Mercedes EQA - wszystko, co wiemy o nowym elektrycznym modelu
Nisko poprowadzona linia dachu, długa maska, pojedyncza para drzwi - jeśli wciąż czekacie na takiego Mercedesa EQA, to... lepiej zamiast tego zacznijcie lubić crossovery.
Już w przyszłym roku zaprezentowany powinien zostać drugi z elektrycznych modeli Mercedesa. Po średniej wielkości EQC przyjdzie czas na EQA, który dla odmiany będzie...
... crossoverem.
Tak, crossoverem. I trudno zakładać, że będzie inaczej - Mercedes oficjalnie zaprezentował już jakiś czas temu zamaskowaną sylwetkę EQA i ma ona kształty nad wyraz SUV-owate. I nad wyraz zbliżone do GLA, zresztą zobaczcie sami.
Tak wygląda EQA z profilu:
A tak wygląda najnowsze wcielenie GLA:
Nie da się pominąć podobieństwa.
Czyli to będzie po prostu GLA z napędem elektrycznym?
W dużym uproszczeniu tak, ale można założyć, że Mercedes wprowadzi kilka wyraźnych zmian wizualnych, szczególnie z przodu pojazdu, żeby było od razu wiadomo, że to ten wyelektryczniony.
Czyli coś w stylu tego, co na powyższej grafice - GLA z frontem podobnym do tego z EQC, inne felgi, może też inne światła z tyłu.
Niestety na razie trudno ocenić zakres zmian - testowe egzemplarze poruszające się po ulicach są zamaskowane do tego stopnia, że określić możemy w najlepszym stopniu jedynie jego przybliżone kształty, a nie detale nadwozia.
A w środku?
Tego niestety na razie nie wiadomo. Z jednej strony w EQC wnętrze - choć zachowało najbardziej rozpoznawalne elementy - różniło się dość wyraźnie od klasycznego GLC. Z drugiej - EQA ma być najtańszym póki co elektrycznym modelem w ofercie Mercedesa, więc nie wiadomo, czy i tutaj producent zdecyduje się na dodawania bonusowych smaczków.
Ale pewnie coś tam będzie na miedziano i niebiesko, żeby było wiadomo, że to nie zwykłe GLA.
W sumie... dlaczego GLA? Studyjne EQA było chyba dwudrzwiowym kompaktem...
A i owszem. Zaprezentowany ponad 2 lata temu projekt EQA przedstawiał bez dwóch zdań auto kompaktowe, zbliżone pod wieloma względami estetycznie do klasy A, ale za to z jedną parą drzwi i silnikiem napędzanym wyłącznie przez elektryczność. Wyglądało to mniej więcej tak:
Auto z obrazka miało mieć moc ponad 200 kW (0-100 km/h w 5 s), jednocześnie zapewniając zasięg na poziomie ok. 400 km, w zależności od tego, jaki zestaw akumulatorów zostałby zamontowany (maksymalnie 60 kWh). Ładowanie z odpowiednio mocnych ładowarek pozwalałoby uzupełnić zasięg o 100 km w 10 minut.
I co się z tym stało?
Dlaczego projekt może nie tyle umarł, co zmienił się tak drastycznie? Trudno powiedzieć, tym bardziej, że w 2017 r. już raczej dość oczywista była moda na SUV-y, wiec raczej nie to było powodem dość radykalnej zmiany założeń.
Niektóre teorie zakładają (prawdopodobnie słusznie), że Mercedesowi nie udało się upchnąć wystarczająco dużego zespołu akumulatorów do tak niewielkiego samochodu, zachowując jednocześnie odpowiednio dużą przestrzeń pasażerską i bagażową.
Tak czy inaczej - na elektrycznego Mercedesa w wydaniu kompaktowym bez podniesionego nadwozia jeszcze poczekamy. Jedyne, na co teraz możemy liczyć, to fakt, że EQA ma czerpać ze studyjnego modelu EQA wzorce stylistyczne. Które? Nie podano.
A co będzie pod maską tego nowego GLA?
I tego niestety... nie wiadomo. Większość powtarzających się informacji (w tym te o akumulatorach 60 kWh) dotyczy modelu studyjnego. Na temat wersji produkcyjnej nikt z Mercedesa nie zamierza się na razie dzielić wiedzą.
Możemy jedynie zakładać, że EQA będzie odrobinę słabszy od EQC (wielkie zaskoczenie). Jeśli Mercedes będzie chciał dotrzymać obietnicy i zaoferować sprint do setki w ok. 5 s, to 408 KM z EQC nie będzie zupełnie potrzebne - taka moc pozwala większemu modelowi rozpędzić się od 0 do 100 km/h w 5,1 s. EQA z takim układem napędowym pewnie musiałby nosić oznaczenie AMG.
Prawdopodobne jednak, że zachowana zostanie konfiguracja z jednym silnikiem przy przedniej, i jednym silnikiem przy tylnej osi pojazdu.
A cena?
Nie znamy niestety cen GLA, więc wszelkie kalkulacje będą dość trudne, ale jedno jest pewne - EQA będzie tańsze niż 328 300 zł, bo tyle liczy sobie Mercedes za EQC. Spalinowy GLC zaczyna się z kolei od 175 000 zł. Dopłata do EQA w porównaniu do GLA może być więc spora.
Z drugiej strony - skoro EQA będzie SUV-em, to będzie miał już na starcie ułatwione zadanie. Nawet wysoka cena może go więc nie powstrzymać przed osiągnięciem rynkowego sukcesu. Może nie w Polsce, ale jest z pewnością sporo miejsc, w których klienci przyjmą go z otwartymi ramionami.