PZU musiało skasować zniżki na OC dla starszych aut. SOS PZMot robiło ich po prostu w konia
Przyczyny wycofania przez PZU zniżki OC na kartę PZM są obiektem gorących dyskusji. Związek umywa ręce i twierdzi, że nie ma nic wspólnego z usunięciem tej oferty. Przyjrzyjmy się, jak było naprawdę, bo fakty wyglądają gorzej niż to oficjalnie przedstawia SOS PZMot i to nie PZU jest stroną, na którą powinny spadać gromy.
Wczoraj całe środowisko związane z klasyczną motoryzacją i szeroko pojętymi starymi samochodami przeżyło coś na kształt małej traumy. Powodem była informacja o wycofaniu przez PZU 70 proc. zniżki na OC dla posiadaczy przynajmniej 25-letnich aut zrzeszonych w PZM. Od teraz kryterium przyznania rabatu według wszelkich znaków na niebie i ziemi będą żółte blachy. Co spowodowało wycofanie lukratywnej oferty dla członków PZM?
Zacznijmy od początku.
Zniżka dla starych fur to zasługa 3 organizacji: Automobilklubu Polskiego, Clubu Antycznych Automobili i Rajdów oraz Klubu Pojazdów Zabytkowych Fundacji Ochrony Zabytków Militarnych. Może i nie znali się na tworzeniu krótkich chwytliwych nazw, ale za to wiedzieli jak dogadać się z PZU. Sądząc po treści decyzji towarzystwa ubezpieczeniowego, zniżka dla gratów obowiązywała przynajmniej od 2008 r., ale początkowo przysługiwała tylko członkom AK Polskiego, CAAR i KPZFOZM.
Tu zaczyna się pierwszy blef SOS PZMot. Oto co napisali w dzisiejszym komunikacie na swoim oficjalnym profilu Facebookowym:
Według naszego źródła prawda jest zgoła inna. Zniżkę rozszerzono w 2012 na całe PZM dzięki działaniom Głównej Komisji Pojazdów Zabytkowych. Było to na rękę ubezpieczycielowi, bo upraszczało procedury. Czemu więc klub SOS PZMot, zajmujący się usługami assistance, udaje że PZU po prostu kocha stare graty i dlatego do tej pory oferowało lukratywne rabaty Sebastianom w 25-letnich BMW E36 jeśli tylko okazali odpowiednią kartę?
Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
Zniżki i tak utrzymały się długo, jak na to na jakie nadużycia pozwalały. Wszystko dzięki ospałości klubu SOS PZMot, który dopiero około 2 lata temu zorientował się, że może wykorzystać PZU do reklamowania swojego assistance. W ten sposób ze specjalnej oferty dla miłośników starych samochodów zaczęto robić maszynkę do pieniędzy.
Do tej pory na stronie SOS PZMot można zobaczyć teraz już fałszywą reklamę karty jako przepustki do zniżek na OC. To była kura znosząca złote jaja. Według naszego źródła w strukturach PZM w samym 2018 roku klub rozrósł się z 12 tys. członków do 40 tys. Raczej nie ze względu na świetne assistance, bo warunki w żadnym wypadku nie są wybitne. ADAC to to nie jest. Wykupienie podstawowego ubezpieczenia assistance od SOS PZMot było najprostszą drogą do zdobycia zniżek na grata, prawie nikogo nie obchodziło co więcej daje ta plastikowa karta.
Zarząd klubu liczył kasę, a skala nadużyć rozrastała się do niebotycznych rozmiarów. W środowisku tanich samochodów z napędem na tył do latania bokiem rocznik stał się bardzo ważnym kryterium wyboru. Wszyscy chcieli mieć tanie OC na swojego gruza. A jak wspomniał Tymon w swoim tekście, ten typ polis przynosi straty. Do 25-letniego BMW z obciętymi sprężynami i zaspawanym mostem nikt raczej nie dokupuje dodatkowych opcji.
Kres patologii.
W ten sposób doszło do sytuacji, w której PZU pompowało klientów konkurencyjnemu assistance, jednocześnie sprzedając mnóstwo niezbyt opłacalnych polis gierojom ortalionu, którzy dość szybko generowali koszty, uderzając w latarnię podczas nieudanego ronda bokiem. SOS PZMot liczył kasę i nie przejmował się, że aktualny obraz sytuacji nie ma nic wspólnego z promowaniem kultury technicznej oraz posiadania i restaurowania klasyków. W zasadzie zmieniło się to we wspieranie jazdy gruzami, które przy normalnej stawce OC zostałyby zezłomowane, bo byłyby warte mniej od składki. Zabawnie wygląda to przy tym, co PZM pisze w sekcji „misja" na swojej stronie na Facebooku:
To musiało się skończyć. Widząc, że SOS PZMot zniżkę dla miłośników starej motoryzacji wykorzystuje jako sposób na sprzedawanie assistance, PZU zrobiło to co zrobiłby każdy – zmieniło warunki tak by trafiła do prawdziwej grupy docelowej. Przy okazji odcinając chytry klub od źródełka dochodu.
Cała nienawiść środowiska skupiła się na PZU. Ludzie masowo rzucają na nich wyzwiskami w internecie. SOS PZMot udaje świętych i obiecuje negocjacje z innymi towarzystwami ubezpieczeniowymi. Ma też jeszcze czelność narzekać na „politykę informacyjną” drugiej strony. Prawda jest taka, że cały gniew miłośników klasyków powinien być skierowany w odwrotną stronę. W tych, którzy ze zniżki dla kolekcjonerów i hobbystów zrobili maszynkę do sprzedawania swojego assistance i tym samym doprowadzili do obecnej sytuacji.