REKLAMA

Pojadą Daewoo Tico przez Stany Zjednoczone. Amerykanie mogą go nie zauważyć

Wyprawa Daewoo Tico przez kraj wielkich pickupów brzmi jak świetna, ale nieco przerażająca przygoda. Wkrótce para podróżników wyruszy z Polski na podbój USA.

tico w usa
REKLAMA
REKLAMA

Amerykanie, po okresie pewnego downsizingu w motoryzacji – czyli po upadku wielkich krążowników szos – znowu poszli w stronę kupowania aut coraz większych i większych. Gigantyczne SUV-y i monstrualnych rozmiarów pick-upy są tam normalnym widokiem. Kilka lat temu przejechałem mniej więcej 1/4 USA zwykłym sedanem klasy średniej i momentami czułem się nieswojo. Miałem wrażenie, że kierowcy pickupów w ogóle mnie nie widzą. Niewiele się myliłem, martwe pole przed takim pickupem jest tak ogromne, że można najechać na Tico i w ogóle go nie zauważyć.

Gdyby ustawić Daewoo Tico w USA dokładnie przed GMC Sierrą 2500 HD, byłoby prawdopodobnie niewidoczne z miejsca kierowcy. Podróżnikom z Polski jednak to nie przeszkadza i zamierzają przejechać przez kontynent północnoamerykański ze wschodu na zachód i z powrotem.

Hanna i Alan wyruszą z Nowego Jorku i pojadą do Las Vegas, a potem Los Angeles przez północne stany

Wrócą południem przez Miami. W Daewoo Tico. Czy to straszny pomysł?

Z jednej strony jest wspaniały. Tico jest ogólnie autem wysoce niezawodnym. Do dziś widzi się Tico wożące dostawy albo używane przez starszych ludzi. Jeśli zostało sprawdzone i przygotowane, nie widzę przeszkód do przejechania takiej trasy bez poważniejszych awarii. Oczywiście w razie problemów trzeba się szykować na długie oczekiwanie na części, chociaż akurat w okolicach Miami jest sklep, który się w takich dziwactwach specjalizuje (dokładnie to w Hialeah). Przy okazji spalanie jest śmiesznie małe, przy powolnej jeździe można zmieścić się w 4,5 l/100 km. Przy amerykańskich cenach paliwa to jak jazda za darmo.

Jazda Daewoo Tico w USA może też spowodować pewne problemy

Pierwszy to bezpieczeństwo. Amerykanie nie tylko jeżdżą ogromnymi samochodami, ale też zderzają się częściej niż Europejczycy. Jeżdżą rozproszeni, albo agresywnie - nie do porównania z ruchem drogowym na zachodzie Europy. Tico słynie z zerowego poziomu bezpieczeństwa. Miało nawet złagodzone reguły dopuszczenia do ruchu w Polsce, ponieważ nie posiadało łamanej kolumny kierownicy. To w końcu konstrukcja z pierwszej połowy lat 80. Ale OK, odrzućmy te rozważania, bo gdyby potraktować je na serio, to należałoby jeździć wyłącznie czołgiem.

tico w usa

Oczywiście o tym, że koszty transportu przekraczają wartość Tico, nie wspomnę

W końcu to część wyprawy. Trzeba się jednak liczyć z kosztem kilkunastu tysięcy złotych za przewóz Tico przez ocean w dwie strony, plus lokalne ubezpieczenie. Na pewno jednak będzie można cieszyć się z setek interakcji z Amerykanami, którzy będą pytali o samochód i o to, skąd pochodzą podróżnicy. Poland - oh yes, Holland, my sister was there, you got all those windmills and sh*t (prawdziwy tekst, który słyszałem).

Realny problem jaki widzę, to nuda. Jedziesz Tico te 90-100 km/h i masz naprawdę kawał drogi przed sobą. Znam to, bo robiłem wyprawy po 5000 km. Na początku jest fajnie, po tygodniu masz już trochę dość, a po dwóch masz ochotę rzucić wszystko i wrócić do domu. Trzeba niezwykłej wytrwałości i umiejętności znoszenia długotrwałych, niekorzystnych warunków, żeby dać radę.

tico w usa

Dobra, teraz to hejtuję, bo też bym tak chciał!

Podróż Tico przez Stany można śledzić na Instagramie.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA