Lewy pas to nie kółko różańcowe. Wreszcie mamy zapis wideo, który wyjaśnia co to oznacza
Lewy pas to nie kółko różańcowe – tego znanego wyrażenia użył właściciel BMW, którego wyczyny na polskiej autostradzie zostały szczegółowo nagrane i opublikowane. Dzięki temu wiemy już, co to wyrażenie oznacza w praktyce.
Wyobraźcie sobie, że stoicie na trzypasmowej ulicy w mieście, z ograniczeniem prędkości do 50 km/h. Ruch jest gęsty, przed Wami czerwone światło i inne pojazdy też czekające na zmianę koloru. Stoicie na lewym pasie, robi się zielone, ruszacie i zaczynacie migać na jadących przed Wami i próbować ich spychać z pasa, podczas gdy w zasięgu wzroku cały czas widać gęstą kolejkę pojazdów. Taki kierowca byłby uznany za agresywnego szaleńca i z dużym prawdopodobieństwem ktoś nagrałby go na rejestrator, a może nawet zgłosił na Stop Agresji Drogowej. Pomijając nawet ten aspekt – takie zachowanie nie spowodowałoby, że dojechalibyście szybciej.
Powitajmy więc kierowcę BMW X3, który „tworzy zasady”
Tworzenie zasad w jego przypadku polega na tym, że „lewy pas to nie kółko różańcowe”. Jeśli on chce jechać szybciej, tzn. nieprzepisowo, to będzie spychał innych, jadących przepisowo przed nim. To coś w rodzaju mentalnego pojazdu uprzywilejowanego. Tak robi wiele osób, ale przeważnie wtedy, gdy autostrada jest raczej pusta. Kiedy panuje na niej gęsty ruch, uniemożliwiający rozpędzenie się i na prawym, i na lewym pasie, takie zachowanie jest przede wszystkim nieskuteczne. To jednak nie przeszkodziło żyrardowianinowi w egzekwowaniu swojej racji, polegającej na tym, że to on ma być najszybszy, a inni mają się wynosić.
Trochę jeszcze rozumiem ludzi, którzy chcą gnać na złamanie karku, gdy jest pusto – pod warunkiem że nie podjeżdżają na 3 cm do zderzaka poprzedzającego auta – o tyle nie rozumiem już zupełnie ludzi, którzy robią to samo widząc, że dalej jest gęsty ruch i nic się nie da zrobić poza taranowaniem innych uczestników ruchu.
Nie wiadomo czy rzekoma wypowiedź kierowcy BMW jest prawdziwa
Zacytuję ją za kanałem „Bandyci drogowi”, ale dorzucę do niej sporą dozę wątpliwości co do jej wiarygodności. Wygląda, jakby napisał to ktoś, kto za wszelką cenę chciał wypaść źle.
Witam, jestem właścicielem samochodu. Proszę usunąć film z profilu „bandyci drogowi” i wszystkie wpisy na mój temat. Następnym razem jak się wyjedzie na drogę proszę się zaznajomić z zasadami które my kierowcy tworzymy. Lewy pas to nie kółko różańcowe, trzeba ustępować tym którzy jadą bardzo szybko a ja tak chciałem jechać więc mnie blokowano. Jak kto chce jechać 60 na godzinę to na prawy pas gdzie tiry
Może rzeczywiście kierowca BMW myśli, że zasady na drodze ustalają kierowcy. W pewnym sensie to prawda, prawodawcy tworzący ustawę Prawo o ruchu drogowym są pewnie kierowcami. Nie słyszałem jednak o takiej zasadzie, że lewy pas to nie kółko różańcowe i trzeba „ustępować tym, którzy jadą bardzo szybko”. Być może kierowca jadący przed BMW w swoim mniemaniu jechał bardzo szybko i uznawał, że to jemu powinno się ustępować?
Obejrzałem cały film, jest fascynujący
Widać wyraźnie, że kierowca BMW spycha auto przed nim nawet wtedy, gdy widzi, że cała autostrada jest zajęta przez samochody na obydwu pasach i jedno zepchnięcie sprawia, że zostaje właściwie w tym samym miejscu. Ostatecznie zjeżdża na prawy pas i opuszcza autostradę, nie uzyskawszy zupełnie nic. Gdyby nie wykonał swoich agresywnych manewrów, byłby w domu o zero sekund później.
To właśnie jest coś, czego autostradowi agresorzy najczęściej nie wiedzą
Jak powiedział Mariusz Pudzianowski: to by nic nie dało, nie dałoby nic. Bardzo szybka, ale szarpana jazda ostatecznie sprawia, że mamy taką samą średnią jak podczas wolniejszej jazdy, ale bardziej płynnej. Rośnie tylko spalanie i nasza frustracja, a do tego jeszcze częściej musimy robić przerwy, choćby na tankowanie. Zdarzyło mi się przejechać Europę w poprzek z prędkością 100 km/h i czasem te same auta wyprzedzały mnie po trzy razy. Ostatecznie, biorąc pod uwagę korki, roboty drogowe i inne utrudnienia dojeżdżaliśmy pewnie w tym samym czasie, z różnicą kwadransa.
Podsumowując
Nie ma innej możliwości w takim przypadku, niż zjechać na prawo i pozwolić agresorowi kontynuować swoją krucjatę „czyszczenia lewego pasa z frajerów”. Ale potem wypada jednak wysłać nagranko na policję, bo bycie konfidentem w dobrej sprawie zasługuje tylko na pochwałę.
Czytaj również: