Oto nowy Mercedes CLA - większy, szerszy i jeszcze bardziej luksusowy
Większy, ładniejszy, lepiej wyposażony i... odrobinę mniej praktyczny. Taki jest nowy Mercedes CLA - idealna propozycja dla tych, dla których CLS jest za duży i za drogi.
Przy okazji też dla tych, którzy uważają, że:
- dotychczasowy CLA był super, ale niezbyt pięknie się zestarzał
- klasa A hatchback jest zbyt normalna i zbyt praktyczna
- klasa A sedan jest zbyt normalna i za mało dynamiczna
- klasa C sedan jest zbyt stateczna
- klasa C coupe jest zbyt droga i ma za mało drzwi
Tak, nowy CLA zdecydowanie nie będzie miał łatwego życia w gąszczu linii modelowych Mercedesa. Ale to wcale nie znaczy, że jest przegrany już na starcie - w końcu nawet w świecie zdominowanym przez SUV-y pierwsza generacja tego małego czterodrzwiowego coupe sprzedała się w 750 tys. egzemplarzy.
A następca ma być jeszcze lepszy.
Większy CLA, mniejszy CLS.
Nowy Mercedes CLA wygląda dokładnie tak, jak gdyby przed jego projektantem postawiono pierwszego CLA i nowego CLS, po czym kazano z tych dwóch zrobić model o wyglądzie tego drugiego i wymiarach pierwszego.
Wygładzono więc większość zbędnych przetłoczeń, zostawiając głównie te na nadkolach i masce. Przemodelowano też front, pozbywając się nareszcie komicznie dużych reflektorów i zastępując je mniejszymi, bardziej agresywnymi. Z tyłu natomiast przeprowadzono całkowitą rewolucję, tak mocno upodabniając CLA do CLS, że wiele osób pewnie nie będzie miało świadomości, który dokładnie model właśnie ich wyprzedził.
Nowy Mercedes CLA jest oczywiście większy od swojego poprzednika. Mierzy sobie 4688 mm długości (poprzednio o 48 mm mniej), 1830 mm szerokości (poprzednio mniej o 53 mm) i 1439 mm wysokości (poprzednio więcej o 2 mm). Powiększono także rozstaw kół - z przodu o ponad 6 cm, natomiast z tyłu - o ponad 5 cm.
Niemiecki producent zdecydował się przy tym nie tylko powiększyć samo nadwozie, ale również wydłużyć płytę podłogową - ta jest o 3 cm dłuższa, choć nie przekłada się to wyraźnie na praktyczność. Pasażerowie z tyłu mają zaledwie o 1 mm więcej miejsca na nogi i o 3 mm więcej miejsca na głowę. Osoby z przodu mają z kolei zauważalnie więcej miejsca na głowę (17 mm), ale za to o 1 mm mniej miejsca na nogi.
Ze względu na szersze nadwozie wszyscy pasażerowie ucieszą się natomiast ze wzrostu miejsca na łokcie i ramiona. Nie będą natomiast szczęśliwi podczas pakowania wakacyjnych bagaży - przestrzeń ładunkowa jest wprawdzie szersza i głębsza niż w poprzednim CLA, a przy okazji powiększono otwór załadunkowy, ale pojemność bagażnika to zaledwie 460 l - o 10 mniej niż poprzednio.
W środku natomiast - znajomy widok.
Czyli w zasadzie dokładnie to samo, co mieliśmy okazję oglądać przy okazji premiery klasy A czy klasy A sedan. Jeśli komuś podobał się ten projekt - również i tu będzie zadowolony. Jeśli nie - zawsze jest mniej ekranowa klasa C.
Zapożyczenie wnętrza z klasy A niesie ze sobą jednak sporo plusów. Przede wszystkim dla CLA trafia teraz cały szereg nowy udogodnień - zaczynając od wentylowanych foteli, przez piękne i wielkie ekrany z MBUX, a kończąc na reflektorach LED Multibeam, trybie Energizing czy funkcjach zautomatyzowanej jazdy znanych do tej pory raczej z klasy S niż z tańszych modeli tej marki.
Do niektórych ze znanych rozwiązań w tej generacji CLA wprowadzono zresztą mniejsze i większe usprawnienia. Przykładowo system MBUX potrafi teraz rozpoznawać, która z osób na pokładzie wypowiedziała komendę Hej, Mercedes, a potem słuchać tylko jej poleceń. System Energizing wspólpracuje z kolei z zegarkami Garmina, na bieżąco monitorując m.in. poziom naszego stresu i dostosowując do tych pomiarów swoje działanie. Możemy nawet wyświetlić nasze tętno na żywo na ekranie systemu multimedialnego. Po co? Nie wiadomo.
MBUX w nowym CLA będzie też wspierał rozbudowaną obsługę gestami. Wśród opcji znajdzie się m.in. wywoływanie wybranego przez użytkownika skrótu do akcji (np. aktywacja nawigacji do wybranego wcześniej punktu) przez podniesienie dwóch palców ustawionych w kształt litery V. Co ciekawe, system jest w stanie rozpoznać, czy gest wykonuje kierowca czy pasażer i dla każdego z nich można przypisać osobną akcję lub skrót.
Gesty wykorzystywane będą też w trochę mniej efektownych przypadkach. Chociażby żeby zapalić centralną lampkę do czytania będzie wystarczyło podnieść rękę na wysokość wstecznego lusterka. A jeśli jest ciemno i nikt nie siedzi na fotelu pasażera, a my sięgamy właśnie tam, to ta część wnętrza zostanie oświetlona automatycznie. Kiedy cofniemy rękę - oświetlenie zostanie wyłączone.
Niestety, jak to zwykle w Mercedesie bywa, żeby uzyskać efekt wow widoczny na zdjęciach i w specyfikacji, będzie trzeba sporo dopłacić. W standardzie samochód sprzedawany będzie z 16-calowymi felgami aluminiowymi z baloniastymi oponami 205/60. Większe rozmiary, w tym nawet 19 cali (225/40), dostępne będą za dopłatą.
Za dopłatą będą też m.in. LED-owe reflektory. W standardzie otrzymamy jedynie światła LED do jazdy dziennej, uzupełnione przez lampy halogenowe.
Nowy Mercedes CLA - silniki
Podczas dzisiejszej premiery zaprezentowano wyłącznie jedną wersję napędową - CLA 250, z czterocylindrowym, dwulitrowym silnikiem o mocy 224 KM i momencie obrotowym 350 Nm, połączonym z dwusprzęgłową, siedmiostopniową automatyczną skrzynią biegów.
Nie będzie to na szczęście jedyny wariant nowego CLA. Do momentu premiery w maju tego roku do oferty dołączą kolejne silniki benzynowe (w tym zapewne dwie odmiany AMG) i silniki wysokoprężne. Nie zabraknie też wersji z przekładnią manualną i opcjonalnym napędem na obie osie.
Niestety póki co nie wiadomo nic na temat ceny, ale wiele wskazuje na to, że w ofercie Mercedesa zaczyna się robić naprawdę ciasno. Klasa A, z której wywodzi się CLA, kosztuje w najnowszym wydaniu co najmniej 97 600 zł. Klasa A limuzyna to z kolei wydatek co najmniej 126 200 zł. Różnica w cenie uzasadniona jest głównie różnicą w silnikach - klasa A limuzyna dostępna jest w najtańszej wersji jako A 200, natomiast hatchbacka można kupić nawet jako A 160 (109 KM).
A ile może kosztować nowy CLA? Klasa A limuzyna w odmianie 250 z automatyczną skrzynią biegów kosztuje 145 400 zł. Można założyć, że Mercedes każe trochę dopłacić do bardziej efektownej karoserii i trochę bardziej sporo zestrojonego samochodu.
To z kolei sprawia, że - przynajmniej na starcie - CLA może być wyraźnie droższy od wyższej o segment klasy C. Choć patrząc na sukces pierwszej generacji - może nikomu nie będzie to przeszkadzać.