REKLAMA

Kia Cadenza, która podobno woziła Platiniego podczas Euro 2012, jest na sprzedaż. Niestety miała kolizję

Pamiętacie jeszcze Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie? Jeśli z nostalgią odtwarzacie czasami szlagier Koko euro spoko i przechowujecie gadżety związane z tym wydarzaniem, to macie okazję powiększyć kolekcję. Na sprzedaż została wystawiona Kia Cadenza, która woziła szychy z UEFA podczas Euro 2102.

kia cadenza
REKLAMA
REKLAMA

Ten koreański egzotyk wylądował w Polsce dzięki temu, że Hyundai i Kia były oficjalnymi partnerami finałów mistrzostw Europy w piłce nożnej sprzed ośmiu lat. Oba przedsiębiorstwa dostarczyły flotę samochodów obsługujących imprezę, wśród który znalazły się też między innymi egzemplarze Cadenzy. Jedna z nich przetrwała, jest w Polsce i można ją kupić. Sprzedawca zapewnia, że jeździł nią sam Michel Platini. Cóż, wiadomości publikowane w 2012 r. sugerują, że prawda może być nieco inna. Platini korzystał z innego nietypowego auta - Hyundaia Equusa.

To niestety nie koniec problemów tego egzemplarza. Choć wydaje się nieźle utrzymany (niekoniecznie jednak „doinwestowany", jak to określił właściciel), to miał kolizję. Nie widać jej na zdjęciach, ale sprzedawca informuje, że oberwały drzwi i przedni błotnik z prawej strony. Nie byłoby to nic bardzo wartego uwagi, gdyby nie to, że kolizja jest powodem sprzedaży Cadenzy. Interesujące. Jeszcze ciekawsze jest zapewnienie, że wszystko można bez problemu naprawić. Ja oczywiście wierzę sprzedawcy, ale przypomniała mi się taka jedna historia. Oczywiście niezwiązana z Cadenzą.

kia cadenza
Zrzut ekranu z ogłoszenia.
Źródło: OtoMoto
Autor: Adrian

Znajomy naiwniak.

Miałem kiedyś kolegę zakręconego na punkcie azjatyckich aut. Pewnego razu uparł się, że kupi sobie jakiś skośnooki wóz, który nie występował nigdy oficjalnie w Europie. Co lepsze, stwierdził, że opłaci mu się kupić egzemplarz po lekkiej kolizji. Sprzedawca twierdził, że to tylko lekkie uszkodzenia, łatwe do naprawy, a jak wiadomo roboczogodzina w Polsce jest stosunkowo tania.

Tak oto kolega został szczęśliwym posiadaczem luksusowego, choć nieco podstarzałego samochodu z Azji. Zawiózł je od razu do znajomego blacharza, a następnego dnia dostał telefon. Ten z gatunku tych, których odbierania się żałuje. Faktycznie robocizna przy tym konkretnym uszkodzeniu nie była droga, ale części blacharskie do tak dziwnego auta nigdzie nie ma, trzeba ściągać z kraju produkcji. Trzy elementy kosztowały z transportem zaledwie tyle co 1/3 samochodu.

To tylko anegdotka, w przypadku Cadenzy na pewno tak nie będzie.

kia cadenza
Zrzut ekranu z ogłoszenia.
Źródło: OtoMoto
Autor: Adrian

Tymczasem kilka słów o tym dziwnym aucie.

Kia Cadenza pierwszej generacji to luksusowy sedan wprowadzony na rynek w 2009 r. Z biegiem lat model ten zaczął być też sprzedawany nie tylko w Azji, ale i Ameryce Północnej, Południowej oraz na Bliskim Wschodzie. Poza pokazówką w ramach finałów mistrzostw Europy w piłce nożnej w 2012 r., Cadenza nigdy nie była obecna na Starym Kontynencie. Powodów takiej decyzji mogło być wiele. Być może po prostu szefostwo koncernu było świadome, że marka Kia nie kojarzy się raczej w Europie z premium, więc luksusowa limuzyna nie ma szans na dobrą sprzedaż.

Cadenzy oparto na platformie typu N, wszystkie miały napęd na przód. Za ich projektowanie odpowiadał Peter Schreyer, były szef działu designu Audi. To może tłumaczyć niezbyt porywającą stylistykę i nieco przypominający Audi tył.

Gama silnikowa obejmowała tylko jednostki benzynowe, w większości V6. Istniał tylko jeden wariant czterocylindrowy o pojemności 2,4 l i mocy 204 KM. Oferowana w Polsce Cadenza ma pod maską prawie najmocniejszą jednostkę. To silnik 3.5 V6, który wypluwa 290 KM. Należy do rodziny sześciocylindrowych jednostek Lambda opracowanych przez Hyundaia, które występowały m. in. w modelu Santa Fe. To daje nadzieję na w miarę normalną dostępność mechanicznych części zamiennych. Te motory występowały zarówno w wariantach ze zwykłym wtryskiem wielopunktowym, jak i bezpośrednim (GDI). Oczywiście silnik w sprzedawanej Cadenzie to wersja MPI, inaczej raczej nie zostałaby wyposażona w instalację gazową.

kia cadenza
Zrzut ekranu z ogłoszenia.
Źródło: OtoMoto
Autor: Adrian
REKLAMA

Czy Cadenzę czeka długa kadencja u kolejnego właściciela?

Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno trudno wycenić to auto w Europie, zwłaszcza kiedy jest uszkodzone. Kosztuje 46,5 tys. zł, ale nikt nie wie jak droga będzie naprawa po kolizji. Myślę, że warto nie skreślać z góry tego pojazdu, ale trzeba dokładnie sprawdzić koszty naprawy przed zakupem. Ewentualnie dogadać się z właścicielem, że to on usunie szkodę, ale w zamian dostanie za auto więcej. Opcji jest oczywiście wiele, a próbować warto. Ten wóz za 10 lat zacznie być nietypowym youngtimerem z ciekawą historią. W końcu pojawił się w Europie tylko po to, by wozić oficjeli z UEFA. Nawet jeśli niekoniecznie jeździł nim sam Platini.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA