Bentley Mulliner Batur udowadnia, że wszyscy jesteśmy Chińczykami
Bentley Mulliner Batur udowodnił mi, że wszyscy jesteśmy Chińczykami. Nawet jeżeli o tym nie wiemy.
Zwykło się mówić, że współczesne samochody są projektowane pod gust chińskich klientów. To powiedzenie jest już tak wyświechtane, że nawet jeżeli kompletnie nie znamy się na motoryzacji, a przypadkiem jesteśmy w jednym pomieszczeniu z jej fanami, to wystarczy powiedzieć to zdanie i już jesteśmy witani jak swoi. BMW? Dla Chińczyków, Audi? Równie dobrze mogło być mieć napisy w języku mandaryńskim. Bentley? Aż dziw, że nie zmienił nazwy na bardziej chińską. Właśnie obejrzałem zdjęcia z premiery Bentleya Mullinera Batur i usłyszałem zdanie, które mnie zirytowało. Ludzie, gdzie wy macie oczy?
Bentley Mulliner Batur wygląda jak milion dolarów, a kosztuje dwa
Bentley wypuścił właśnie najmocniejszy samochód w swojej historii, a ja nie mogę przestać na niego patrzeć. Jest idealny. Zrywa z dotychczasowym (a dla mnie zbyt ciężkim wizualnie) designem Bentleya. Zniknęły dzielone okrągłe reflektory, grill nie ma powierzchni apartamentu we współczesnej deweloperce, a tylne światła są wąskie jak nigdy dotąd. Agresywny zderzak nie ma nic wspólnego z eleganckimi liniami współczesnych aut tej marki. Cała sylwetka nabrała lekkości, zadziorności. W porównaniu do innego znanego coupe Bentleya — modelu Continental GT, wygląda jakby był od niego dwie tony lżejszy.
Za projekt odpowiadał Andreas Mindt — ten sam, który dal światu Audi E-Tron. Wbrew pozorom to nie jest przypadek, bo Batur ma wyznaczać trend stylistyczny przyszłych modeli brytyjskiej marki, która do 2030 roku ma być w pełni elektryczna. Jeżeli tak mają wyglądać elektryczne Bentleye to jestem jak najbardziej na tak.
Bentley Mulliner Batur nawet nie stał obok elektrycznej motoryzacji
Pod maską ma samo dobro — silnik W12 o pojemności 6 litrów, który generuje 710 KM mocy i 1000 Nm momentu obrotowego. Nigdy wcześniej nie powstał mocniejszy Bentley. Osiągi? Niestety nie wiemy, ale samochód jest o 80 KM mocniejszy niż najmocniejszy Continental GT, który do setki ma 3,6 s i może pojechać 335 km/h. Podejrzewam, że Batur ma jeszcze lepsze osiągi. Napęd trafia na wszystkie koła, samochód jest wyposażony w elektronicznie sterowaną szperę i wiele, wiele innych ciekawych rozwiązań, które mają sprawić, że ten klocek będzie prowadził się niczym lekki samochód sportowy.
We wnętrzu nie ma już tego szoku, jest typowy design marki. Gdzieś w informacji prasowej przeczytamy, że materiały pochodzą teraz z recyklingu, że powstały w duchu zrównoważonego rozwoju, ale to jest greenwashing. Mamy tutaj dużo skóry, drewna, szlachetnych metali, w tym 18-karatowe złoto. Jest drogo i żaden dywanik z recyklingowanej wełny nie sprawi, że będzie mowa o aucie, które szanuje środowisko.
Powstanie 18 sztuk, każda z nich ma już właściciela.
O co chodzi z tym chińskim designem?
Zamiast napisać, że coś się komuś nie podoba, to wrzuca się głodne kawałki o słabym guście Chińczyków. Kreujemy się na znawców smaku, awangardę designu, ludzi z wyrafinowanym gustem. Tymczasem BMW serii 4, któremu zarzucano chiński design, sprzedaje się w Europie jak złe i za chwilę przeskoczy Skodę Superb, która jest narysowana według klasycznej, europejskiej szkoły. Nie ma takiego czegoś jak chiński design, ale jest dobry i zły. Bentley Batur jest przykładem dobrego designu. Bentleya bardzo lubią europejscy bogacze, którym doskonale pasuje do ich rodowych rezydencji. Projektowanie samochodu nie polega na tym, że pytam się losowego Chińczyka na ulicy, co mu się podoba, jest to temat na dłuższy felieton, ale postaram się powiedzieć kilka ważnych rzeczy.
To co widzimy na ostatnich premierach zaczęło nabierać kształtu kilka lat temu. Projektanci dostają zadanie do zrealizowania, rysują swoje propozycje, one dopiero trafiają do dyrektorów designu, którzy próbują przewidzieć, co będzie modne i pożądane za kilka lat. Czasem im się udaje, czasem nie, ale to nie naród kształtuje kierunek rozwoju, tylko producenci. I trochę fizyka. Bo nawet najładniejszy projekt trafia do inżynierów, którzy mówią, co będzie dało się przenieść do produkcyjnego modelu. Z tego co wiem — to najtrudniejszy i najbardziej czasochłonny etap projektowania samochodu. Tu trzeba milimetr zwęzić, tutaj poszerzyć, a ten spojler nie może mieć takiego kształtu.
Samochody są ofiarami mody
Po prostu. Obecnie królują agresywne linie, wyraziste sylwetki, sportowe lub mocno wyróżniające się akcenty. Doskonałym przykładem są wielkie nerki w BMW. Dzisiaj nie wyobrażam sobie nowego samochodu tej marki z małymi nerkami.
20 lat temu świat oburzał się na grill single frame w Audi, a dzisiaj trudno znaleźć producenta, który robi ten element w innym stylu. Za kilka lat zapanuje inna moda, a my nadal będziemy patrzeć na nią z góry, bo jesteśmy ponad plebejski gust. To nic, że za 10 lat udamy się do komisu i będziemy bili się z innymi klientami o BMW serii 4 z wielkimi nerkami, tak jak teraz popularne są produkty ery Bangle'a, czy będziemy polować na Audi z wielkimi grillami. Po prostu większość z nas nie ma odpowiedniego budżetu, żeby jeździć tymi drogimi przejawami chińskiego designu. Dlatego możemy teraz nim gardzić. Ale na szczęście za kilka lat będą bardziej dostępne. Oczywiście nie licząc takich samochodów jak Bentley, bo on zawsze będzie miał cenę z kosmosu. Ale wzdychanie jest darmowe.