Tak, ja rozumiem, że należy się cieszyć z nieszczęścia każdego polityka, którym interesuje się prokuratura, ale z tym prawem jazdy to tak bez przesady. Żenująca jest ta aktywność ministra, rzecznika i policji.
Antoni Macierewicz straci prawo jazdy. Tak donosi już prawie każdy zakątek internetu. Chodzi o sprawę sprzed 2 tygodni, gdy reporterzy Faktu przyłapali go na kilka wykroczeniach drogowych i poprosili policję o zajęcie się sprawą. Tak się złożyło, że policja zajęła się tym błyskawicznie. Nawet od razu poinformowała w mediach społecznościowych, że się zajmuje. Jak Sebastian M. spalił rodzinę w samochodzie na autostradzie A1, to taka wyrywna nie była do informowania. Jakby internet policji nie docisnął, to w ogóle nie wiedzielibyśmy, że istniał jakiś Seba, który jechał z prędkością ponad 300 km/h. Policja w tej sprawie zachowała się tak bardzo bez zarzutu, że nawet funkcjonariusze z innego miasta pojawili się na miejscu zdarzenia i zapomnieli wspomnieć o udziale BMW. Tak się rwali do roboty, jeden przez drugiego.
Wiemy, ile punktów karnych dostał Antoni Macierewicz.
Sebastian M. siedzi sobie teraz zadowolony z życia w ciepłym kraju i zyskał już pewnie niezłą opaleniznę, bo opala się tam już od roku. Żeby nie było nam przykro, policja ze zdwojoną energią zajęła się sprawą Antoniego Macierewicza. Nie minęły dwa tygodnie, a już wiemy, że dostał trzy mandaty, łącznie na kwotę 1800 zł i 21 punktów karnych. O tym doniosłym wydarzeniu poinformował na portalu X sam Rzecznik Prasowy Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Ministra — Członka Rady Ministrów Koordynatora Służb Specjalnych, Jacek Dobrzyński.
Skoro tak wysoko postawiona osobistość uznała, że musi o liczbie mandatów i punktów poinformować opinię publiczną, to wykroczenia drogowe Antoniego Macierewicza urosły do wydarzenia rangi państwowej. Nie to, co jakiś zwykły Seba zabijający rodzinę na autostradzie, trudny do rozegrania politycznie. W dwa tygodnie udało się ukarać sprawcę, czyli posła Macierewicza, a ludzie miesiącami oczekują na reakcję służb. Wyślijcie jakieś nagranie na przykład na skrzynkę Stop Agresji Drogowej i sprawdźcie kiedy wrócą z informacją o ukaraniu sprawcy. Tylko nie piszcie, że chodzi o kogoś z PiS-u, bo będzie niemiarodajnie. Podpowiadam, że nie wydarzy się to w ciągu 2 tygodni, a może i nie wydarzy się wcale. A tu proszę magia, z posłem opozycyjnej partii się uwinęli. Tak, ja wiem, to po to, żeby pokazać nam, że wszyscy są równi wobec prawa - tu mi jedzie czołg.
Może tak strasznie złamał przepisy?
Może drogowe dokonania Antoniego Macierewicza były tak straszne, że zasłużyliśmy na te sprawne działania policji i precyzyjne informacje? W końcu sam minister pisał na portalu X, że powstrzymane zostaną jego szaleństwa, także na drodze. Przy takiej aktywności władz można pomyśleć, że w Antonim narodził się drugi Łukasz Ż., że chodzi o zdarzenia drogowe podobnego kalibru.
Nie chodzi. Antoniego Macierewicza przyłapano na rozmawianiu przez telefon w trakcie jazdy, przejechaniu linii ciągłej i wyprzedzaniu na przejściu dla pieszych. Faktycznie to wyprzedzanie nie było najładniejszym manewrem świata, ale tu o żadną powagę wykroczenia nie chodzi. On oczywiście też w usłużnej mu telewizji bagatelizował swoje wykroczenia. W charakterystycznym dla siebie styl mówił, że poniesie karę za te zdarzenia "jeśli wystąpiły", a z tym telefonem to wydawało mu się, że wtedy stał, a nie jechał. Zapewne tak, jak wydawało mu się, że Tupolew wybuchał, a nie spadał.
Trochę się nam się kompromituje to państwo.
Nie chodzi w ogóle o to, co on nawywijał na tej drodze. Chodzi o to, że nagle w sprawie niewielkiej wagi zaprzężony zostaje, w niezwyczajny dla niego ruch, aparat państwowy. Wszystko dlatego, że można się na budzącym skrajne emocje nazwisku trochę powozić.
Nagle o sprawie zwykłych wykroczeń drogowych informowany jest rzecznik resortu. Jaki w ogóle tryb pracy tu zastosowano? Panowie, z tym Macierewiczem to dzwońcie od razu do Jacka, bo on czeka? Rzecznik od razu informuje opinię publiczną o liczbie punktów karnych, a jego tweet przekazuje dalej sam minister spraw wewnętrznych. Sprawa wagi państwowej, mówiłem.
I jeszcze jedno.
Skąd my wiemy, że Antoni Macierewicz straci prawo jazdy?
Ani rzecznik, ani minister o tym nie informują. Zgromadzone 21 punktów karnych nie powoduje utraty uprawnień. Rzecznik wspomina tylko o dalszych krokach. A jednak wszyscy już wiemy, że Antoni Macierewicz straci prawo jazdy.
Fakt donosi, że Komenda Stołeczna Policji potwierdziła im, że Antoni Macierewicz miał już na swoim koncie 10 punktów karnych. Co? Że tak zapytam.
Fajna ta nowa opcja, że dzwonisz na policję, a oni ci mówią, ile ktoś ma punktów. Nie wiedziałem, że tak można, ale od teraz będę stosował. Skoro liczba cudzych punktów karnych to informacja publiczna, to mam paru obywateli i obywatelek do sprawdzenia. Gdyby ktoś nie wyłapał żartu, to jest to jakieś nowe prawo, które pozwala policji informować, ile Antoni Macierewicz ma punktów karnych, takie nieistniejące.
Wlepianie punktów karnych Antoniemu Macierewiczowi jest łatwe. Sebastianowi jakieś wlepcie, jak jesteście tacy twardziele.