Mercedes G po liftingu nadjeżdża. Zmieniono ostatnią rzecz, której byście się spodziewali
Mercedes G po liftingu trafi do produkcji w przyszłym roku. Czy kanciasta terenówka stanie się teraz obła i straci swój charakter?
To już pięć lat, odkąd Mercedesem G da się normalnie jeździć po asfalcie. Dopiero generacja, która jest na rynku od 2018 roku, zapewnia przyzwoitą precyzję prowadzenia i pozwala czuć się pewnie nawet przy wyższych prędkościach. Poprzednik – pamiętający konstrukcyjnie chyba jeszcze czasy sprzed wynalezienia koła – prowadził się dość przerażająco, zwłaszcza gdy miał pod maską doładowane V8 albo i V12.
Teraz nadchodzi Mercedes G po liftingu
Dla innych samochodów w tym segmencie czas pędzi niczym górski wodospad. Mercedes G starzeje się powoli – upływ czasu można w tym przypadku porównać do kapiącego kranu w kuchni. Konstruktorzy nie muszą się spieszyć, bo styl retro jest czymś, czego klienci na „Gelendę” szukają. Kanciaste linie nadwozia, niemal pionowa przednia szyba, widok na wystające kierunkowskazy na masce, no i zamek, który podczas ryglowania się wydaje odgłos przeładowującego się karabinu… podobne smaczki można wymieniać bez końca. Nie warto tu za wiele zmieniać. Ale jednak trochę trzeba.
Jaki będzie Mercedes G po liftingu?
Nie będzie, na szczęście, elektryczny… choć do gamy trafi także model EQG. Klienci dostaną wybór – kto woli warczeć wielkim motorem spalinowym, będzie mógł to dalej robić, ale jeśli na sali znajdą się fani zakradania się po cichu, EQG się poleca.
Nie należy spodziewać się rewolucji. Ale już wiemy, że przy modernizacji kanciastego Mercedesa konstruktorzy położyli nacisk na aerodynamikę. To może brzmieć zaskakująco, bo wystarczy zerknąć na G klasę, by zacząć się zastanawiać, czy projektanci tego modelu w ogóle znają takie słowo. A jednak – wersja po liftingu będzie bardziej opływowa. Dzieje się tak za sprawą EQG, przy tworzeniu którego inżynierowie musieli jednak pochylić się nieco nad kwestią rozcinania powietrza przez bryłę, bo to wpływa na zasięg.
O Mercedesie klasy G poczytasz tutaj:
Zmiany mają być trudne do zauważenia
Jak w rozmowie z magazynem „Autocar” mówił Dr. Emerich Schiller, kierownik działu klasy G w Mercedesie, „wielu klientów nie zauważy zmian, nawet gdy będą stać tuż przed autem. Ale modernizacje niektórych elementów mają naprawdę ogromny wpływ na aerodynamikę. Poprawiliśmy ją bez zmiany kształtu nadwozia – i to, czego nauczyliśmy się przy EQG wykorzystamy także w wersji spalinowej. Gdy w przyszłym roku pojawi się odmiana po liftingu, będzie znacząco poprawiona pod kątem opływu powietrza”. Schiller dodał także, że zmiany wpłyną na „ogromne” zmniejszenie zapotrzebowania klasy G na paliwo.
Produkcja obecnej odsłony Mercedesa zakończy się w pierwszym kwartale 2024 roku. Mercedes G po liftingu zadebiutuje mniej więcej wtedy. Czy poprawa aerodynamiki wpłynie negatywnie na jego wygląd? Trzymam kciuki, by tak nie było, bo klasa G musi być wulgarna, kanciasta i trochę bez sensu. Nie wolno ubierać jej w ciasne ciuszki z biodegradowalnych materiałów. Musi jeść mięso i bekać przy stole.