REKLAMA

Oto Lynk & Co 03. Wygląda jak wszystkie samochody jednocześnie

Front od Porsche, sylwetka Alfy Romeo, przetłoczenia od BMW - jeśli kiedykolwiek w myślach składaliście właśnie w taki sposób samochód marzeń, to powinniście wiedzieć, że Chińczycy na myśleniu nie poprzestali. Usiedli, narysowali, wyprodukowali i tak powstał Lynk & Co 03.

lynk & co
REKLAMA

Niestety wyszło to tak sobie.

REKLAMA

Lynk & Co 03 jest - jak sama nazwa wskazuje - trzecim z kolei modelem zaprezentowanym przez młodego, należącego do Geely, chińskiego producenta. Dwa lata temu zadebiutował niewielki SUV - 01, a w marcu tego roku światło dzienne ujrzał crossover 02. Każdy był przy tym estetycznym zlepkiem projektów konkurencji, ale całość, opakowana w podniesione nadwozie, jeszcze jakoś się broniła.

03 to natomiast pierwszy sedan w ofercie marki. Sedan, który próbuje być tak podobny do wszystkiego, że stał się podobny do niczego.

Od kogo by tu coś pożyczyć?

Na początek od Volvo, a dokładniej od modelu XC40. To właśnie na modułowej płycie CMA oparto budowę kompaktowego sedana, napędzanego - przynajmniej na początku - jednostką benzynową o pojemności 1,5 l.

Poza kanciastością nadwozia w niektórych miejscach trudno jednak doszukiwać się zbyt wielu nawiązań stylistycznych do XC40. A że jedną platformę eksploatuje się do upadłego w obrębie danego koncernu - nic dziwnego. Idźmy dalej.

Dalej jest o tyle zabawnie, że Lynk & Co postanowił skopiować... samego siebie, przenosząc w dużej mierze front z SUV-a i crossovera do sedana.

Tak to wygląda w 02:

A tak to wygląda w 03:

Malutkie, umieszczone bardzo wysoko światła wyglądają jeszcze całkiem w porządku na SUV-ie, ale na sedanie - niekoniecznie. Tym bardziej, że efekt końcowy prezentuje się trochę tak, jakby jeden z chińskich projektantów bardzo chciał stworzyć azjatyckie Camaro:

Choć możliwe, że nie chodziło o Camaro, a o Chargera:

Ale potem przyszedł drugi projektant i uznał, że lepiej jednak będzie, jeśli doda się jeszcze na wierzch tego wszystkiego (i to dosłownie) nutkę Porsche.

Dlaczego akurat Cayenne? Trudno powiedzieć. Może dlatego, że to największy model z oferty niemieckiego producenta? A może dlatego, że Cayenne powstało w podobny, choć dokładnie odwrotny sposób do Lynk & Co 03 - przez przeszczepienie frontu z auta niskiego, do auta wysokiego? Któż może to wiedzieć.

Ewentualnie, jeśli wykluczyć z równania Porsche, możemy na górę maski dołożyć reflektory z nowej Kii Sportage. Nawet pasuje jeszcze lepiej.

Z boku natomiast robi się jeszcze większy miks. Szukamy nawiązań?

Pierwszego nie trzeba zbyt długo szukać. Potężna srebrna listwa przy górnej krawędzi nadwozia? Cóż, to chyba pomysł prosto z Kii Optimy.

Wzór felg? Tutaj akurat można tylko pogratulować:

Linia boczna? I tutaj zdania są podzielone. Według niektórych najbardziej podobne do 03 jest BMW 1 sedan, szczególnie, jeśli chodzi o przetłoczenia:

Lynk & Co postarał się nawet o to, żeby główne boczne przetłoczenie zaczynało się niemal w tym samym miejscu i w niemal taki sam sposób przechodziło w tylne światła.

Z drugiej strony kompaktowe i subkompaktowe sedany stały się dziś w większości na tyle generyczne, że 03 jest podobny... do większości z nich. Gdyby do jednego wiadra wrzucić BMW 1 sedan, A3 sedan, Giulię, Tipo i coś zupełnie losowego, prawdopodobnie efektem końcowym byłaby właśnie linia boczna 03.

Z tą różnicą, że kształt tylnej szyby i górnej linii bagażnika to w zasadzie dokładnie... Audi A4:

Choć trzeba przyznać, że akurat tylna część z tej perspektywy prezentuje się co najmniej zacnie:

Sam tył natomiast...

Z całą pewnością nie ma nic wspólnego z najświeższym Audi A4, skądże!

I wcale nie domieszano mu odrobiny genów A7 (choć środkowy fragment tylnego pasa raczej się nie świeci):

A może (nie) chodziło o Dodge'a Darta?

REKLAMA

A najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że każde z tych aut, jako całość, ma jakiś swój urok. Każde ma swoje mocne i słabe strony, z których Lynk & Co wybrał - teoretycznie - tylko te mocne i połączył w jedno.

Wyszło... w najlepszym przypadku odrobinę komicznie.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-25T17:09:37+02:00
Aktualizacja: 2025-06-25T16:26:47+02:00
Aktualizacja: 2025-06-25T11:54:39+02:00
Aktualizacja: 2025-06-24T19:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-24T18:15:20+02:00
Aktualizacja: 2025-06-24T08:56:51+02:00
Aktualizacja: 2025-06-23T15:01:41+02:00
REKLAMA
REKLAMA

Technologia jutra nadjeżdża już dziś. Poznaj OMODĘ 9 Super Hybrid. Ma 537 KM i kosztuje 219 900 zł

Lokowanie produktu: OMODA

537 KM, doskonałe osiągi i niezwykle duży zasięg w trybie elektrycznym - oto tylko niektóre zalety najnowszej, flagowej hybrydy firmy OMODA. Zobacz, co oferuje OMODA 9 Super Hybrid.

omoda 9 super hybrid

Hybrydowe SUV-y to prawdziwy hit polskiego rynku. Trudno się dziwić - tego typu modele łączą bowiem praktyczność przy codziennym, rodzinnym użytkowaniu, z niskim zużyciem paliwa. Idealnie, jeśli dochodzą do tego jeszcze dobre osiągi. Poza tym, auta typu SUV oferują wygodną pozycję za kierownicą i pozwalają pewnie poczuć się na kiepskich drogach.

Segment hybrydowych SUV-ów ma właśnie nowego lidera

To model, który jest wyjątkowo praktyczny, wyjątkowo oszczędny, a do tego wszystkiego wyjątkowo mocny i szybki. Wspomnijmy na początku o jego mocy. 537 KM to wynik zarezerwowany jeszcze niedawno dla najdroższych samochodów sportowych, kosztujących miliony. Tego typu rezultat kojarzy się z ogromnym spalaniem i kompromisami dotyczącymi jazdy na co dzień. Łatwo sobie wyobrazić, że ponad 500-konny samochód jest nie tylko nieosiągalny finansowo, ale i niewygodny. Nic bardziej mylnego.

omoda 9 super hybrid

Mówimy bowiem o modelu OMODA 9 Super Hybrid. To flagowy SUV typu plug-in hybrid, który łączy luksus, nowoczesną technologię i imponującą wydajność. Na jego moc (przypomnijmy: aż 537 KM) składają się: silnik benzynowy 1.5 oraz trzy silniki elektryczne. Łączny moment obrotowy to 650 Nm. Pozwala to Omodzie przyspieszać od 0 do 100 km/h w zaledwie 4,9 sekundy. Napęd wędruje na cztery koła i jest przekazywany przez superinteligentną skrzynię DHT (Dedicated Hybrid Transmission), która ma 3 sprzęgła, 9 trybów pracy i 11 kombinacji przełożeń.

Imponujący jest także zasięg w trybie elektrycznym

Bateria ma pojemność 34,46 kWh, co oznacza, że po jej pełnym naładowaniu można aż przez 145 km nie korzystać z jednostki spalinowej. W codziennym użytkowaniu oznacza to, że przy dojazdach do pracy, do sklepu czy nawet przy części weekendowych wyjazdów, OMODA 9 Super Hybrid może działać jak samochód elektryczny. Jeździ wtedy, nie zużywając paliwa i w zupełnej ciszy. Jeśli ktoś ładuje akumulatory z domowej instalacji fotowoltaicznej, koszty eksploatacji takiego auta są naprawdę niewielkie.

Łączy zasięg to ponad 1100 km

Wybierając się w trasę, należy planować postoje na rozprostowanie nóg albo na obiad - ale niekoniecznie na tankowanie i ładowanie. Ładowanie - jak przystało na hybrydę plug-in - nie jest zresztą konieczne, bo OMODA 9 Super Hybrid może korzystać z samego silnika spalinowego i wciąż oferować doskonałe wrażenia z jazdy.

Dodajmy, że to doskonała propozycja dla rodzin - OMODA 9 Super Hybrid ma aż 4,77 m długości, 1,92 m szerokości i 1,67 m wysokości. Plasuje go to w segmencie dużych SUV-ów i sprawia, że oferuje naprawdę dużo miejsca w kabinie. Pojemność bagażnika wynosi 660 litrów. To dużo nawet jak na samochód o tych wymiarach. Po złożeniu drugiego rzędu siedzeń rośnie do 1783 litrów.

omoda 9 super hybrid

Skoro mówimy już o kabinie - wnętrze OMODA 9 Super Hybrid zostało zaprojektowane z myślą o komforcie, jest też bardzo nowoczesne. Znajdują się w niej dwa panoramiczne wyświetlacze o przekątnej 12,3 cala każdy, system multimedialny z obsługą Android Auto i Apple CarPlay, a także 50-calowy (!) wyświetlacz przezierny AR-HUD wyświetlający dane "w powietrzu" (nie zasłaniają drogi i nie przeszkadzają kierowcy). Fotele oferują funkcje podgrzewania, wentylacji oraz masażu, a system audio Sony z 14 głośnikami zapewnia wysoką jakość dźwięku.

omoda 9 super hybrid

Wszystko w standardzie

Ponad 500 KM, fotele z wentylacją i masażem, wygodne nadwozie SUV-a - ten zestaw sugeruje cenę na poziomie pół miliona złotych, albo i wyższą. Na szczęście, nic z tego. Ile naprawdę kosztuje OMODA 9 Super Hybrid? Cena wersji Exclusive - czyli jedynej, w jakiej to auto jest oferowane i wyposażonej kompletnie - to zaledwie 219 900 zł. Nie trzeba dopłacać m.in. ani za kamery 540 stopni, ani za 20-calowe felgi czy adaptacyjny tempomat. W leasingu miesięczna rata wynosi 1699 zł netto. Suma opłat w tej formie finansowania to 102,5 proc.

Ta oferta już jest świetna - ale teraz klienci mogą skorzystać z wyjątkowej promocji. W jej ramach, tylko do 30 czerwca 2025 r. każdy z pierwszych 500 nabywców modelu OMODA 9 Super Hybrid otrzyma do auta specjalny zestaw powitalny. W jego skład wchodzą: karta NFC do otwierania auta bez konieczności noszenia ze sobą kluczyków (karta jest cienka, lekka i nie zajmuje miejsca - wystarczy przyłożyć ją do lusterka, by wejść do samochodu), eleganckie etui na tę kartę oraz designerski zapach samochodowy. Sprawdź sam, jak dobra jest OMODA i jak wiele oferuje!

Lokowanie produktu: OMODA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-24T19:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-24T18:15:20+02:00
Aktualizacja: 2025-06-24T08:56:51+02:00
Aktualizacja: 2025-06-23T15:01:41+02:00
Aktualizacja: 2025-06-21T18:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-21T16:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-21T15:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-21T15:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-21T10:00:00+02:00

Powrót ulubionego samochodu Polaków. Fiat Grande Panda ma wszystko

Lokowanie produktu: Fiat

Fiat Grande Panda to długo oczekiwany powrót marki do segmentu B. Ma w ręku wszystkie atuty, żeby znów stać się ulubionym samochodem Polaków.

fiat grande panda

Fiat Panda ma wręcz status kultowego samochodu i to nie tylko we Włoszech, ale i w połowie europejskich krajów. Poprzednie generacje miały urok, styl, ale również świetne właściwości jezdne, więc z pewnością rozumiecie jak trudne zadanie stało przed Fiatem. Nowy model nie mierzył się z rynkowymi oczekiwaniami, tylko z prawdziwą legendą. Jak mu poszło?

Fiat Grande Panda kiedyś stanie w muzeum designu

Nie jest sztuką zrobić ładny i proporcjonalny samochód mając do dyspozycji 5 m długości. Sztuką jest wycisnąć maksimum możliwości z mniejszego projektu. Nowy Fiat Grande Panda mierzy zaledwie 3,99 m, a swoim kształtem nawiązuje do kultowych linii z lat 80., które pokochali klienci. Znajdziemy tutaj zarówno wyraziste, jak i miękkie linie, odważne zabiegi stylistyczne, jak pikselowe światła, czy tłoczona nazwa modelu. Wrażenie podkreślają żywe kolory, będące kwintesencją DNA Fiata, który zrezygnował z szarych i nudnych lakierów. Grande Panda jest dostępna w następujących kolorach: Żółtym Limone, Brązowym Luna, Lazurowym Acqua, Niebieskim Lago, Czerwonym Passione, Czarnym Cinema oraz Białym Gelato. Jest kolorowo, dokładnie tak jak żyją Włosi.

Pomimo długości poniżej średniej w segmencie, Grande Panda umożliwia komfortową podróż pięciu osobom. Wszystko za sprawą przemyślanej konstrukcji wnętrza. Projektanci pomyśleli nawet o większej przestrzeni na wysokości ramion, tak żeby pasażerowie mieli zapewnioną wygodną jazdę. W środku znalazło się miejsce dla licznych i pojemnych schowków, ale największe wrażenie robią na mnie stylowe smaczki. Deska rozdzielcza, kratki nawiewu oraz przeszycia foteli są ozdobione żółtymi akcentami, które nadają wnętrzu życia. Zestaw wskaźników ma 10 cali, a wyświetlacz systemu multimedialnego może pochwalić się 10,25 calami. Elementy wnętrza wyróżniają się unikalnym stylem, który nawiązuje do kształtu kultowego toru testowego Lingotto, który znajdował się na dachu fabryki Fiata w Turynie.

Fiat Grande Panda wyróżnia się charakterystyczną sygnaturą świetlną za sprawą reflektorów PXL LED. Grill i światła są pokryte serią pikselowych elementów, które stanowią nawiązanie do gier wideo z lat 80. oraz do fasady budynku Lingotto, kolebki Fiata.

W wersji elektrycznej warto docenić jeden detal, który będzie miał niebagatelny wpływ na użytkowanie samochodu. Jest pierwszym samochodem z zintegrowanym kablem do ładowania, który chowa się pod maską, dzięki czemu nie zabrudzicie go, nie będziecie musieli wyjmować bagaży, żeby się do niego dostać, a po zakończonym procesie ładowania schowacie go. To znakomity przykład jak projektować samochód, żeby zachować jego walory użytkowe.

Fiat Grande Panda - dwie skrajnie różne wersje, ale z tym samym pięknem

Fiat Grande Panda może występować w wersji elektrycznej oraz z napędem hybrydowym. W pierwszym wariancie może pochwalić się dużym akumulatorem o pojemności 44 kWh, co przekłada się na 320 km zasięgu w cyklu mieszanym WLTP. To świetny wynik w tak niewielkim aucie. Moc silnika to 113 KM, a osiągi są aż nadto wystarczające do komfortowego poruszania się zarówno w mieście, jak i poza nim. Do 50 km/h wystrzeliwuje w czasie 4,2 s, a pierwsza setka pojawia się na liczniku po 11 s.

przyszłość akumulatorów

Wersja z układem miękkiej hybrydy o mocy 110 KM składa się z silnika spalinowego o pojemności 1,2 l i mocy 100 KM oraz silnika elektrycznego o mocy 21 kW, który jest sparowany z 48-woltowym akumulatorem litowo-jonowym i automatyczną skrzynią biegów eDCT. Dodatkowa moc elektryczna poprawia elastyczność na niskich obrotach i podczas startu. W celu oszczędności paliwa silnik elektryczny umożliwia jazdę przy wyłączonym silniku spalinowym. Ten tryb aktywuje się podczas jazdy po mieście z prędkością poniżej 30 km/h. Wersja hybrydowa umożliwia również parkowanie w trybie czysto elektrycznym.

Fiat Grande Panda to również troska o planetę

Przy projektowaniu i produkcji Fiata Grande Panda zastosowano dużą liczbę materiałów pochodzących z recyklingu. Każdy samochód zawiera materiały pochodzące z recyklingu opakowań po napojach. Każde takie opakowanie składa się w 80 proc. z kartonu i w 20 proc. z tworzyw sztucznych i aluminium, które zazwyczaj są wyrzucane podczas recyklingu. W tym przypadku, FIAT odzyskuje właśnie te 20 proc., aby stworzyć elementy z niebieskiego tworzywa we wnętrzu Grande Pandy, zwane Lapolen Ecotek. Efekt tego ekologicznego procesu jest widoczny w postaci połysku, jaki aluminium nadaje detalom wykonanym z niebieskiego tworzywa.

Fiat Grande Panda w wersji La Prima ma deskę rozdzielczą pokrytą wyjątkowym materiałem - Bambox Bamboo Fiber Tex®, który zawiera prawdziwe włókna bambusowe.

Fiat Grande Panda może być twój

Z napędem elektrycznym występuje w dwóch wersjach wyposażenia: La Prima i (RED). Zwłaszcza ta druga wersja jest zaskakująca. Łączy w sobie ikoniczny wygląd inspirowany modelem z lat 80-tych ze zrównoważonym podejściem fundacji (RED), która walczy z globalnymi kryzysami zdrowotnymi. Ta wersja posiada 16-calowe felgi stalowe z białym wykończeniem, spojler tylny w kolorze błyszczącej czerni, środkowy słupek z logo (RED). Wersja La Prima to z kolei ikona stylu ze swoimi charakterystycznymi 17-calowymi felgami, osłonami podwozia i relingami dachowymi. Fiat Grande Panda w wersji (RED) może być wasz w cenie od 110 tys. zł, a wersja La Prima to wydatek 125 tys. zł. Obie ceny nie uwzględniają dotacji, która znacząco obniża koszt zakupu modelu elektrycznego. Obecnie elektryczna Grande Panda jest dostępna w atrakcyjnym finansowaniu od 199 zł netto miesięcznie w abonamencie w programie “NaszEauto”.

Wersja hybrydowa występuje w trzech poziomach wyposażenia: Pop, Icon i La Prima. Pop to podstawowa opcja, która skupia się na dostarczeniu kierowcy najważniejszych funkcji. Znajdziemy w niej kompletny zestaw systemów wspomagania kierowcy, manualną klimatyzację, 10-calowy ekran wskaźników, specjalną stację dokującą na smartfona z funkcją Autolaunch opartą na technologii NFC. Co ciekawe - telefonem możecie sterować za pomocą przycisku Home, który umożliwia powrót do głównego menu. Tak, w tej wersji nie znajdziecie ekranu multimedialnego, więc to idealny wybór dla tradycjonalistów. Wersja Pop kosztuje od 79 900 zł i auto jest wtedy wyposażone w automatyczną skrzynię biegów.

Prawdopodobnie najpopularniejszą konfiguracją będzie Icon. Znajdziemy w niej system multimedialny z 10,25-calowym ekranem, reflektory i tylne światła w technologii LED oraz dwa pakiety, które mogą rozszerzyć wyposażenie. Pakiet Tech zawiera automatyczną klimatyzacje, nawigację fabryczną, przednie czujniki parkowania, kamerę cofania, bezprzewodową ładowarkę do smartfona. Natomiast w pakiecie Styl znajdziecie 16-calowe felgi relingi dachowe, osłony podwozia i przyciemniane szyby. W wersji Icon kanapa składa się w proporcjach 60/40. Ta wersja startuje od 85 900 zł.

Najwyższą wersją wyposażenia jest La Prima. Oprócz funkcji, które znajdują się w pakietach Tech i Styl, otrzymacie specjalne 17-calowe felgi oraz inne materiały we wnętrzu, w tym wspomniany Bambox Bamboo Fiber Tex®. La Prima może być wasza od 96 900 zł.

Ale najlepsze dopiero przed nami - Fiat Grande Panda może być spersonalizowany za sprawą oryginalnych akcesoriów. Do wyboru jest ponad 100 różnych, ale jestem fanem naklejek, które oddają hołd kultowej Pandzie. Możecie również zamówić boczne litery z gumy, czy stylowe torby, a nawet hak i to również do wersji elektrycznej.

Fiat Grande Panda ma zadatki na sukces

Wygląd, styl, możliwości, ale również i cena. To wszystko sprawia, że poszukiwania samochodu segmentu B powinny zacząć się i zakończyć w salonie Fiata. Życie jest zbyt krótkie, żeby jeździć brzydkimi samochodami.

Lokowanie produktu: Fiat
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-24T08:56:51+02:00
Aktualizacja: 2025-06-23T15:01:41+02:00
Aktualizacja: 2025-06-21T18:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-21T16:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-21T15:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-21T15:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-21T10:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-20T18:22:34+02:00