REKLAMA

BMW serii 1 z literkami TI w nazwie. A wiecie co to znaczy? Że ma 265 KM

BMW zaprezentowało serię 1 w wersji 128 ti, która ma szansę na tytuł najciekawszej odmiany przednionapędowego BMW. 4 cylindry i 265 KM czystej frajdy.

BMW 128 ti
REKLAMA
REKLAMA

Od premiery BMW serii 1 upłynął już rok. Najwyższy czas, żeby nowy model uzupełnił gamę silników benzynowych, w której była duża luka. Do tej pory klienci, dla których BMW 120i (moc 178 KM, przyspieszenie 7 s do 100 km/h), było zbyt słabe, mieli do wyboru wyłącznie znacznie droższe M135i, z silnikiem o mocy aż 306 KM. Nie było niczego pomiędzy. Aż do dziś.

Debiutujące BMW 128 ti nazwą nawiązuje do już nieco zapomnianego skrótu pochodzącego od Turismo Internazionale. Takie oznaczenie miały takie kultowe modele jak BMW 1800 TI oraz BMW 2002TI. Ostatni autem, które dumnie nosiło literki „ti” na klapie, był ten wspaniały kompakt o ponadczasowym wyglądzie:

E46 325 ti
E46 325 ti

Najnowsza propozycja BMW prezentuje się o wiele lepiej. Według komunikatu prasowego, 128 ti jest skierowane do ludzi, dla których liczą się wrażenia z jazdy i angażujące prowadzenie (serio tak napisali). Oczywiście, część prawdziwych fanów marki oburzy się, że o jakim prowadzeniu może być mowa, skoro w nowej serii 1 jest napęd na przód, ale zapewne większość z nich i tak jeździ pokazanym wyżej E46 ti, tyle, że w wersji 316i, więc BMW ich zdanie kompletnie nie interesuje. Grzegorz – nasz ekspert od sportowego prowadzenia, w teście BMW serii 1 wykazał, że napęd na przód nie przeszkadza w odczuwaniu frajdy z jazdy. A jeździł trzycylindrową wersją z silnikiem o mocy 140 KM. 265 KM w nowym BMW 128 ti powinno dawać tej frajdy jeszcze więcej.

BMW 128 ti posiada parę akcentów, które tworzą klimat i będą je wyróżniać na ulicy

Auto domyślnie wykończone jest pakietem Shadowline, do którego dodano czarne nerki i czarne lusterka. Opcjonalnie zestaw można rozszerzyć o reflektory, które mają przyciemniony środek i są pozbawione chromowanych ozdobników, dzięki czemu jedynka wygląda jak napakowana testosteronem. Dokładki progowe mają czerwone akcenty i namalowane czerwone oznaczenie „ti”. Jeżeli właściciel zdecyduje się na lakier Melbourne Red (czerwony) i Misano Blue (zgadliście: niebieski) to te literki będą czarne, co jest logicznym rozwiązaniem. Wloty powietrza w zderzakach pomalowano na czerwono. Całości dopełniają felgi o średnicy 18 cali, za którymi widać pomalowane na czerwono zaciski hamulcowe.

BMW 128 ti
Prawda, że fajny akcent?

To jeszcze widok jaki najczęściej będziecie oglądać w swoich lusterkach, gdy będziecie jechać lewym pasem dowolnej drogi szybkiego ruchu. Błyśnięcie światłami musicie wyobrazić sobie sami.

BMW 128 ti przod
Zjedź z lewego pasa, bo nadjeżdża BMW 128 ti

Niebrzydki samochód, a jak wygląda w środku?

W środku użyto dużo czerwonej nici. Przeszyto nią dosłownie każdy element. Kierownica, podłokietniki, osłona poduszki powietrznej pasażera, okolice wyświetlacza, fotele i tylna kanapa – wszystko poczerwieniało. Środkowy podłokietnik otrzymał wyszywane logo „ti”. Żeby było jeszcze bardziej czerwono, a jak czerwono to wiadomo, że sportowo - w środku króluje podświetlenie w takim kolorze.

Czerwono
Czerwono

Fotele? Oczywiście, że z czerwoną nicią.

bmw 128 fotele
Ładne sportowe fotele

Pod maską tylko cztery cylindry, ale za to jakie

Silnik to podwójnie doładowana 2-litrowa jednostka, która generuje 265 KM i 400 Nm momentu obrotowego. Skrzynia biegów to 8-stopniowy Steptronic, który pozwala na osiągnięcie pierwszej setki na liczniku wyświetlaczu już po upływie 6,1 s od startu. Samochód wyposażony jest w mechanizm różnicowy Torsen o ograniczonym poślizgu. Zawieszenie zostało obniżone o 10 mm w stosunku do zwykłych wersji. Z wersji M135i pożyczono stabilizatory i sztywniejsze sprężyny. Dzięki napędowi wyłącznie na przód 128 ti jest lżejsze od M135i o 80 kg.

REKLAMA
BMW 128 ti silnik

Debiutujący hot hatch na pewno nie będzie tani. Cena modelu w Niemczech będzie wynosiła 41 574 euro, czyli ponad 6 tysięcy mniej niż M135i. Nie znamy jeszcze polskiej ceny nowej wersji silnikowej. Prawdopodobnie będzie bardzo zbliżona do niemieckiej. Miłym i zaskakującym gestem ze strony BMW jest to, że nie chcą dopłaty za sportowe opony Michelin Pilot Sport 4 w rozmiarze 225/40/18. A mogliby.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA