Najbardziej urocze auto tego roku trafia do sprzedaży. Możesz pojechać do lasu i nie narobić hałasu
A także nie zająć zbyt wiele miejsca, bo Daihatsu Tanto Fun Cross jest jak na europejskie standardy mikroskopijny. Za to na pewno wzbudzałby na naszych ulicach zdecydowanie więcej zainteresowania, niż wskazują na to jego wymiary.
Cały ten przygodowy, uterenowiony nano-kamper zmieściłby się bowiem na miejscu parkingowym o długości... mniejszej niż 3,4 m:
Dla przypomnienia, obecna generacja Skody Fabii ma już 4,1 m długości, więc jest od Daihatsu Tanto Fun Cross dłuższa o grubo ponad pół metra. Nie przeszkadzało to jednak producentowi w wygospodarowaniu 2,46 m między osiami i zapewnienie - przynajmniej na obrazkach - zaskakująco sporej przestrzeni pomiędzy pierwszym a drugim rzędem foteli.
Ma to oczywiście swoje konsekwencje, a jedną z nich jest to, że przy postawionych oparciach kanapy przestrzeń w bagażniku ma zaledwie 24 cm głębokości. Zapakować się w cztery osoby na kilkudniowy wyjazd może być trudno, ale zawsze można zrezygnować z tych dodatkowych pasażerów, złożyć kanapę i cieszyć się nano-vanem.
Na wszelki wypadek wygospodarowano też sporo dodatkowego miejsca wszędzie, gdziekolwiek tylko było to możliwe. Całe wnętrze wypełnione jest schowkami, uchwytami i wszelkiej maści zaczepami, które pomogą mimo wszystko jakoś spakować nam się na tak małej przestrzeni.
Nawet pod mikroskopijnym bagażnikiem udało się ulokować dodatkowy schowek. Przy czym podejrzewam, że piłka na poniższym obrazku nie ma raczej standardowych wymiarów:
Standardowe wymiary będą mogły mieć natomiast osoby, które zdecydują się wsiąść do Tanto Fun Cross. Boczne drzwi z tyły są nie tylko szerokie, ale i otwierane elektrycznie, więc nie namęczymy się w trakcie tego procesu.
Daihatsu Tanto Fun Cross - co pod maską?
Jeden z dwóch silników - wolnossący o mocy ok. 50 KM i turbodoładowany, generujący nieco ponad 60 KM. Oba mają 3 cylindry i są łączone tylko i wyłącznie z przekładnią CVT.
Co ciekawe, jeden i drugi silnik można zamówić zarówno z napędem na jedną oś, jak i... na obie. Bardzo więc możliwe, że Tanto Fun Cross na sesję zdjęciową do lasu faktycznie wjechało o własnych siłach i o własnych siłach z niego wyjedzie, nawet jeśli tu i tam pojawi się trochę błota. Prześwit raczej nie wygląda imponująco, ale na pocieszenie - w odróżnieniu od standardowego modelu Tanto - naszą pewność w terenie poprawią plastikowe nakładki, upodabniające tego malucha to prawdziwych aut terenowych.
Oraz niezbyt terenowych SUV-ów.
A jeśli komuś nie podoba się wersja Fun Cross (odrzucam taką możliwość), to zawsze jest jeszcze bardziej elegancka wersja, budząca grozę swoim grillem - Custom RS:
Daihatsu Tanto Fun Cross - ile to kosztuje?
Ceny w Japonii, gdzie auto zostało zapowiedziane już jakiś czas temu, a teraz trafia do sprzedaży, zaczynają się od okolic 60 000 zł. Przy takim budżecie i potencjalnej dostępności kei carów w Polsce, kupujący mieliby ciekawy dylemat - trochę nudna, ale jednak większa Dacia Sandero, czy może ten uroczy nano-kamperek.
Chyba nie musiałbym się długo zastanawiać.