Izera w końcu podaje konkrety. Polski samochód elektryczny będzie polski w 30, 70 albo 80%
Albo wszystko to jednocześnie - zależy, na którą część auta spojrzymy.
Albo żadna z tych wartości, bo taka opcja też istnieje. Podane wartości są bowiem opisane jako do XX%, więc może to być równie dobrze i 80%, i 0% albo 2%. No ale przejdźmy już do tych konkretów, bo chyba wszyscy od miesięcy właśnie na to czekają.
Polski samochód elektryczny Izera - są dwie perspektywy i konkretne konkrety.
W skrócie - perspektywa krótkoterminowa przewiduje, że skorzysta się z tego, co będzie pod ręką lub co produkują doświadczeni, globalni partnerzy, żeby zmieścić się w terminach. Perspektywa długoterminowa zakłada natomiast zaangażowanie do przedsięwzięcia coraz większej i większej liczby polskich firm, które z czasem będą mogły zastąpić doświadczonych, globalnych dostawców. I to by było w sumie na tyle, jeśli chodzi o tę część planu. Właściwie to mój skrót nie był nawet przesadnie krótszy od oficjalnego ogłoszenia.
Że co? Że jakieś dokładniejsze informacje na ten temat? Jakieś ramy czasowe? Coś? Spokojnie, spokojnie, będą konkrety! Choć dotyczące sytuacji obecnej.
I to są konkrety tego kalibru, że doczekały się trzech obrazków.
Albo nawet czterech, bo w pierwotnej wersji ktoś nie poprawił kolorystycznej legendy, czego efektem było zastosowanie tajemniczego materiału. Na szczęście materiał ten okazał się po prostu tkaniną i wszystko trafiło na swoje miejsce.
Czego dowiemy się z tych konkretów (to Izera napisała, że to konkrety)? Mniej więcej tego, że w Polsce znajdziemy przedsiębiorstwa zajmujące się produkcją tworzywa sztucznego, metalu, szkła i tkanin. I że z tych materiałów można wykonać określoną część samochodu, czym zapewne zajmują się te same albo inne - ale dalej polskie - firmy.
Dokładniej - są w Polsce firmy, które mogą wyprodukować dla polskiego samochodu elektrycznego np. zderzak i grill. Albo lampy przednie i tylne. Błotniki, klamki, tarcze hamulcowe, tłumiki, wahacze, podsufitkę, fotele, filtry kabinowe czy pasy bezpieczeństwa.
No i...?
Niestety nie wiem, bo więcej obrazków nie było. Nie dowiemy się na przykład, czy te firmy faktycznie są już chociażby bardzo wstępnie umówione na dostarczenie tych części, czy po prostu są w stanie je zrobić. Albo czy faktycznie je robią, czy tylko mają taki potencjał. Albo czy są w stanie zaspokoić swoimi dostawami potrzeby produkcyjne Izery. Albo czy takie postawienie na lokalne firmy będzie się w krótkim i długim terminie opłacać.
Bo na dobrą sprawę fotel do samochodu mogę zrobić pewnie i ja - tylko zajmie to strasznie dużo czasu, będzie raczej kiepskiej jakości i policzę sobie za niego słono. Nie wiem tylko, czy zostałem uwzględniony w tej analizie.
Już nawet można pominąć fakt, że większość z wymienionych na grafikach podzespołów to podzespoły motoryzacyjne, które w Polsce produkuje się od lat, więc stworzenie tej grafiki nie wymagało chyba zbyt wiele wysiłku.
Z tych obiecanych konkretów dowiadujemy się więc tyle, że auto zostanie w jakimś stopniu... nie, przepraszam - może być w jakimś stopniu zbudowane ze tworzyw sztucznych, metalu, szkła i tkanin, które pochodzić będą z lokalnej produkcji. I że w Polsce produkuje się sporo części do samochodów.
Ale to chyba w niczym nikomu nie przeszkadza.
Bo podobno niemal 80 proc. Polaków chce, żebyśmy mieli polską markę samochodów elektrycznych. A skoro tak, to pozostaje tylko czekać na kolejne konkrety i nie narzekać. W końcu się czegoś dowiedzieliśmy. Tylko może ktoś mi powie, czego.