REKLAMA

Mercedes klasy V z silnikiem V8 jest szybki, ale mógłby być jeszcze szybszy

Jeśli wymyśliłeś coś, co jest nielogiczne, ale wspaniałe, to dla dobra świata nic nie powinno stanąć na przeszkodzie, byś zrealizował ten pomysł. Choćby to był silnik V8 w aucie typu bus.

bus v8
REKLAMA
REKLAMA

Tłusty czwartek, urlop, samochody jadące szybciej niż 150 km/h – nikt tego nie potrzebuje, ale wszyscy chcą mieć i nie wyobrażają sobie życia bez takich ubarwień. Do krótkiej listy rzeczy bezsensownych, aczkolwiek wspaniałych, Mercedes dopisał kiedyś model R63 AMG. To sześciomiejscowy minivan z dwoma fotelami w bagażniku, do którego w fabryce wkładano 6,2-litrowy silnik V8 o mocy 510 KM. Ten zupełnie niewyróżniający się wóz rozpędzał się do 275 km/h, a pierwszą setkę załatwiał w 5 sekund. Nikt go nie kupował, ale zachwycali się wszyscy.

Mercedes R63 AMG

Równie bezsensownie brzmi pomysł wkładania V8 do samochodu typu bus

I znowu, skoro coś jest bezsensowne, ale fajnie brzmi – trzeba to zrealizować. Misji tej podjął się kiedyś Brabus, montując pod maską Viano (wiem, to van a nie bus, ale przecież jest Vito) 426-konne V8 wystarczające do rozpędzenia auta do 100 km/h w czasie 6 sekund i przyspieszające aż do osiągnęła 250 km/h.

Brzmi dobrze? Jasne, ale dałoby się jeszcze bardziej bez sensu (czyt. lepiej)

A konkretnie tak lepiej:

REKLAMA

Po Ringu lata sobie V-klasa pomodzona przez firmę GAD-Motors. Z zewnątrz nie wyróżnia się prawie niczym, no może poza karbonowo-ceramicznymi hamulcami. One podpowiadają, że pod maską może pracować coś więcej niż dwulitrowy dieselek. Tu wpadło uturbione M177, czyli czterolitrowy silnik V8 i to w specyfikacji wprost z Mercedesa-AMG GT-R. To oznacza 585 KM mocy i 700 Nm momentu obrotowego. Efekt? Prędkość maksymalna 275 km/h i strzał do setki w dokładnie 4,6 sekundy. Niemałą odwagą wyróżnia się kierowca, który na bombie wpada w trudne zakręty północnej pętli samochodem o podwoziu zbudowanym z myślą o zastosowaniach użytkowych.

Wszystko jest dobrze, ale klasa V jest pojazdem bardzo ciężkim, co ją spowalnia i psuje osiągi. Ten sam silnik należałoby zamontować do zwykłego blaszaka. Dawałoby to nieskończone możliwości, jak dowóz paczek na wczoraj albo zganianie powolnych jak żółwie beemek z lewego pasa.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA