REKLAMA

Prognozy nie nadążają za wzrostem cen paliw. Wczoraj lałem już po 7,80 zł

Ceny paliw będą już wyłącznie rosnąć, a prognozy przestają nadążać za rzeczywistością. Przyzwyczajmy się do 8 zł za litr benzyny - przynajmniej na razie. 

ceny paliw
REKLAMA
REKLAMA

To dobry moment, żeby cofnąć niższy VAT na paliwo i zobaczyć co się stanie.

Cena benzyny przez jakiś czas była dużo niższa niż oleju napędowego, choć oczywiście oba paliwa mocno poszły do góry z okazji rosyjskiej napaści na Ukrainę. Potem jednak benzyna zaczęła szybko odrabiać straty i błyskawicznie przebiła olej napędowy. Teraz kosztuje ok. 7,50 zł za litr, a zapowiedzi dalszego wzrostu cen jak zwykle nie nadążają za rzeczywistością.

Dziś czytałem prognozę tego, jak będą wyglądać ceny paliw na początek czerwca.

ceny paliw

Pada tam wartość 7,46-7,59 zł za litr benzyny – już po podwyżkach. To nie wiem gdzie, bo wszędzie gdzie ostatnio jeżdżę, benzyna jest już po więcej niż 7,50 zł za litr. Polecam stację Circle K na wylocie z Płońska na Sochaczew – wczoraj paliwo kosztowało tam 7,79 zł za litr (stacja świeciła pustkami), a w ciągu najbliższego tygodnia zobaczymy zapewne cenę przebijającą 8 zł. Nie do końca już teraz wiem, czy to z powodu wojny, czy destabilizacji popytu i podaży, czy chciwości koncernów paliwowych, które wyczuły, że można podnosić cenę, a ludzie i tak zatankują. W każdym razie, jakby nie było, to w stosunku do lutego 2022, cena benzyny wzrośnie z 5,20 zł na 8,20 zł, czyli o 3 zł na litrze i żadne antyinflacyjne czary tego nie zmienią.

To dobry moment, żeby cofnąć tarczę antyinflacyjną i przywrócić 23-procentowy VAT na paliwo

Wtedy benzyna kosztowałaby pewnie jakieś 9,50-9,70 zł za litr. To wymusiłoby na ludziach znaczne zmiany swojego życia. Zrezygnowaliby z paliwożernych SUV-ów, których nie da się zasilać LPG, bo mają tak skomplikowane silniki z bezpośrednim wtryskiem paliwa. Może nie planowaliby nabycia kolejnego wielkiego auta, tylko zadowoliliby się Dacią Sandero z gazem. Może rozważyliby samochód elektryczny zamiast spalinowego, a może po prostu zaczęliby jeździć czymś innym niż własny samochód – oczywiście jeśli zadłużyli się na 30 lat, żeby kupić dom pod miastem, skąd nie ma innego dojazdu niż samochodem, to mogę tylko powiedzieć „no trudno”. Nikt nie obiecywał, że paliwo zawsze będzie tanie.

To byłoby tylko przyspieszenie tego, co i tak nas czeka

REKLAMA

Unia Europejska i tak w końcu wytnie pojazdy spalinowe, a my i tak musimy uniezależnić się od paliw kopalnych, więc co za różnica czy zacznie się to już teraz, czy za 10 lat? Od tego i tak nie ma ucieczki. Zatem można by to zacząć już dziś, i niech paliwo będzie po 9,70 zł – jeśli cokolwiek to zmieni, to tylko (w długiej perspektywie) na lepsze.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA