REKLAMA

Terapeuta: klasa G coupe nie istnieje i nie może cię skrzywdzić. Klasa G coupe:

Spokojnie, to nie jest taka klasa G coupe, jak można byłoby się spodziewać po premierach z ostatnich lat. Chociaż nie jestem całkowicie pewien, czy spokój jest absolutnie wskazany.

Terapeuta: klasa G coupe nie istnieje i nie może cię skrzywdzić. Klasa G coupe:
REKLAMA
REKLAMA

Dobra wiadomość: Mercedes nie stwierdził, że trzeba dać klasie G mniej drzwi, mniejszy bagażnik, ściąć tylną klapę, podnieść cenę o 30 proc. i czekać na szturm klientów. Zamiast tego wzięto trochę z klasy G, trochę z AMG GT 4-drzwiowego Coupe (najgorsza nazwa w historii) i... wyszło coś takiego:

Taka klasa G coupe nazywa się Flip.

Projekt - a dokładniej jeden jedyny egzemplarz - powstał przy współpracy AMG, West Coast Customs i muzyka will.i.am, który dowodził całym projektem i dostał chyba wolną rękę. Trudno byłoby inaczej wytłumaczyć fakt przerobienia logo Mercedesa na nieco zdenerwowanego niedźwiadka. Gdybym tylko miał Mercedesa, pędziłbym już do sklepu zamówić taki znaczek i czym prędzej podmieniał na swoim samochodzie.

Wstawienie frontu z klasy G do AMG GT 4-drzwiowego Coupe nie było jednak końcem projektu. Zmieniono właściwie wszystko, wliczając to chociażby pozbawienie oryginalnego auta jednej pary drzwi, przez co 4-drzwiowe Coupe na powrót stało się po prostu Coupe. Może i z monstrualnie długimi drzwiami, ale kto by na to zwracał uwagę.

Tym badziej, że o ile front jest - delikatnie pisząc - kontrowersyjny, a tyle kwadratura obłych linii AMG GT i tak dalej na podobieństwo klasy G wyszła tutaj naprawdę nieźle. Mercedes w komunikacie prasowym sugeruje nawiązania do Gullwinga, ale sam mam mocniejsze skojarzenia z nieco już zapomnianym modelem studyjnym Ocean Drive. I może tym bardziej współczesnym SLS-em.

Niestety nie przejęto z SLS-a sposobu otwierania drzwi, ale zadbano, żeby nie było nudno. Zamiast do góry otwierają się więc pod wiatr:

REKLAMA

Więcej informacji na temat tego projektu niestety brak. Nie wiadomo na przykład, co trafiło pod maskę, choć można się domyślać, że benzynowe V8. Pewne jest natomiast, że auto nie trafi do seryjnej produkcji ani do masowej sprzedaży. Ale przynajmniej miłośnicy kanciastych nadwozi mają w końcu na co popatrzeć po obłych EQS-ach, EQE i EQS SUV.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA