Ruszyły czołowo na siebie i zablokowały się na zwężeniu. Nie zgadniesz, która miała pierwszeństwo
Dwie kierujące pojazdami utknęły na zwężce. Każda z nich sądziła, że ma pierwszeństwo. Nawet nie zauważyły, że doszło tu do interesującej z prawnego punktu widzenia sytuacji drogowej.

Zasady co do zwężeń jezdni są powszechnie znane i większość kierowców się do nich stosuje. Jeśli to po naszej stronie drogi stoją pojazdy i zmuszają nas do wjazdu na pas przeciwległy (choćby nie był wyznaczony), to musimy ustąpić pierwszeństwa tym, którzy mają wolną drogę. Widząc zbliżający się z przeciwka pojazd, nie możemy wjechać na zwężenie. Dotyczy to jednak sytuacji, gdy przeszkoda po prostu znajduje się na jezdni, zmniejszając jej szerokość.
A teraz krótki film:
Na filmie widać dwie kierujące, które wjeżdżają na zwężony odcinek jezdni. Problem polega na tym, że on nie jest zwężony, bo ktoś sobie stanął, tylko tam wyznaczono miejsca postojowe. Czyli zwężenie jest permanentne, nie występuje tu żadne omijanie przeszkody. To jest realna szerokość jezdni w tym miejscu, sytuacja analogiczna do jazdy bardzo wąską drogą wiejską – jakoś trzeba się minąć. Miejsca postojowe nie należą już teoretycznie do tej jezdni, więc na tym odcinku mamy szerokość na jedno auto. Nie postawiono znaku D-5 i B-31 regulującego pierwszeństwo na zwężonym odcinku, więc trzeba odwołać się do zdrowego rozsądku. Przepisy też nie regulują precyzyjnie tej kwestii.

Nie ma jednoznacznej wykładni. Jeśli pojazd niebieski wjechałby jako pierwszy, to pojazd czerwony musiałby poczekać, w przeciwnym razie doszłoby do tamowania ruchu, co jest już akurat zakazane w prawie o ruchu drogowym. Gdyby pojazdy stały tak o, na jezdni, to kierowca auta niebieskiego przekraczałby oś jezdni, więc musiałby ustąpić wszystkim, którzy już na swojej stronie jezdni się znajdują. Ale tak nie jest, tu nikt osi nie przekracza, po prostu zwęża się jezdnia – owszem, jednostronnie, ale w dalszej części zwężenia nie ma to znaczenia.
Na filmie widać, że kierująca jadąca z naprzeciwka wjechała trochę wcześniej
Mimo to kobieta prowadząca auto z kamerą też ruszyła na zwężony odcinek, a następnie obie się zablokowały i tak stały przez chwilę. W końcu nagrywająca wyminęła jadącą z przeciwka po chodniku. W filmie jednak twierdzi nadal, że miała pierwszeństwo. Owszem, miałaby, gdyby nikt nie wyznaczył tam miejsc parkingowych, ale w tej sytuacji to już nie takie oczywiste. Tu właściwie oba pojazdy jednocześnie przekraczają oś jezdni, więc powinny ustąpić sobie nawzajem. Jedyne, co tu można zastosować, to jest tylko kultura, logika i rozsądek. Tego akurat po ludziach oczekiwać nie można, dlatego w niektórych kwestiach przepisy są posunięte do absurdu, jeśli chodzi o zakres regulacji. A w tym przypadku akurat nie.
Czytając komentarze do tego filmu jak zwykle można się załamać, niezrozumienie przepisów i sytuacji w ruchu drogowym jest powszechne. Większość osób przyznaje pierwszeństwo kobiecie nagrywającej, jednak nie potrafi do tego znaleźć żadnego uzasadnienia, poza „była na swoim pasie”. Ale ta druga też już była na swoim pasie, a to że szerokości tych pasów pozwalają minąć się co najwyżej motocyklistom, nie jest tu istotne.







































