Nauczka szybsza niż mocne BMW. Stracił 1500 zł w trzy sekundy
Kierowca szarego BMW miał wręcz niesamowitego pecha. Innym użytkownikom drogi pozostaje się z tego cieszyć i liczyć, że nauczka zniechęci go do powtarzania tego typu manewrów.

„Gdzie jest policja?” - tego typu pytanie pojawia się często na ustach kierowców, którzy są świadkami jakiegoś szaleńczego, brawurowego manewru innego użytkownika drogi. Prawda jest taka, że większość takich zachowań, jak przejazd na czerwonym świetle, wyprzedzanie na trzeciego, zajechanie drogi czy nieustąpienie pierwszeństwa pieszym uchodzi sprawcom na sucho. Owszem, w dzisiejszych czasach wiele samochodów ma na pokładzie kamery, nie brakuje ich też na skrzyżowaniach. Ale procedura utrwalania i zgłaszania wykroczenia trwa i nie każdy ma na to ochotę i czas. Zresztą nie ma gwarancji, że zakończy się to mandatem.
Najskuteczniejszy jest policyjny patrol
Policja musi być na miejscu i przyłapać danego kierowcę na gorącym uczynku, by wszystko odbyło się tak, jak życzyliby sobie tego świadkowie. To zdarza się rzadko… ale jednak się zdarza.
Oto jeden z najbardziej satysfakcjonujących filmów ostatnich miesięcy. Kierowca BMW serii 4 zabrał się za wyprzedzanie dokładnie na przejściu dla pieszych. Nie wiedział, że jednym z powodów, dla których inni jadą dość wolno, jest obecność patrolu policji z przodu. Szybko się o tym przekonał. Jego manewr został zauważony i BMW po chwili stało już na poboczu.
Takie wyprzedzanie kosztuje 1500 zł
Do tego - co jeszcze bardziej dotkliwe - na koncie kierowcy pojawia się 15 punktów karnych. Jest spora szansa, że to nie są pierwsze punkty u człowieka z BMW, bo sam pomysł na taki manewr raczej nie pojawia się u kogoś, kto zwykle jeździ przepisowo, ale się spieszy albo się zagapił.
Jest spora szansa na to, że tego filmu nie da się obejrzeć raz i nie uśmiechać się pod nosem podczas „seansu”. To się nazywa pech. I szczęście - dla innych użytkowników drogi.
Czytaj więcej: