Chciałem wymyślić niecodzienny tytuł, ale pozostanę przy: Dacia Sandero Stepway - test
Trafiła do mnie na test Dacia Sandero Stepway w najmodniejszym obecnie dla Dacii kolorze „khaki lichen”. Przez tydzień używałem jej do wszystkiego, i w każdym zastosowaniu sprawdziła się znakomicie. Jest tylko jeden problem.
O problemie jednak opowiem na końcu. Auto jest proste i tanie, to i test starałem się napisać prostym językiem bez kwiecistych porównań. Najpierw: co to był za wóz?
Dacia Sandero Stepway 2023
Wersja TCe 110, czyli 1.0 110 KM z 6-biegowym manualem. Stepway, czyli ta podniesiona, w wersji wyposażenia Extreme rozpoznawalnej z zewnątrz po alufelgach z ramieniem w kształcie litery Y. Już na tym etapie powstaje problem, ponieważ te felgi są tylko w wersji Extreme, ale według konfiguratora występują tylko w kolorze czarnym. A na aucie testowym były srebrne jak w Expression, która to wersja nie występuje z silnikiem 1.0 TCe 110. Nie występuje tylko teoretycznie, tzn. na stronie producenta, ponieważ np. firma Carsmile oferuje takie auto do sprzedania, identyczne jak testowane, za 85 400 zł. No nie jest to mało jak za Dacię, ale tyle teraz kosztują samochody.
W testowanym egzemplarzu znalazły się też opcje w postaci pakietu Komfort Premium (swoją drogą, wpychanie słowa „premium” do Dacii to mocne uderzenie absurdu) oraz pakietu Media Nav. Pierwszy obejmuje automatyczny hamulec ręczny i czujniki parkowania przód/tył, drugi to ekran centralny z nawigacją i 3-letnią subskrypcją map Europy. Oba zdecydowanie warto dokupić, a ich cena to 1600 zł za każdy pakiet, czyli do ceny auta dorzucają 3200 zł.
Dacia Sandero jest doskonale znana, pisaliśmy o niej już kilka razy – niekoniecznie o wersji Stepway
Testowałem wersję z LPG. Testowałem wersję z CVT. Ta z LPG była niezła, ta z CVT zbyt dużo paliła. Teraz jeździłem Stepwayem, czyli wariantem lekko podniesionym z najmocniejszym silnikiem 1.0 110 KM i skrzynią ręczną. Mam więc skalę porównawczą. Stepway 110 KM to zdecydowanie najlepsza, ale i najdroższa odmiana Sandero. Najlepsza, bo zapewnia niesamowitą jak na tę skromną moc dynamikę połączoną z szokująco niskim zużyciem paliwa. Przebicie 5,5 l/100 km wcale nie jest łatwe. Ma wystarczająco duży bagażnik (328 l) z półką umieszczaną na dwóch różnych wysokościach, co umożliwia uzyskanie płaskiej podłogi. Utrzymano oczywiście znakomite rozwiązania funkcjonalne, jak genialny uchwyt na telefon po prawej stronie od kierownicy, z którego korzystałem wielokrotnie.
Nie są to też już czasy, gdy Dacia w środku jest prosta jak wóz konny albo gdy straszy nieładnie pachnącymi plastikami. Poziom poszedł znacząco do góry w każdym aspekcie. I designu, i jakości wykonania, i poziomu wyposażenia. Trudno mi było znaleźć element, którego w testowanym aucie by mi brakowało. Kamera cofania – jest. Może obraz z niej nie powala, ale wystarcza. Czujniki parkowania również z przodu – jak najbardziej. Klimatyzacja automatyczna – jest. Ktoś może powiedzieć, że mam niskie wymagania i że powinienem żądać nieskończenie długiej listy zbytecznego wyposażenia elektronicznego. Możliwe, ale wtedy nie byłbym potencjalnym nabywcą Dacii, tylko jakiegoś tzw. segmentu premium. Dacię kupują ludzie, którzy mają przeciętne cele w życiu i równie przeciętne oczekiwania. Ja np. lubię jak auto jedzie i nie atakuje mnie wciąż milionem komunikatów. Tu Dacia oczywiście wychodzi z kompletem punktów.
Ten silnik 110 KM to jest niesamowity
Niby 3 cylindry (to słychać), ale dynamika jest niewiarygodna jak na moc 110 KM. Przy prędkościach autostradowych nie ma szaleńczo wysokich obrotów. Powiem więcej, Mercedes W140 2.8 ma wyższe obroty przy 120 km/h na piątce niż Dacia 1.0 na szóstce przy tej samej prędkości. A już zużycie paliwa to jakaś magia. W CVT Sandero strasznie dużo paliło, tu pali strasznie mało. Niecałe 6 l/100 km jest całkowicie realne. Oczywiście, że trzęsie przy odpalaniu gdy działa system Start-Stop i jest to wada, która realnie może przeszkadzać. Awanturowałbym się, gdyby to był samochód za 200 tys. zł, przy Dacii trochę nie mam powodu.
Nie mam też powodu denerwować się na drobne niedogodności typu wspomniany uchwyt na telefon, który wymaga wiele siły, żeby go rozsunąć. Albo system składania tylnej kanapy, gdzie czuć że mocno zaoszczędzono. Można wnosić zastrzeżenia do działania komputera pokładowego, który wymaga bardzo mocnego wduszania przycisków na kierownicy, żeby zmieniały się wartości, albo do Apple CarPlay, który chwilę podziałał, a potem się zawiesił i nie odczytywał już telefonu do samego końca (Spotify udało mi się połączyć przez Bluetooth). Są to jednak wszystko wady drobne, a główna zaleta jest taka że za cenę 2/3 Yarisa mamy samochód większy, przestronniejszy, o podobnym spalaniu i taki, którym przejeżdżam 200 km a potem wysiadam niezmęczony. Chyba, że te 200 km było po autostradzie, to wtedy ewentualnie narzekam na przeciętne wyciszenie.
Co do prowadzenia, hamowania, przyspieszenia – wszystko jest właściwie takie samo jak w droższych samochodach. Co tylko potwierdza, że to nie Dacia oszczędza na produkcji, tylko inni producenci pompują sobie marże w ramach tzw. excuseflation, czyli inflacji wymówek. „Wszystko idzie w górę, więc i my podnieśliśmy ceny”. Te rekordowe zyski producentów to przecież czysty przypadek.
Problem polega na tym, że producent nie bardzo wie, co sprzedaje
Ze strony dacia.pl zniknęły łatwo dostępne cenniki w formie PDF, a teraz znów je widzę, cudownie powróciły. Nie ma tak dobrze, żeby byle kto mógł sobie podejrzeć lub co gorsza ściągnąć na dysk cennik auta. To by spowodowało, że ktoś mógłby przyjść do salonu i pokazać cennik sprzed 4 tygodni, domagając się wozu w tej cenie. Brak cenników na stronie umożliwia dynamiczne zmiany cen, ponadto i tak ogólna cena auta pokazywana jest w jednym miejscu malutkim drukiem, a podkreśla się niską ratę leasingu. Warto pamiętać, że producent nie chce, żebyście wiedzieli ile kosztują jego samochody. Podaje to, bo musi, ale wiadomość tę ukrywa za wszelką, nomen omen, cenę.
Ceny są trudne do ustalenia, nawet w konfiguratorze
Przepraszam, ceny są, ale trzy różne. Mowa o bazowej cenie odmiany Stepway Extreme, jedynej dostępnej z silnikiem 1.0 TCe 110 KM. Raz jest to 85 450 zł...
Innym razem jest to 84 750 albo 87 250 zł, na tym samym ekranie, jednocześnie. Mowa o TCe 110.
Tyle że testowane auto, co już mówiłem, to wersja Expression z silnikiem dostępnym tylko w Extreme. Na stronie jej nie ma. Jest to niewiarygodny poziom podejścia do klienta.
Podkreślam jeszcze raz na koniec: Dacia Sandero Stepway bardzo mi się podoba. Odpowiada mi przestronnością, pozycją za kierownicą, dynamiką, spalaniem, wybaczam jej nawet dźwięk silnika i działanie systemu start-stop. Gdybym miał kupować nowy samochód, Sandero byłoby w pierwszej trójce moich wyborów, obok jakichś Toyot i Kii – głównie dlatego, że kiedyś Dacie były bardzo prymitywne, a teraz są właściwie tak samo dobrze wyposażone jak nowe auto sprzed 5-6 lat. Niestety, rozbiłbym się o sposób prezentacji tego samochodu na stronie producenta, który zniechęca mnie do interakcji. Gdybym miał to kupić, poszedłbym po prostu na OLX i zobaczył, co na stanie mają dealerzy.