REKLAMA

Ten kierowca niechcący prawie został Adamem Małyszem. Nie, nie chodzi o sporty motorowe

W Płocku w województwie mazowieckim doszło do widowiskowej kolizji. Wskutek nieudanego manewru kierowca zamienił swój samochód w statek powietrzny.

Ten kierowca niechcący prawie został Adamem Małyszem. Nie, nie chodzi o sporty motorowe
REKLAMA

Kilka dni temu w Płocku na Al. Piłsudskiego doszło do kolizji. Kilka minut przed godziną 23 pewien kierowca zderzył się z innym autem, po czym wjechał na pas zieleni. Chociaż „wjechał” to drobny eufemizm.

REKLAMA

Kolizja i lot nad żywopłotem

Jak sprawę opisuje policja na swojej stronie internetowej, 37-letni kierowca Skody próbując zmienić pas uderzył w jadące przed nim Audi. Na skutek kontaktu z niemieckim autem jego samochód wymknął się spod kontroli, po czym zjechał na chodnik, za którym położony był pas zieleni rozdzielający jezdnię. Nieszczęśliwy traf chciał, że był on położony nieco wyżej niż jezdnia, co zadziałało na samochód jak rampa. Samochód wzbił się w powietrze niczym Adam Małysz za najlepszych czasów, przeleciał nad posadzonym na pasie zieleni żywopłotem, po czym wylądował w trawie kilkanaście metrów dalej. Nie znamy not sędziów ani bonifikaty za wiatr, ale nie sądzę, by kierowca był z siebie dumny. Na szczęście nic mu się nie stało.

Więcej zdarzeń z polskich dróg znajdziesz tutaj:

Nagranie ku przestrodze

Zdarzenie z alei Piłsudskiego zarejestrował miejski monitoring w Płocku.

Źródło filmu: policja.pl
REKLAMA

Komenda Wojewódzka Policji w Radomiu udostępnia nagranie zdarzenia ku przestrodze. Choć zdarzenie okazało się niegroźne w skutkach, mogło mieć znacznie bardziej tragiczny wynik. Wystarczyłby nieco inny najazd na feralne krzewy, kilka km/h więcej i Skoda zamiast na trawce wylądowałaby na drzewie. Ewentualnie wybicie w drugą stronę i lądowanie na przeciwległym pasie jezdni, gdzie nie byłoby już tak miękko, a z naprzeciwka nadciągał już inny samochód.

Sprawa przypomina nieco słynną sytuację z Rąbienia, gdzie pijany kierowca najechał Suzuki Swiftem na rondo, po czym wzniósł się w powietrze. Wówczas prędkość była wyższa a „rampa” bardziej pionowa, przez co kierowca wzleciał znacznie wyżej i poniósł dość poważne obrażenia, a co gorsza jego srebrne Suzuki zostało bohaterem memów. Kierowca Skody w Płocku miał znacznie więcej szczęścia i chyba też rozumu, gdyż policja nie podała informacji, jakoby miałby być on pod wpływem alkoholu.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA