Brak uprzejmości, rozsądku i drogowe zapasy. Stop Cham pozwala pozwiedzać Szczecin
Kierowca z kamerą był wyjątkowo zawzięty. Najpierw postąpił niekulturalnie, a potem wdał się w potyczkę drogową przy przeszło 100 kilometrach na godzinę w terenie zabudowanym. Na koniec wszystkim pochwalił się w internecie.
Co robi przeciętny kierowca, gdy widzi, że ktoś inny chce zmienić pas i wjechać przed niego? Najczęściej – gdy ma w sobie nieco kultury – po prostu zdejmuje nogę z pedału gazu i go wpuszcza. Oczywiście, nieco inaczej wygląda sprawa w sytuacjach, w których „ten drugi” wciska się na siłę, omija korek poboczem albo pasem do skrętu czy nie sygnalizuje skrętu. Wtedy w sprawie pojawiają się emocje, czasami zawziętość. Zwykle mimo wszystko lepiej odpuścić niż mieć stłuczkę, tracić czas na poboczu, a potem u blacharza. Choć wizja „dania nauczki” komuś źle wychowanemu kusi.
Ale w tej sytuacji nie było cwaniactwa
Przenieśmy się na ulice Szczecina i na sam koniec nowego odcinka z serii „Stop Cham”. Widać tam czarnego Forda S-Maxa, którego kierowca stwierdził, że chce skręcić w prawo i zaczął zmieniać pas. Owszem, może zorientował się nieco za późno, którędy potrzebuje jechać, ale włączył kierunkowskaz i trudno tu mówić o wjeżdżaniu na siłę. Kierowca z kamerą za wszelką cenę postanowił go jednak nie wpuszczać. Działał z podejrzaną zaciekłością. To był przecież zwykły manewr, ale determinacja w działaniu filmującego każe mi podejrzewać, że kierowcy może się znają. Czy ten z Forda podstawił autorowi nagrania nogę? Naskarżył na niego szefowi w pracy? A może zbyt ładnie uśmiechał się do jego żony? Nie wiadomo. Ale pozycja na pasie została obroniona.
Stop Cham Szczecin: ta potyczka była całkiem długa
W następnych sekundach nagrania można trochę popodziwiać Szczecin. Ciche starcie między kierowcami (do nagrania podłożono muzykę, więc nie wiem, czy obyło się bez trąbienia) trwa długo. S-Max wyprzedza auto z kamerą z prawej strony w dość agresywny sposób, ale jeszcze taki, że nie można tu mówić o stwarzaniu dużego zagrożenia. Kierowca Forda popełnił jednak błąd taktyczny. Zajął pas, który się kończy. Nagrywający nie przepuścił takiej okazji – a S-Maxa nie wpuścił… to znaczy, próbował. Ostatecznie to starcie przegrał.
Niestety dla niego, jego kamera rejestruje również prędkość, z jaką się poruszał. Widać, że na ulicy Przestrzennej w Szczecinie jechał w pewnym momencie ponad 100 km/h. Nie muszę dodawać, że przepisy na to tam nie pozwalają.
Bohater nagrania z cyklu „Stop Cham” był zapewne przez cały czas przekonany, że to on ma rację
„Przecież to ja mam pierwszeństwo!” – mówił zapewne sam do siebie albo do pasażerów, gdy S-Max chciał wjechać na jego pas. Potem też – jestem o tym przekonany – uważał, że postępuje właściwie i „walczy o swoje”, ewentualnie „daje nauczkę” komuś, kto łamie przepisy. A że sam przy okazji je łamał? To już przecież nieważne. Poczucie słuszności towarzyszyło mu do końca, nawet gdy już dawno zaparkował samochód. Przecież zgrał film na komputer i wysłał do autora kanału „Stop Cham”, bez żadnego dopisku w stylu „trochę mnie poniosło”. Czyli wciąż uważał, że robi dobrze. Obyście spotykali na swojej drodze – i tej prawdziwej i tej życiowej – jak najmniej tak nieżyczliwych i zawziętych ludzi. A jeśli jesteście na miejscu kierowcy Forda, uśmiechnijcie się, skomentujcie coś pod nosem i nie wdawajcie się w starcia. To dawanie takim ludziom, jak nagrywający, niepotrzebnych kilku minut niesłusznej satysfakcji.