REKLAMA

Dziwne wersje czy perwersje? BMW M3 E46 Touring kontra Mercedes S W220 Cabrio

Jeśli marzysz o klasycznym, niemieckim premium w wersji, która nigdy nie występowała w naturze, mam dziś do przedstawienia dwie wyjątkowe propozycje, tzw. „phantom versions”, w skrócie „p...versions”.

Dziwne wersje czy perwersje? BMW M3 Touring kontra Mercedes S Cabrio
REKLAMA
REKLAMA

Jest coś leciutko perwersyjnego w tym, żeby wziąć wspaniały już z fabryki niemiecki samochód marki premium, a następnie go pociąć, pospawać, przerobić, z dwóch jeden, z trzech cztery, tu oberżnąć, tam przyheftać i zrobić coś nowego, czego nigdy w żadnej fabrycznej ofercie nie było. Dlatego dziś zmierzą się dwa nietypowe pojazdy typowych niemieckich marek z wyższej półki, oba w odmianie „mogliśmy to zrobić, ale tego nie zrobiliśmy, więc ktoś musiał to wykonać za nas”.

Lewy narożnik: nie posiada dachu

To musiała być trudna decyzja, nie zazdroszczę osobie która ją podejmowała. Oto wspaniały Mercedes S400 CDI z 2005 r. został pozbawiony dachu, zapewne metodą jego obcięcia obrotową tarczą. Dlaczego, czyżby dach odniósł jakąś kontuzję? Może spadł na niego jakiś superbohater w trakcie walki ze złem, a może po prostu opony były złe, podwozie było złe i ktoś wydachował? Jak było, już nie ustalimy, ale można ustalić jak jest teraz: Mercedes S400 CDI zamienił się w wyjątkowy pojazd paradowy, w wóz w którym najlepiej jest stać podczas jazdy, żeby wszyscy nas widzieli. Ostatnio prawie nie pada, więc nie powinno być problemu. Oczywistym wydaje się zastosowanie ślubne, ale para młoda musi brać ślub w ciepły, bezdeszczowy dzień, inaczej brak dachu stanie się raczej przekleństwem niż błogosławieństwem. Poza zastosowaniem ślubnym trudno mi jest znaleźć jakieś inne, może ewentualnie tylko jako ironiczny samochód do wożenia jakiegoś burmistrza, biskupa czy innego dostojnika, który dałby się wkręcić, że to taki luksusowy wóz i byłby nim wieziony, a ludzie by z tego śmieszkowali.

Niestety, obawiam się, że wszystko byłoby dobrze, dopóki nie otworzylibyśmy jednocześnie przednich i tylnych drzwi. Wówczas ten samochód przybrałby zapewne kształt łodzi z uniesionym dziobem i rufą, a w razie gdyby jednak zebrało się na deszcz, to trzeba by zatrudnić człowieka do wylewania wody z tej łodzi. Obawiam się, że ten pomysł trzeba zatopić.

Zdjęcie z ogłoszenia, fot. Anna

BMW nigdy nie zrobiło E46 M3 Touring. Nie no żartuję, zrobiło, całą jedną sztukę i postawiło ją w swoim własnym muzeum.

Oczywiście oferowanie najmocniejszej wersji w innej odmianie nadwoziowej niż kombi to nonsens, Audi i Mercedes jakoś wiedzą to od dawna. Jak Audi robi RS, to przeważnie jest to kombi, a Mercedesy w odmianach AMG też występują z nadwoziem uniwersalnym. Czyli jest na to rynek, na który BMW nawet nie próbowało wejść, więc ktoś zrobił to za nich – pożenił kabrioleta M3 z budą od E46 Touring, tworząc samochód, za który niejeden fanatyk BMW dałby się wychłostać łańcuchem rozrządu od diesla N47. Ze zdjęć widać, że osoba odpowiedzialna za projekt podeszła do niego poważnie i nie szczędziła środków finansowych, żeby auto wyglądało jak z fabryki.

REKLAMA

Błotniki przednie w M3 chyba były inne, ale za to pojawiły się charakterystyczne dla tego modelu wloty, są też wskaźniki z prędkościomierzem wyskalowanym do 300 km/h i oczywiście 343-konny silnik 3.2. Jest to BMW ostateczne. Gdybym choć trochę lubił BMW, gdybym miał do tej marki choć odrobinę ciepła w sercu, to już biegłbym po kredyt do banku. A tak mogę powiedzieć tylko: cena jest odważna, ale wcale nie przesadzona. W końcu najbliższy taki wóz stoi w Monachium.

Zdjęcie z ogłoszenia od Premium Cars
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA