Jeździłem Audi RS7 Sportback. Podobno ma jakiś duży silnik, czy coś
Ktoś śmiał zeresować najładniejszy samochód Audi i powstało Audi RS7.
Audi RS7 to wyższa forma RS6. Najładniejsze nadwozie w całej gamie wsadzono na najlepszy samochód. Przyciąłbym go tak o pół metra, ale i tak jest znakomity. Pokonywaniem długich tras w Audi S7 byłem zachwycony, w S6 tak samo, ale nieco zaskoczyło mnie, że Audi RS7 też się świetnie do tego nadaje.
Nawet z 600-konnym benzynowym V8 o maksymalnym momencie obrotowym równym 800 Nm. To nie jest żart.
Audi RS7 początkowo bałem się wciskać gaz
Niepotrzebnie, trzeba się postarać, żeby ruchem stopy wytrącić RS7 z równowagi. Ten samochód nie ma odstraszać brutalnością, tylko zapewniać moc w kontrolowanych warunkach. A przede wszystkim to jest elegancki samochód dla biznesmena.
Może jakiś biznesmen właśnie zastanawia się, czy zakup RS7 to dobry pomysł. Taki biznesmen, który w życiu osiągnął już tyle, że chce sobie sprawić samochód z przyspieszeniem do 3,6 sekundy do setki w prezencie. Jednak obawia się, bo wciąż jeździ w trasy, spalania (trochę improwizuję, bo kto kupując samochód z bazową ceną 600 tys. zł myśli o zużyciu paliwa) i zapisanej w genach (to mi wyszło ładnie) agresji. Że takie RS7 to będzie palić 20 litrów w każdych okolicznościach przyrody, a potężna moc będzie zagrożeniem na drodze. I hałasu może też się lęka, wydechu o dźwięku armaty, zakłócającego rozmowy biznesowe lub twardości zawieszenia równej twardości negocjacyjnej Polski w Brukseli. Dlatego może zerkać na wariant bezpieczny, na Audi S7, z takim samym nadwoziem, wciąż mocnym silnikiem, ale Diesla i powie, może kupię S, ale bez literki R.
To niech już nie błądzi i się nie boi. Z RS7 tylko zyska, a nic nie straci.
Jestem księciem tras
Maharadżą dalekich podróży, ale to w RS7 dopiero poczułem się jak król. Samochód, który nie nadaje się do nawijania kilometrów dla mnie nie istnieje. Wymyślony biznesmenie, musisz mi zaufać, że cię nie oszukam. Tym się da komfortowo i bezpiecznie podróżować.
Audi RS7 to jeżdżąca wygoda, większość z przejechanych nim kilometrów przebyłem w trybie Comfort i choć raz ten tryb poprawnie się nazywa. W niektórych samochodach Audi kojarzy się z ogromną dziurą po wciśnięciu pedału przyspieszenia, u innych producentów też potrafi być najgorzej działającym trybem. W tym setki kilometrów przejechane jednego dnia nie powodują zmęczenia. Wiem, bo spróbowałem.
Na pewno nie jest zbyt twardo
Najechanie 22-calowym kołem na głęboką studzienkę faktycznie czuć, ale to nie jest nagły, nieprzyjemny strzał w plecy. Nie ma mowy o wypadaniu plomb, jest tylko zwykła twardość z możliwością regulacji w różnych trybach jazdy. Skoro twardość to nie problem, to może hałas?
Szyby nie mają ramek, ale wyciszenie wciąż jest bardzo dobre nawet przy wysokich prędkościach. Ramki pewnie ściszyłyby lekki szum, ale goła szyba bardziej przeszkadza w utrzymaniu czystości, nie w utrzymaniu ciszy, bo ciągle zostawia się na niej odciski palców łapiąc za nią przy otwieraniu i zamykaniu.
Silnik V8 daje o sobie znać przy każdym odpaleniu, nie liczcie na cichy wyjazd z garażu. Ta jednostka musi się przywitać, tak jak pies musi szczekać, gdy wychodzisz z domu. W czasie drogi jest już przyzwoicie, słychać brum brum, ale brum brum utrzymywane jest na dobrym poziomie. Nie zapomnisz, jaki silnik siedzi pod maską, ale nigdy ci nie przeszkadza.
Siedziałem ostatnio w innym samochodzie z V8, takim sprowadzonym z USA. Po odpaleniu silnika, ten bujał na boki amerykańskim samochodem. Samochód cały był tym V8, bez tego silnika by go nie było, a w RS7 silnik V8 trzeba dopuścić do głosu. Można włączyć jeden z dwóch konfigurowalnych trybów RS, wtedy silnik w Audi też trochę pobuja samochodem na postoju. W czasie jazdy już nie buja.
Przed odpaleniem grilla
Widzę dwa zastosowania dla przycisku na kierownicy, który odpala RS Mode. Wyraz włącza może byłby nieco nie na miejscu. Pierwsze to jazda po torze, ale jak wielu śmiałków wybierze się na tor i faktycznie skorzysta z pełnej mocy pojazdu, z dedykowanego trybowi RS wyglądu ekranu i informacji na wyświetlaczu HUD, ilu z nich przyda się rejestrowanie czasu kolejnych przejazdów? Obaj nabywcy RS, czy tylko połowa z nich?
Drugie zastosowanie to czas przed rozpoczęciem grilla, gdy gospodarz chwali się nową samobieżną kosiarką, kolekcją rakiet tenisowych i tym co aktualnie ma w garażu. Krótka przejażdżka w trybie RS to na pewno będzie częsty wstęp do mniej oficjalnej części, do której gość przystąpi już z grdyką przy kręgosłupie i zmiękczonych nogach.
Jazda na codzień w tym trybie jest zbędna, nie licuje z powagą zamożnego kierowcy. Fajnie będzie przy mocy generowanego dźwięku zepchnąć czasem kogoś z lewego pasa, ale na co dzień wygrywa łagodność tego pojazdu. Moc ma być dostępna, a nie cały czas narzucana.
Dlaczego RS7 a nie RS6
Mikołaj napisał, że RS6 to wilk w owczej skórze. O RS7 można napisać prawie to samo, ale nadwozie stylizowane na coupe, połączone jeszcze z czerwonym lakierem, nie zostawia złudzeń. Czerwony jest najszybszy.
Elegancją wygrywa z tradycyjnym kombi. Nie mogę napisać, że ta sylwetka się broni, bo bronić muszą się inne nadwozia, żeby ktoś pozwolił im istnieć wobec tego małego dzieła sztuki.
Może trochę mnie poniosło, ale ten samochód przykuwa ludzkie spojrzenia i u nawet niezorientowanych oglądaczy, nie pozostawiał wątpliwości co do swojej natury. Właściwie nie zadawali nawet wielu pytań, po prostu mówili Ooo, co najwyżej pytali, czy z tyłu da się usiąść, bo sportowy samochód takich luksusów zazwyczaj nie zapewnia.
Ale nie ten, ten zapewnia. Ze spraw przyziemnych - nie należy się martwić bagażnikiem, wciąż jest ogromny. Nie podam pojemności, przy RS-ie aż tak przyziemnym być nie wypada. Miejsca z tyłu też jest pod dostatkiem, a każdy pasażer może sterować temperaturą w swojej strefie. Można RS7 uznać za karocę ze ściętym dachem.
Czy to jest idealny samochód?
Może ma jakieś wady, mimo zachwytów? Ma kilka rzeczy, które bym zmienił, ale żadna z nich nie ma związku z literkami RS.
Nie rozumiem pogoni za trzema ekranami. Miejsce tego najniższego da się lepiej wykorzystać. Nie jest wybitnie pożyteczny, kilka przycisków obsłużyłoby dostępne tam funkcje lepiej, a zajęłyby mniej miejsca.
Możliwość pisania palcem po ekranie mnie nie przekonuje, wymaga sięgania dłonią dość daleko i kaligrafowanie trwa za długo. Cały system MMI sprawia wrażenie zbyt angażującego kierowcę, spróbujcie w czasie jazdy odgadnąć, jak wyszukuje się stacje radiowe, a nie tylko przełącza między zapamiętanymi. Wszystkie te czynności musiał wykonywać za mnie pasażer, ja wolałem trzymać ręce na kierownicy.
W miejsce dolnego ekranu przeniósłbym bezprzewodową ładowarkę z podłokietnika. Zamknięty telefon łatwo się nagrzewa, szczególnie gdy ma na sobie etui. Rozgrzewa się tak, jak mnie rozgrzewa korzystanie z haptycznych ekranów, czyli takich sprawiających wrażenie, że uginają się pod naciskiem jak fizyczny przycisk.
Dłoń przyzwyczajona do smyrania telefonu, nagle musi wykazać się zdolnością nacisku, a po przełączeniu na Android Auto lub Apple CarPlay nagle znowu zacząć smyrać. I potem znów naciskać, gdy na ekranie AA lub CP pojawi się pole wyboru którejś z samochodowych funkcji i znów trzeba ekran naciskać, a potem znów smyrać, by za chwilę, zmieniając temperaturę na dolnym ekranie, znów naciskać. Oszaleć można.
Przy parkowaniu też. Samochód jest naszpikowany kamerami, możemy podejrzeć przód, tył, popatrzeć z góry. Wszystko to bierze w łeb, gdy po zjechaniu z mokrej trasy próbujemy zaparkować, na brudnych kamerach nic wtedy nie widać. Lecz gdzie są czujniki parkowania?
Są, te nie przestają działać od brudu, lecz są bardzo czułe. Ciągle widzą nieistniejące przeszkody, płaskie krawężniki stają się dla nich wieżowcami, potrafią zareagować nawet na nierówności na drodze. Zdarza się więc tak, że parkujesz niemal na ślepo, bo czujnik już dawno wyje, a ty zastanawiasz się, czy zaraz mu przejdzie i można jechać, czy może trzeba się już hamować.
A parkowanie łatwe nie jest. Samochód jest zwrotny, ma skrętną tylną oś, ale na długość nie da się wiele poradzić. Wystaje prawie z każdego miejsca. Rodzi się więc pokusa by dojeżdżać jak najbliżej krawężnika, ale czujnik już wtedy dawno dostaje obłędu, a podgląd z kamery wciąż pokazuje plamę, bo zapomnieliśmy ją wyczyścić. Życie nie jest łatwe, nawet w pojeździe, który w testowanej konfiguracji powinien przekroczyć 800 tys. zł. Za nic nie chciałbym uszkodzić unoszącej się lotki i tylnego pasa świateł, który nocą wygląda znakomicie.
Na pewno do wad nie można zaliczyć zużycia paliwa.
RS7 pali jak smok? Raczej jak smoczek
W tej części rozwiejemy obawy co do zużycia paliwa. Nie ma co kryć, że przejazdy w trybie RS Mode to inna liga spalania, ale cywilna jazda już tak nie straszy. To ważne, przecież namawiam tu, żeby RS7 rozważyć jako auto w dalekie trasy.
Audi RS7 w trasie pali między 11 a 12 litrów, klasa drogi nie ma tu dużego znaczenia. Audi S7 zużyje dużo mniej, ale jeśli ktoś liczył na lepszy wynik eresa, to chyba nie zauważył, że pojemność silnika w RS7 to 4 litry. To Audi to łagodna hybryda, samochód potrafi też dezaktywować połowę cylindrów w czasie jazdy, stąd możliwe są przyzwoite wyniki.
Działania tych dwóch systemów praktycznie nie widać, dostrzec możemy go w efekcie żeglowania. Polecam ten sposób podróżowania, gdy po zdjęciu nogi z gazu prędkość samochodu spada tylko nieznacznie, nawet gdy nie jest włączony tempomat.
O właśnie, zapomniałbym o aktywnym tempomacie. Ktoś mu nie powiedział, że służy w samochodzie oznaczonym literami RS. Dlatego jadąc po łagodnym łuku drogi ekspresowej potrafi mocno zwolnić opatrując to stosownym graficznym komunikatem. Fiatem Seicento da się przejechać przez te zakręty szybciej niż uznaje to system w Audi RS7, które innych kłopotów z pokonywaniem zakrętów nie ma. Właścicielowi RS-a może być wtedy trochę wstyd przed innymi kierowcami.
Przepisy to luźne wskazówki
Bardzo lubię ten pomysł, że w terenie zabudowanym obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h, a Audi produkuje RS7, które osiąga taką prędkość pewnie w jakieś 1,5 sekundy. Nie pozostawia za dużo marginesu na przestrzeganie przepisów. Egzemplarz testowy miał też zdjęty ogranicznik prędkości maksymalnej (wymaga pakiet Dynamic Plus) i mógł się rozpędzić do 305 km/h, co niewątpliwie w naszym porządku prawnym stanowi wielką zaletę.
Zapewne wcześniej służył w Niemczech, więc wszystko jest w porządku, to tylko w Polsce można ponad dwukrotnie przekroczyć nim dozwoloną prędkość na autostradzie. Ten drobny fakt, że produkuje się samochody, który nijak nie przystają do kodeksu ruchu drogowego, też wyjątkowo mi nie przeszkadza, w końcu Audi nie jest jedyne.
Nie mówmy jednak o rzeczach niewygodnych. Zapamiętajcie tylko, że Audi RS7 to idealny samochód w trasy, taki pocieszyciel po nieudanych interesach i nagroda po tych udanych. Na pewno da więc satysfakcji niż diesel, a swą elegancką linią nadwozia elegancko przyćmi kombi. Jeśli nie jest ideałem, to na pewno nie przez literki R i S.