec szału na EV? Czy rzeczywiście okazały się krótkotrwałą modą?
Nie, po prostu kończy się marchewka z dopłat, bo ludzie już prawie ją ogryźli. Na końcu marchewki znajduje się kij do uderzania tych, którzy na marchewkę nie zdążyli. Chwilowy spadek popularności samochodów elektrycznych i zadyszka, jaką ostatnio łapią, wynika z tego, że po okresie, gdy popytowi podawano środki dopingujące, wszystko wraca do normalności i auta na prąd będą musiały przez jakiś czas mierzyć się z normalną rynkową konkurencją. Ale ostatecznie przecież i tak wygrają, skoro w 2035 r. nie będzie się już w UE dawało zarejestrować nic innego. Zatem jeśli kochacie EV, lub co gorsza, jesteście elektrokaznodziejami nowej mobilności, nie macie powodu do zmartwień. A jeśli nie cierpicie wozów z wtyczką – nie cieszcie się, i tak przegracie.
Spójrzcie, jakim szalonym fluktuacjom podlega linia żółta pokazująca sprzedaż aut elektrycznych w Niemczech. Ciekawe, jak zachowywałaby się, gdyby nie rządowy doping.
Przejrzałem, co się sprzedawało w Niemczech w 2023 r., zwłaszcza wśród odbiorców prywatnych
To, na co można było dostać najlepszą dopłatę. Raz Tesla Model Y, raz Skoda Enyaq, a w październiku, o dziwo, Fiat 500. W styczniu 2024 r. wszystko jest już normalnie. Następny wykres pokazuje najpopularniejsze marki w Niemczech w zeszłym miesiącu. Ktoś jeszcze chce powiedzieć, że Tesla zjada niemiecki rynek?
Bo bez rozdawnictwa publicznych pieniędzy jakoś straciła apetyt.
Czytaj również: