REKLAMA

Lancia wraca do gry. Będą nowe modele i wejście na nowe rynki

Przyszłość marki Lancia wydaje się być na najbliższe lata przesądzona. I nie, tą przyszłością wcale nie jest likwidacja i wycofanie się z ostatniego, rodzimego rynku. Wręcz przeciwnie.

Lancia wraca do gry. Będą nowe modele i wejście na nowe rynki
REKLAMA
REKLAMA

Nie ma co jednak pędzić już do drzwi, a potem do salonu (jakiego salonu?), bo to wszystko potrwa. W końcu mówimy o włoskiej marce, po co się spieszyć.

Lancia powróci, ale dopiero w 2024 roku.

Do tego czasu nadal będzie trochę hibernować, sprzedając sobie Ypsilona na rynku włoskim, a trochę przygotowywać się do powrotu. Ten, według najnowszych, oficjalnych doniesień, przewidywany jest na 2024 rok. Z jednej strony to sporo, bo minimum dwa lata z kawałkiem. Z drugiej natomiast - niektórzy pewnie do tego czasu nie dostaną swoich aut, które zamówią dzisiaj, więc nie ma co tutaj Lancii popędzać.

W pierwszej kolejności włoska marka trafi na rynki Austrii, Belgii, Francji, Niemiec i Hiszpanii, a prawdopodobnie w 2025 roku - również do Wielkiej Brytanii. Polski nie ma niestety na razie na liście, ale do realizacji tych planów zostały jeszcze dwa lata, więc sporo może się zmienić. Pytanie tylko, jak wiele osób w naszym kraju pamięta o Lancii i jak wiele z nich zdecydowałoby się porzucić mniej boleśnie doświadczone przez los marki, żeby spróbować czegoś innego. Nie będzie to raczej natychmiastowy sukces.

Tym bardziej, że planem Lancii jest atak na kategorię pt. aspirujące premium. Już w obrębie samego Stellantisa jest co najmniej kilka marek, które pozycjonują się tak samo, a tutaj dodatkowo będzie start z pozycji „od lat o nas nie słyszałeś, a jak słyszałeś, to dlatego, że produkowaliśmy Ypsilona”.

Lancia będzie też miała nowe modele.

I to w sumie trzy. Pierwszym będzie, a jakże, nowy Ypsilon, oferowany w wersji spalinowej i w pełni elektrycznej. Ten pojawi się w 2024 roku, więc pewnie będzie pierwszym od lat międzynarodowym modelem Lancii.

Drugi w gamie będzie hatchback, czyli nowa Delta, ale tutaj zaczyna się problem. Jego premiera planowana jest na 2026 rok, czyli za 4-5 lat od teraz i tak mniej więcej 2 lata po rozpoczęciu ekspansji włoskiej marki. Mam świadomość, że tryby wielkich korporacji motoryzacyjnych obracają się bardzo powoli, ale to trochę wygląda, jakby dopiero niedawno uznali, że może jednak coś z tą Lancią zrobić i jeszcze nawet nie kupili papieru, na którym powstaną pierwsze szkice. Ale z tak odległego terminu premiery śmiał się już Tymon, więc ja nie muszę.

Uzupełnieniem dla auta miejskiego i kompaktowego będzie crossover - prawdopodobnie również niezbyt wielki, bo plotkowano o tym, że byłby to przedstawiciel segmentu B. Tyle dobrze, że akurat w tym przypadku wspominano o premierze w okolicach 2022 lub 2023 roku, więc może faktycznie w 2024 roku Włosi mieliby coś do zaoferowania. Albo przynajmniej coś więcej niż - po raz kolejny - samego Ypsilona.

Co z tego będzie?

Byłoby super, gdyby cokolwiek. Nie rzuciłbym się raczej do salonu, ale obecność kolejnej włoskiej marki na rynku - zamiast informacji o jej likwidacji - to zawsze coś.

REKLAMA

Z drugiej strony, plan Stellantisa wydaje się niesamowicie karkołomny. Próbowano już wskrzesić Alfę Romeo i jak na razie wychodzi to dramatycznie średnio, biorąc pod uwagę zarówno sprzedaż, jak i gamę modelową (jej rozmiar - auta są super) oraz opóźnianą w nieskończoność premierę Tonale, które powinno było zadebiutować jakieś 8 lat temu. I teraz, równolegle, wskrzeszana będzie jeszcze jedna marka, jeszcze bardziej zapomniana i z jeszcze mniejszą ofertą. A gdyby tego jeszcze było mało - to będzie druga w portfolio Stellantisa włoska marka premium/aspirująca do premium. Zaraz obok DS-a, który też jest aspirującym premium, Peugeota, który oczywiście też jest aspirującym premium i Maserati, które z kolei jest włoskim premium.

To będzie naprawdę trudne zadanie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA