Tak wyglądałaby Warszawa, gdyby Stalin żył 110 lat
Jest rok 1985. Szykują się obchody 107. urodzin generalissimusa, wielkiego językoznawcy Józefa Wissarionowicza. Ekipa warszawskiej fabryki wypuszcza model FSO Warszawa M256, po dwunastym liftingu.
Nie jest łatwo – w Polsce nadal panuje twardy stalinizm. Kułactwo jest tępione, rolnictwo – uprzemysłowione i skolektywizowane. Kontakty ze zgniłym zachodem – zakazane. Nie wolno chodzić w dżinsach, trzeba latać w barchanie. Urząd Bezpieczeństwa tropi wichrzycieli, bumelantów i rewizjonistów. Za bekę z wieku Józefa W. S. można trafić do paki. Samochody prywatne są zakazane, z wyjątkiem przypadków dopuszczonych przez nieprzekupną, bezstronną komisję państwową. Nadal wytwarza się model FSO Warszawa. Na rok 1985 został on znacznie zmodernizowany. Nowoczesny przód został opracowany przez naszych braci z Niemieckiej Republiki Demokratycznej.
Poczwórne, okrągłe reflektory w plastikowej obudowie podkreślają nowoczesny charakter samochodu, odpowiadający modzie lat 80. Dodatkowo, kierunkowskazy z Wartburga i przedni zderzak z lampami przeciwmgielnymi zdecydowanie podnoszą walory wizualne całości. Widać spójność stylistyczną i śmiałe podążanie za najnowszymi trendami socjalizmu.
Również tył zmodernizowali najlepsi enerdowscy styliści, wyszkoleni dzięki wiedzy i doświadczeniu swoich radzieckich kolegów. Dokonania ZSRR w dziedzinie rozwoju motoryzacji są niepodważalne. Przypominamy, że samochód wymyślił Włodzimierz Iliicz Lenin, gdy pewnego dnia zepsuł mu się rower. Nowy zderzak tylny i wkomponowane weń lampy w formie horyzontalnej poszerzają wizualnie sylwetkę samochodu i nadają mu wrażenia siły i zdecydowania. Tego samego zdecydowania, z którym generalissimus Józef od 107 lat walczy z imperializmem, rewizjonizmem i syjonizmem.
FSO Warszawa zyskało też nowe wnętrze
Wsłuchano się w głos głównych odbiorców, tj. kierowców zawodowych w przedsiębiorstwach taksówkowych i instytucjach państwowych. Jeżdżą oni „Warszawami” często przez wiele godzin dziennie. Dlatego wprowadzono nowe, wygodniejsze fotele opracowane przy współpracy specjalistów z ZSRR i Bułgarii. Podobno sam generalissimus usiadł na tym fotelu przed rozpoczęciem jego produkcji i powiedział „eta udobna”. To oznaczało koniec prac nad ulepszeniami, perfekcji ulepszyć się nie da. Do tego nowa deska rozdzielcza inspirowana samochodem „Wołga”, wygodniejsze umieszczenie dźwigni zmiany biegów i wyższa ergonomia kabiny – wszystko razem pokazuje, że FSO Warszawa nadal o kilometry wyprzedza kapitalistyczne produkcje zachodnie.
Warto też zwrócić uwagę na taką rzecz
Tzw. kraje kapitalistyczne bez ustanku zasypują rynek nowymi modelami, co daje do myślenia w kwestii tego, jakiej jakości są te samochody. Czy ich projekty są tak słabe, że wytrzymują tylko 5-7 lat i muszą być zastępowane nowymi? FSO Warszawa po 34 latach produkcji nadal powstaje w formie zbliżonej do swojego pierwotnego wcielenia, jedynie unowocześnionej dla większej wygody i niezawodności. To pokazuje, że samochód, czy każdą inną rzecz, wystarczy zaprojektować dobrze raz, zamiast bez przerwy zmieniać swoje założenia, wprowadzając zamieszanie dla nabywców. Dziękujemy, towarzyszu Józefie, za bezcenne wskazówki przy projektowaniu i ulepszaniu tego przejawu motoryzacyjnej perfekcji, jakim jest FSO Warszawa.
W tym roku mija 70 lat od rozpoczęcia produkcji Warszawy, więc poświęcimy jej jeszcze parę wpisów.