Hummer w terenie powinien czuć się jak ryba w wodzie, a ten wygląda jakby go ktoś wyciągnął na brzeg
Hummer powinien być królem w terenie, bo ten dzielny symbol potęgi amerykańskiej armii zawsze był chwalony za swoje niesamowite właściwości jezdne w trudnych warunkach. Okazuje się jednak, że istnieją egzemplarze, które wolą asfalt.

Hummer stał się tak kultowy, że szybko postanowiono zrobić jego wersję cywilną o oznaczeniu H2. Ten z kolei stał się symbolem bezguścia, kiczu i przesady. Nic dziwnego, że wielu ludzi z miejsca go pokochało. W pewnym momencie ktoś wpadł na szalony pomysł uczynienia z niego limuzyny. Szybko okazało się, że zapotrzebowanie na taki pojazd jest duże. Wieczory kawalerskie, panieńskie, urodziny, śluby — wszędzie tam co jakiś czas pojawia się Hummer limuzyna. Ba, nawet w moim małym Lublinie jest co najmniej jeden. Podobno przerobiony na ślubowóz samochód nadal dobrze spisuje się na gorszych drogach za sprawą napędu oraz wysokiego prześwitu. Grupa Rosjan (dlaczego to zawsze są Rosjanie?) postanowiła zabrać Hummera w dzicz i sprawdzić jak sobie poradzi.
Hummer ugrzązł w terenie
Szok, niedowierzanie i milion pytań. Przez jakiś czas wszystko szło bardzo dobrze. Monstrum pokonywało błoto, mniejsze rowy, wydawało się, że nic nie jest w stanie pokonać Titanica na kołach. Jednak rosyjskie mokradła pochłonęły już nie jedną armię. Pokonanie Hummera było wyłącznie kwestią czasu. Bagna zapraszały go dalej, szepcąc mu na ucho: no chodź, zmieścisz się śmiało, dasz radę. Kierowca nie miał szans, musiał ulec podstępnym namowom bagnistych syren. I wtedy doszło do tragedii, albo utknięcia w błocie, co również jest tragedią. Tak prezentuje się nagranie, na którym uwieczniono moment pokonania Hummera przez rosyjski teren:
Katastrofa w ruchu lądowym. A jak do tego doszło? Bardzo prosto — w wyniku rozciągnięcia auta zmienił się tylko kąt najazdu i zjazdu (czy też jak mówią terenowcy — kąt rampowy). I to było przyczyną tego, że samochód utknął. Nie pomogły próby ręcznego rozwiązania problemu:

Jak stał, tak stał:

Hummer vs teren: 0:1. Należało więc użyć prawdziwej terenówki — Toyoty Land Cruiser. Jak to mówią — jak trwoga, to do Prado.

I cyk, gotowe.

Nie wiemy jakie obrażenia odniósł Hummer, ale zgrzyty i dziwne dźwięki na koniec filmiku nie nastrajają optymistycznie. Jednak najgorszy jest dym wydobywający się spod maski kilka minut później podczas pokonywania kolejnej przeszkody. Prawdopodobnie silnik się przegrzał.
Morał z tej historii jest bardzo prosty: jeżeli chcesz sprawdzić, jak twój Hummer H2 sprawuje się w terenie, to upewnij się, że gdzieś obok jest kolega z Land Cruiserem na wypadek kłopotów. Następnie przemyśl ten słaby pomysł i pojedź Suzuki Jimny.