REKLAMA

Kierowcy nagminnie powtarzają błąd przy parkowaniu. To będzie ich kosztować pieniądze

Regularnie widuję samochody zaparkowane w niedbały sposób. Czasem przeszkadza to innym kierowcom czy przechodniom, a czasem... samemu pojazdowi.

niszczenie opon
REKLAMA

Zdaję sobie sprawę, że ludzi interesujących się motoryzacją jest w odniesieniu do ogółu zaledwie garstka. Większość kierowców nie ma zielonego pojęcia, ile zaworów na cylinder ma silnik w ich samochodzie, nie wiedzą też jaki jest tam rodzaj wtrysku paliwa ani czy dane auto ma turbodoładowanie, a jeśli tak, to czy turbina ma łopatki kierownicy spalin o zmiennym kącie nachylenia (VTG)

REKLAMA

I wiecie co? Nie ma w tym niczego złego

Większość tych informacji przy normalnej eksploatacji pojazdu jest potrzebna dokładnie po nic, jeśli nie liczyć ewentualnego zaspokojenia ciekawości. Oczywiście są i pewne wyjątki (np. dotyczące dbania o turbinę czy użytkowania auta z bezpośrednim wtryskiem na krótkich odcinkach), ale nie będziemy się nad nimi rozwodzić - wyjątki można znaleźć zawsze i od wszystkiego.

Denerwuje mnie jednak niedbalstwo i brak kultury technicznej

Katowanie samochodu na zimnym, przejeżdżanie na wprost bez zwalniania przez wszelkie możliwe dziury, wyrwy i inne wady nawierzchni, jazda na niedopompowanych, starych i zużytych oponach... Brak słów.

Do tej kategorii wpada też niedbałe parkowanie skutkujące odkształcaniem opon

Widać to nad wyraz często - zwykle albo ktoś podjeżdża na skos do krawężnika i unieruchamia auto, gdy przednia opona jest wgnieciona przez krawężnik, albo parkuje np. na chodniku w taki sposób, że jedna albo i dwie opony opierają się na tymże krawężniku tylko niewielką częścią bieżnika - reszta „wisi” w powietrzu.

niszczenie opon class="wp-image-638972"

Odnoszę wrażenie, że nie bardzo ma tu nawet znaczenie to, czy samochód jest służbowy, prywatny czy wypożyczony. Po prostu ludzi to nie obchodzi.

Częste parkowanie w taki sposób może bardzo szybko doprowadzić do uszkodzenia opony

I nie chodzi teraz o zwykłe przebicie w obszarze bieżnika - to zwykle można łatwo i tanio naprawić. Ale pojawienia się bąbla czy jakiegokolwiek innego uszkodzenia wewnętrznej konstrukcji opony naprawić się nie da. Ani tanio, ani w ogóle nijak. Tak uszkodzona opona nadaje się wyłącznie do utylizacji - lub, ewentualnie, do wykonania ogrodowego łabędzia.

REKLAMA

A ceny opon potrafią czasem zaboleć - o ile bowiem jedna opona do takiego Matiza, nie będąca przy okazji bieżnikowanym badziewiem, może kosztować niespełna 130 zł za sztukę za produkt znanej marki, to do takiego Audi RS Q8 z 23-calowymi felgami za pojedynczą oponę zapłacimy co najmniej 1100 zł. A opony zwykle trzeba wymieniać parami (bo są na tyle zużyte, że różnica pomiędzy nową a tymi na aucie będzie zbyt duża), albo wręcz... wszystkie naraz, jeśli samochód ma napęd na obie osie, bo inaczej ryzykuje się uszkodzeniem układu napędowego (temat stosunkowo częsty m.in. w różnych modelach BMW z xDrive). No mi tam się wydaje, że to jest wyjątkowo marny sposób na pozbywanie się pieniędzy, ale jak ktoś lubi, to proszę bardzo. Mimo wszystko odradzam.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-03-03T16:30:19+01:00
Aktualizacja: 2025-03-03T12:49:17+01:00
Aktualizacja: 2025-03-03T12:37:48+01:00
Aktualizacja: 2025-03-03T09:57:19+01:00
Aktualizacja: 2025-03-02T16:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-02T15:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-02-28T16:12:59+01:00
Aktualizacja: 2025-02-28T09:56:13+01:00
Aktualizacja: 2025-02-27T17:54:06+01:00
Aktualizacja: 2025-02-27T15:42:50+01:00
Aktualizacja: 2025-02-27T14:52:46+01:00
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA