Mikroprzegląd ofert: prezent dla dziecka na 14. urodziny
Przeglądając ogłoszenia często można się natknąć na tytuł „BEZ PRAWKA” albo „L6E”. Dziś na OLX będziemy oglądać mikrosamochody, które nadają się dla 14-latków.
L6E to rodzaj homologacji oznaczający tzw. czterokołowiec lekki. Może to być zarówno typowy quad, jak i pojazd o nadwoziu zamkniętym, pod warunkiem że waży maksymalnie 350 kg i nie przekracza prędkości 45 km/h. Kiedyś, dawno temu, do jazdy takimi pojazdami uprawniała karta motorowerowa. Ale od ponad siedmiu lat już jej nie ma – przepisy zmieniły się na bardziej restrykcyjne. Obecnie jest kategoria prawa jazdy AM. Trzeba zrobić normalny kurs i zdać normalny egzamin, żeby taką kategorię uzyskać, z tą jednak różnicą, że można to robić mając 14 lat. A nawet zacząć na 3 miesiące przed czternastymi urodzinami.
Co w takim razie z pojazdami opisanymi jako „bez prawa jazdy”?
Nadal można po ukończeniu 18 roku życia bez prawa jazdy jeździć na motorowerze o pojemności do 50 ccm, który rozpędza się maksymalnie do 45 km/h. Ale tylko na dwukołowym. Nie dotyczy to czterokołowców.
Pojazd typu L6E może być napędzany silnikiem benzynowym do 50 ccm lub innym silnikiem spalania wewnętrznego (np. dieslem) o mocy do 4 kW, lub silnikiem elektrycznym o mocy do 4 kW. Zatem wszystkie pojazdy typu L6E są objęte obowiązkiem posiadania prawa jazdy: AM, B1 lub B. Jaki więc sens mają mikrosamochody/czterokołowce w polskich warunkach? Nikły – nadają się tylko dla młodzieży w wieku 14-18 lat, która nie może jeszcze jeździć normalnymi samochodami. Jest to więc przegląd ofert: auto na 14. urodziny dla syna lub córki. Mam nadzieję, że byli grzeczni...
Zacznijmy od kwiatka
Kwiatek nazywa się „Microcar za 15 000 zł” i w opisie ma „pojazdem można poruszać się na DOWÓD OSOBISTY”. Nie, nie można. Kiedyś podobno było można, ale gdy taka możliwość zniknęła, wiele osób pozbyło się po prostu swoich pojazdów. W każdym razie, cokolwiek nie pisałby sprzedający, nie jeździjcie Microcarem z homologacją L6E bez prawka, bo może wystąpić tzw. przypał.
Tymczasem przyjrzyjmy się bardziej realistycznym ofertom, tzn. polecimy od najtańszych do najdroższych. Zwracam uwagę, że takie pojazdy są zaskakująco drogie i do dziś nie potrafię powiedzieć dlaczego auto osobowe można kupić za 3-5 tys. zł, a na mikrosamochód trzeba przeznaczyć kwotę 5-cyfrową. Eee serio? Na szczęście są i tańsze. Najtańsze co znalazłem na chodzie to Ligier Ambra za 5000 zł, tyle że opis „odpala i jeździ” nie brzmi zachęcająco. Widzę też 2 x tablice samochodowe, a takich nie wydaje się na czterokołowce lekkie. Dla odmiany w tym ogłoszeniu tablica jest jedna, ale również w formacie samochodowym.
Niezarejestrowany w Polsce jest Microcar Virgo za 8299 zł. Ma tylne lampy z Opla Corsy i dieselka, oraz oczywiście dwa miejsca. 45 000 km i silnik po remoncie – tak może być, te diesle Lombardini czy inne nie słyną z ogromnej trwałości. Ponoć lepsze są silniki Yanmar lub Kubota. Model Virgo jest często spotykany, sprzedający podają że spalanie wynosi 2 l/100 km. Chętnie bym to sprawdził, niestety nie mam jak. Jest też Casalini Ydea, ponoć z silnikiem Mitsubishi. Tyle że jest to raczej silnik Mitsubishi Power Generators, a nie Mitsubishi Motors. Wśród tańszych ofert można jeszcze zwrócić uwagę na tego (ponoć mały przebieg) i na tego Chateneta z lampami od Polo 86C. Wszystkie te auta trzeba sobie dopiero zarejestrować, tzn. że nasz syn lub córka nie będą mogli się przejechać nimi od razu. Chyba że po polu. Jednym z nielicznych zarejestrowanych mikrosamochodów jakie znalazłem do 10 tys. zł był ten Erad. Niestety, opis trochę zniechęca.
Powyżej 10 tys. zł zaczynają się już pojazdy zarejestrowane w Polsce, jak to cacko zapewne marki Casalini. Sprzedający nie podają najczęściej konkretnej marki, tylko wpisują wszystkie jakie znają. No bo kto wyszukuje np. samą markę Grecav?
11 900 zł pozwala na zakup takiego Chateneta. Producent ten jest znany z tego, że średnio się stara. Nie wiem jak oni jeszcze funkcjonują. Lampy Corsa to normalne, wszyscy je stosowali, ale żeby nawet nie zmienić logo Peugeota na kierownicy to trochę słabo. Chatenet występuje też w wersji wydłużonej. Jednak najpopularniejszym modelem wśród tańszych mikrosamochodów jest Microcar MC1. Duże szyby, przestronne wnętrze jak na coś takiego, przyjemny dla oka wygląd – więcej szukać nie trzeba. Oczywiście wszystkie te pojazdy mają automatyczną skrzynię biegów, najczęściej jest to chyba CVT. Choć w kabinie wygląda to często jak drążek od zwykłej skrzyni manualnej.
Najtańszy egzemplarz elektryczny kosztuje 14 900 zł. Nie podano zasięgu, a ja boję się pytać. Pewnie trzeba ze sobą wozić generator prądu.
Jakbym był 14-latkiem, najbardziej ucieszyłbym się z mikrosamochodu w tej postaci. Ma dwa miejsca, jak one wszystkie, ale o ileż więcej możliwości. Pomyślcie tylko, jaką można tu dać fantastyczną zabudowę kamperową.
Mikrosamochody do 20 tys. zł
Szkoda, że to cacko jest uszkodzone - ma fajne, beżowe wnętrze. Sprzedający tego Ligiera X-TOO twierdzi, że pojazdem można poruszać się na dowód osobisty, jeśli ukończyliśmy 18. rok życia przed styczniem 2013 r. To nieprawda, jest odpowiedź ministerstwa w tej sprawie, poruszać się można tylko motorowerem. Tak tylko mówię, jakby ktoś chciał wierzyć sprzedającemu i coś od niego kupować.
Nie wiem od czego lampy ma ten Ligier Ixo, ale zwracam uwagę na jego ogromny bagażnik. Ponadto z zewnątrz wygląda już praktycznie jak samochód, a nie jak pokraka. Mógłby mieć i dwa rzędy foteli, i jakąś benzynową, 30-konną osiemsetkę pod maską, i byłby fajnym samochodem miejskim. No i te cyfrowe wskaźniki, nowocześnie nawet. W ogóle do mikrosamochodów od dawna już przedostają się trendy z większych aut. Jak szczęśliwy byłby 14-latek, gdyby dostał takiego mikroSUV-a?
Czasem jak się widzi konstrukcję tych aut, to aż się człowiek dziwi, po co tyle komplikacji dla wozu, który waży 350 kg i ma niecałe 6 KM. Nowoczesne modele mają na przykład tarcze hamulcowe z przodu – wszystko spoko, ale podejrzewam, że bębny poradziłyby sobie z tym pojazdem równie skutecznie. Oczywiście może się nie znam i tarcza jest ostatecznie tańsza w produkcji, więc nie ma co robić afery.
Przedziwny, nowy pojazd znalazłem za 25 000 zł
Jest to elektryczny „4ALL”. Niestety, w opisie pojawiają się bzdury o jeździe na dowód osobisty. Producent chwali się bogatym wyposażeniem tej maszyny, obejmującym nawet kamerę cofania. Zadziwiający jest natomiast układ foteli. Kierowca siedzi pośrodku, za nim znajduje się mała ławeczka, na której może usiąść dwójka dzieci. Pojazd określono jednak jako dwuosobowy. Jeszcze dziwniejsze jest to, że w ogłoszeniu na zdjęciu widać inny pojazd niż na filmie. Oto film:
Jest to ponoć tańsza alternatywa dla Renault Twizy. Yyy tak. Dziękuję, nie dałbym dziecku takiego prezentu. A dziecko po jego ewentualnym otrzymaniu mogłoby nie chcieć robić prawa jazdy. Idźmy dalej...
Microcar z klimatyzacją
Microcar M8 za 25 kafli wygląda już bardzo dorośle, a co najlepsze ma klimatyzowane wnętrze. Ciekawe ile koni z tych 5,5 zabiera klimatyzacja i czy z włączoną klimą można podjechać pod górę utrzymując prędkość 45 km/h. Duże wrażenie robi pojazd marki JDM z 2015 r. – stylizacja nawet nieco szokuje, choć nie ma cyfrowych wskaźników, tylko analogowe – i chyba od Fiata. Jednak moim faworytem wśród droższych ofert jest Ligier JS coupe. Wygląd jest rewelacyjny - jakby bardzo zmniejszony Peugeot RCZ połączony z Mini Cooperem coupe. Naprawdę szapo ba za odwagę. Oczywiście układ napędowy pozostaje „państwowy”, czyli diesel 0,5 / 5 KM z kawałkiem.
Jeśli chcemy wydać na prezent dla dziecka ponad 30 tys. zł, znajdziemy już prawdziwy wypas. Ekoskóra, ekrany, kamery, klimatyzacja i oczywiście nadal 5-coś KM / 45 km/h. A jeśli interesuje nas tylko pojazd fabrycznie nowy, to musimy być dość zamożni, bo na stół położymy 70 tysięcy złotych polskich PE EL EN.
Najdziwniejsze mikrosamochody z OLX
Dosyć nietypowy jest ten pojazd przypominający Garbusa, ale szukamy czegoś bardziej odlotowego. W 2010 r. ktoś przerobił benzynowego (!) mikrostworka na „Jeepa Mini Moke”. Wyszło znakomicie, ale pojazd nie jest na chodzie. Kabrioletem jest także ten MC1 z obowiązkowym opisem „BEZ PRAWA JAZDY”. Nie przepadam za kabrioletami, lubię natomiast pojazdy dostawcze. Na przykład ten Grecav pick-up ma taki trochę amerykański klimat. Ale to jeszcze nie jest to.
I oto proszę, najmniejszy możliwy kombivan, kombivanik, kombivaniątko, kombivunio - Microcar M8 Van. Jest cudowny! Taki bym kupił dziecku na 14. urodziny!
A co kupiłbym sobie? Oczywiście Waaijenberg Cantę LX, czyli mikrosamochód ostateczny. Jest tak wąski, że teoretycznie spełnia definicję wózka rowerowego (przynajmniej spełniał – w Holandii). Ma silnik Hondy i naprawdę nie marnuje ani milimetra miejsca.
Podsumowanie
Mając 12-15 tys. zł możesz wybrać się po całkiem dobrego mikrokara. Niestety, najpierw trzeba przebić się przez opisy zachwalające te pojazdy jako możliwe do prowadzenia bez prawa jazdy. Nie polecę żadnej marki, bo i tak nikt na to nie patrzy – ale silniczek to lepiej mieć japoński niż włoski. Polecam natomiast przejechać się czymś takim i zobaczyć jak to jeździ (miałem mikrosamochód Casalini), bo szok może być dość silny. Jazda jest zupełnie inna niż osobówką, od sposobu przyspieszania zaczynając a na wyciszeniu kończąc. Wiele z tych pojazdów wygląda jakby chciało się identyfikować jako normalne samochody, ale z pewnością nimi nie są. I nawet nie zaczynajmy tematu testów zderzeniowych...