Policja miała nagranie, ale hamujący kierowca nie został ukarany? Spokojnie - i tak zapłacił
Kierowca Volvo, który „za karę” hamował przed maską innego auta nie został wykryty. To dość oburzające, ale wygląda na to, że i tak trochę zbiedniał.
Numery rejestracyjne, a także marka i model samochodu. To wszystko dokładnie widać na filmie, który został opublikowany na kanale „Stop Cham”. Nosi tytuł „Volvo zajeżdża drogę i wyhamowuje do zera”.
Jego treść jest oburzająca
Niektórzy piszą w komentarzach, że są zaskoczeni marką samochodu, którym poruszał się drogowy furiat. Volvo wciąż kojarzy się raczej z wozem dla statecznego architekta. Niestety, dziś już nie ma reguły (o ile kiedyś w ogóle była), stereotypy należy odwiesić na kołek, wariata można spotkać w każdym samochodzie.
Scenariusz jest dość typowy. Kierowca Volvo skacze po pasach i chce wjechać przed nagrywającego jadącego lewym. Miejsca jest mało, S60 się wciska, a autor filmu nie jest z tego zadowolony, więc miga „długimi”. To z kolei nie podoba się agresorowi.
Kierowca Volvo hamuje. I to do zera
Odłóżmy na bok teorie o „psie, który wyskoczył pod koła”. Wiadomo, że w tym manewrze chodziło o celowe doprowadzenie do niebezpiecznej sytuacji. Po co? Oczywiście po to, by ukarać nagrywającego za atak na dumę i honor kierowcy Volvo. Nie można na niego migać światłami.
Hamowanie było mocne i w dodatku obydwa auta zatrzymały się do zera. Nie trzeba być mistrzem olimpijskim w myśleniu, by wiedzieć, jak ogromne niebezpieczeństwo może to spowodować. Szanse na karambol rosną lawinowo.
Kierowca Volvo został zgłoszony na policję
Kamera miała sporo czasu, by dokładnie nagrać numery rejestracyjne Volvo. W filmie na Youtube ich nie widać, bo są zamazane, ale policja otrzymała „czyste” nagranie. Wydawałoby się, że to wystarczy, by ukarać agresora.
Dalsza część filmu prezentuje się jednak mało optymistycznie. Widać tam zdjęcie pisma, które autor filmu otrzymał od policji. Sprawa nie trafiła do sądu, bo sprawcy nie udało się wykryć.
„Właściciel pojazdu ukarany za niewskazanie użytkownika” – napisano
Komentujący są żywo oburzeni, że policja rzekomo „nie ukarała” kierowcy. Ludzie dziwią się, że mając tyle danych „na talerzu”, funkcjonariusze pozwolili, by kierowca Volvo nie poniósł konsekwencji.
Tyle że to nie do końca prawda. Jak widać, właściciel Volvo nie wskazał, kto tego dnia kierował jego autem. Czy to był on sam? Możliwe. Zapewne nie chciał tracić prawa jazdy i/lub dostawać punktów karnych. To nie znaczy, że nic nie musiał zapłacić. Według nowych przepisów, kara za niewskazanie sprawcy to co najmniej 2000 złotych. Maksymalnie taka kwota może sięgnąć 8000 złotych. Czyli właściciel Volvo, prawdopodobnie będący też kierowcą, musiał zapłacić. Jeśli auto jest w leasingu, leasingodawca mógł doliczyć do tego dodatkowe opłaty.
Kierowca Volvo nie jest więc zupełnie bezkarny…
…ale szkoda, że nie stracił prawa jazdy. Powinien.
Czytaj również: