Nie bierzcie aut elektrycznych w leasing na dwa lata. Wszyscy zarabiają, wy tracicie
Nie wiem co trzeba byłoby robić, żeby proponowane przez dealerów oferty najmu czy leasingu samochodu elektrycznego na dwa lata były w jakikolwiek sposób opłacalne. Klienci przynoszą pieniądze na pierwszą wpłatę, dealer się cieszy...

Na stronach producentów oferujących samochody elektryczne roi się od genialnych i superkorzystnych na pierwszy rzut oka ofert. Wpłacamy pierwszą wpłatę w wysokości ok. 40 procent wartości auta, tę wpłatę w części otrzymujemy z powrotem za sprawą programu NaszEauto, a następnie przez 25 miesięcy płacimy bardzo niską miesięczną ratę. Dlaczego akurat przez 25 miesięcy? Dlatego, że przy leasingu na 24 miesiące często zdarza się, że samochód jest zwracany przed upływem 24. miesiąca kalendarzowego od daty zawarcia umowy, a wtedy dotację z NFOŚiGW należałoby zwrócić. Po dwóch latach zostajemy dokładnie z niczym, ponieważ nasz czas leasingu, lub raczej najmu długoterminowego, dobiegł końca. Płaciliśmy dwa lata, pilnując limitu przebiegu i wskutek tych 25 miesięcy terminowych wpłat posiadamy zero samochodów. To brzmi jak wyjątkowo zła oferta, ale sprawdziłem jak przedstawia się ona naprawdę na trzech przykładach: samochodu taniego, średniego i drogiego, czyli zbliżającego się do limitu 225 tys. zł.
Propozycja pierwsza to Leapmotor T03
Uznajmy, że nowy Leapmotor T03 kosztuje 84 900 zł (źródło: Stellantis & You). Proponują nam następującą ofertę na nowego Leapmotora:
- pierwsza wpłata 44 proc., to jest 37 356 zł
- z tego teoretycznie możemy otrzymać zwrot 30 tys. zł, czyli wpłaciliśmy 7356 zł
- rata leasingowa to 99 zł razy 25, ale netto, czyli 3044,25 zł
- limit przebiegu to 10 000 km na rok, 20 000 km na dwa lata.
- pomijam koszt obsługi umowy wynoszący 9,90 zł netto
Łączny koszt posiadania Leapmotora T03 – pojazdu, ustalmy, o dość skromnych walorach funkcjonalnych – wynosi 10 400,25 zł. To 52 grosze na każdy przejechany kilometr. Problem polega na tym, że te 52 grosze to pierwsze zapewne więcej niż wydamy na samo ładowanie „Lipka”, a po drugie – jest to stała wartość wyłącznie za posiadanie auta, nie da się jej obniżyć w żaden sposób. Czyli jeśli posiadamy samochód nieco starszy, którego wartość spada znacznie wolniej niż o 52 grosze na kilometrze, to taki Leapmotor nigdy nam się nie opłaci. Jego limit przebiegu sprawia również, że można zapomnieć o bardziej intensywnej eksploatacji, która mogłaby polepszyć całkowity koszt użytkowania choćby przez niższy koszt zużycia energii na kilometrze niż w aucie spalinowym. Jesteśmy zablokowani z dwóch stron.

Propozycja numer dwa to Skoda Elroq
W Skodzie mamy ładne suwaczki w ofercie Leasing JAK ABONAMENT. Czyli abonament, a nie leasing, dziękuję za mieszanie pojęć. Przesuwając suwaki możemy zmieniać wartość wpłaty wstępnej czy długość trwania umowy leasingowej „jak abonament”. Policzyłem co mogłem, tym razem dla dużo wyższego limitu przebiegu rocznego wynoszącego 20 tys. km. Cena ogólna auta wynosi ok. 150 tys. zł, ale nie jest specjalnie istotna w tym wyliczeniu.
- wpłata wstępna: 44 970 zł
- zwrot: 30 000 zł
- raty: 24 x 606 zł netto
- ogólnie do zapłaty: 14 970 zł (wpłata minus dofinansowanie) + 24 x 606 x podatek VAT.
Suma: 32 859 zł przy limicie 40 tys. km, co daje 82 grosze na kilometr samej „opłaty od posiadania”. Przy założeniu, że faktycznie przejedziemy te 40 tys. km, bo jeśli pokonamy ich tylko 30 tysięcy, to nagle opłata „posiadaniowa” rośnie do 1,09 zł za każdy kilometr. Stawia nas to w sytuacji, w której po poranne bułki do sklepu warto odpalać wóz, żeby robił przebieg. Jak dla mnie kwota prawie 33 tys. zł za posiadanie samochodu przez dwa lata jest spora, ale możliwe też, że jest całkiem normalna w obecnych realiach.

Propozycja numer 3: Tesla Model 3
Uczciwie powiem, że tu znalazłem ofertę na niezależnej stronie. Tesla nie ma takiej opcji na swojej stronie. Nie zmienia to jednak faktu, że są to realne propozycje dla osób chcących jeździć nową Teslą. W tym przypadku mamy do czynienia z leasingiem na 3 lata, czyli 36 miesięcy.
- pierwsza wpłata to 30 000 zł
- zwrot to 30 000 zł, więc właściwie nie wpłacamy nic
- rata leasingowa: 1569 zł netto przez 36 miesięcy
- limit przebiegu: 10 000 km rocznie
W sumie więc przez 3 lata wpłacilibyśmy 36 x 1569 zł x 1,23 (bo netto), co daje 69 475 zł. I w tym wszystkim mamy limit przebiegu zaledwie 30 tys. km, każde jego przekroczenie to zupełnie oderwane od rzeczywistości karne opłaty. Czyli w najlepszym razie, jeśli nie decydujemy się na wykup naszej Tesli, to zapłacilibyśmy 2,31 zł za każdy przejechany kilometr, nie licząc zużycia prądu (serwis auta mamy w cenie). Jeśli ładowalibyśmy Teslę na stacjach szybkiego ładowania, to można śmiało doliczyć 50 groszy do każdego kilometra i dobijamy do 2,80 zł za km. Brzmi jak cena za jazdę Uberem z kierowcą.

Jakbym tego nie liczył, to się nigdy nie opłaca
Opłaca się firmom, opłaca się kredytodawcom i dealerom. Ale zwykłym ludziom to tak średnio, i ta dopłata niewiele zmienia. Moim zdaniem w powyższych przykładach (wziętych z życia) najlepiej wypada Elroq, bo ma większy limit przebiegu, ale branie auta elektrycznego w leasing z limitem na 10 tys. km to naprawdę słaby pomysł, zwłaszcza jeśli jest większe niż Dacia Spring czy Leapmotor T03.