REKLAMA

Kierowca BMW już wie, jak nie wyprzedzać. Szkoda, że ktoś inny musiał ucierpieć podczas tej lekcji

Kierowca BMW zapewne na długo zapamięta nieudane wyprzedzanie, które zakończyło się na bagażniku Skody Fabii. Wszystko przez nadmiar emocji.

kierowca bmw
REKLAMA
REKLAMA

Warszawa, sam środek słynnego Mordoru, czyli dzielnicy biurowej na Służewcu w rejonie ulic Domaniewskiej, Cybernetyki, Wołoskiej i Marynarskiej. Jeśli ktoś zastanawiał się, jak wygląda ten rejon, dzięki filmowi z kanału „Stop Cham” teraz może poczuć się jak na wycieczce. Jeżeli data i godzina w kamerze były ustawione prawidłowo, cała akcja rozgrywała się przed godziną 15, czyli jeszcze przed eksplozją korków.

Przewodnikami będą: nagrywający i kierowca BMW E46

Ten drugi zwrócił na siebie uwagę kierowcy z kamerą, bo najpierw niespecjalnie starał się trzymać pasów ruchu na rondzie, a potem przejechał trochę za blisko pieszego idącego przez pasy.

Następny fragment trasy odbył się spokojnie, choć gdyby film oglądał funkcjonariusz policji, pewnie pokręciłby głową, widząc wskazanie prędkości auta nagrywającego, widoczne w rogu ekranu. BMW było jeszcze trochę szybsze.

Chwilę później kierowca BMW wjechał na rondo

Czasami zdarza mi się pojawiać na tym rondzie. Nadjeżdżam wtedy z przeciwnego kierunku niż ten widoczny na filmie i zawracam, bo akurat miewam coś do załatwienia w hotelu nieopodal. Nie lubię tego miejsca, bo prawie za każdym razem któryś z samochodów jadących tak, jak bohaterowie nagrania, zajeżdża mi drogę. Ich kierowcy nie spodziewają się, że będę jechał dookoła.

Tym razem jednak Skoda jadąca po rondzie miała spokój – choć nie na długo. Kierowcę BMW zirytowało – całkiem słusznie – zachowanie jadącego Volvo. Wjechał on na rondo w taki sposób, że zajechał E46 drogę, bez sensu zmieniając pas, a potem jeszcze trochę niezdarnie opuszczał skrzyżowanie.

Kierowca BMW poczuł zdenerwowanie. Chyba trochę za mocne, bo właściwie, od razu było widać, że po zjeździe z ronda wszystko zaczęło w nim buzować. Za wszelką cenę postanowił wyprzedzić Volvo, by odzyskać straconą pozycję w drogowym peletonie. Pewną przeszkodą był samochód nagrywającego, jadący prawym pasem. BMW w końcu zajechało mu drogę i rozpoczęło manewr. Nie potrwał długo, bynajmniej nie przez potężną moc drzemiącą w leciwej serii 3.

Tak kończy się niezachowywanie odpowiedniego odstępu

Kto utrzymuje minimalny odstęp od auta, które zamierza wyprzedzić i wyskakuje zza niego w ostatniej chwili na inny pas, nie ma szans wiedzieć, co dzieje się na tamtej części drogi – niezależnie od tego, czy mówimy o pasie do jazdy w przeciwnym, czy tym samym kierunku. Przepisy ruchu drogowego o odpowiednim odstępie to jedno. Zdrowy rozsądek i doświadczenie to drugie.

Tak też było w tej sytuacji. Prawym pasem jechała biała Skoda Fabia. Już sama jej obecność sprawiłaby, że manewr kierowcy BMW nie miałby szans powodzenia. Jeszcze gorzej zrobiło się, gdy Fabia zaczęła mocno hamować, by skręcić w prawo do znanego mi hotelu.

Skończyło się na kolizji

Uderzenie w tył Skody było dość mocne. Stawiam, że na tylnej kanapie jechał pasażer, bo biała Fabia kombi skręcająca do hotelu wygląda mi na wóz należący do jednej z firm zajmujących się przewozem osób. Mam nadzieję, że ani jemu, ani nikomu innemu nic się nie stało. Za to duma kierowcy BMW musiała mocno ucierpieć. Chciał wyprzedzić i „pokazać” temu z Volvo, a przy okazji pewnie trochę się popisać. Zamiast tego, musiał pokazywać dokumenty policji. No i się podpisać. Pod bardzo słonym, nowym mandatem.

REKLAMA

Taka podpowiedź na koniec: wyprzedzanie „po złości” i „jeszcze się zmieszczę” kończy się właśnie tak. A teraz kary już nie są takie śmieszne, jak jeszcze niedawno.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA