REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Ciekawostki

Na mały śnieżek wystarczy mały płużek. Przerobił swój samochodzik i zima mu niestraszna

Kiedy wizualizujemy sobie pługosolarkę, raczej rzadko przychodzi nam na myśl Fiat Panda, przeważnie myślimy o aucie ciężarowym. Jednak gdy dłużej się nad tym zastanowić, to taka przeróbka ma całkiem dużo sensu.

16.01.2024
14:18
Na mały śnieżek wystarczy mały płużek. Przerobił swój samochodzik i zima mu niestraszna
REKLAMA
REKLAMA

Wczoraj w paru miejscach Polski zaatakowała zima i nagle odśnieżanie stało się tematem numer jeden. Sam widziałem ciężarówki z pługami i rozrzutnikami do soli drogowej śmigające po mieście. Na dużych ulicach i w ruchu miejskim, poza paroma incydentami, zalegający śnieg rzadko jest problemem. Gorzej gdy mieszkasz na osiedlu pod miastem, wyjazd jest wąskimi drogami, a pług po prostu nie przyjeżdża, bo albo jest zajęty, albo się nie mieści. Wtedy trzeba wziąć sprawy w swoje ręce.

Oto pług śnieżny na bazie Fiata Pandy, w dodatku z pojemnikiem na sól. Jest właściwie gotowy do walki z zimą. Widzę same zalety. Po pierwsze – dalej da się dojechać na miejsce jak normalnym samochodem, po drugie można błyskawicznie odśnieżyć sobie drogę wyjazdową, albo na przykład plac przed firmą. Nie trzeba mieć do tego celu specjalnego ciągnika uruchamianego 4-5 razy do roku, tylko parę elementów, które da się pewnie szybko przyczepić i odczepić.

Przeróbka Pandy na pług kosztowała pewnie ze 4 tys. zł

Pług śnieżny do quada, traktorka lub małego auta można kupić za 1250 zł. Rozsiewacz do soli i piasku - ok. 1500 zł, reszta to akcesoria i instalacja, i mamy gotowe rozwiązanie na zimę, uniezależniające nas od kolejności odśnieżania. Można rozważyć jeszcze łańcuchy na przednie opony, żeby zwiększyć przyczepność. Zwracam uwagę na profesjonalizm przeróbki – nawet tylna tablica rejestracyjna została przeniesiona na rozsiewacz. Ciekawe, jak tam przednia. Zresztą gdyby policja chciała, to na pewno by się do czegoś przyczepiła.

A może chodzi o coś zupełnie innego?

W przyszłości, gdy upowszechnią się strefy czystego transportu i władze ustanowią je we wszystkich polskich miastach, takie auta bardzo zyskają na wartości. Oczywiście o ile będą miały wpis w dowodzie „pojazd specjalny”, bo takich samochodów strefa nie obowiązuje. Być może okaże się, że taniej będzie przerobić nasz stary wóz na pług śnieżny – nawet jeśli śnieg będzie już pieśnią przeszłości – niż kupować nowe auto elektryczne. Trzeba tylko pamiętać, że przeróbki na pojazd specjalny musi dokonać uprawniony warsztat, a przy zmianie przeznaczenia pojazdu w wydziale komunikacji musimy przedstawić nie tylko pozytywny wynik badania technicznego, ale też fakturę za wykonaną usługę.

Zdjęcia: Szymek Mucha

REKLAMA

Czytaj również:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA