REKLAMA

Ale fun, te auta mają w nazwie słowo fun. Czy faktycznie są fun?

Fun - słowo, które w języku angielskim oznacza (dobrą) zabawę, doczekało się sporej kariery w motoryzacji. Jak się okazuje, przez lata była to jedna z ulubionych nazw używanych do określania nijakich wersji nijakich samochodów. Zobaczmy te pojazdy, które dumnie dzierżyły przydomek fun, a były nudne jak flaki z olejem. Choć nie wszystkie takie były...

Fun
REKLAMA
REKLAMA

Zasadniczo chyba wszyscy się zgodzą, że jak coś wygląda na dobrą zabawę, to wcale nie potrzebuje nazywać się "dobra zabawa". Idąc dalej, rzekłbym, że jak coś nazywa się "dobra zabawa" lub w opisie zawiera frazę "gwarantuje dobrą zabawę", to można być wobec tego podejrzliwym. W kilku prezentowanych przypadkach okazuje się, że podejrzenia byłyby całkiem słuszne.

No to do rzeczy, które auta były aż tak bardzo fun, że trzeba było dodać im to słowo do nazwy?

Fiat Seicento Fun

Fiat Seicento Fun to był prawdziwy fun. Wersja Fun była limitowana. O tak, nie dla każdego! Do ilu sztuk była to limitacja? A tego to już nie wiadomo. Ale za to wiemy, co było na pokładzie tej maszyny do dobrej zabawy. Auto miało - uwaga - lakierowane pod kolor nadwozia zderzaki, zestaw audio, uchylne szyby tylne i bezwładnościowe pasy bezpieczeństwa dla pasażerów tylnej kanapy. Petarda!

fun
Fot. Lukas 3z / Wikicommons

Skoda Fabia II Fun

Skoda poszła po rozum do głowy i zrozumiała, że żeby była dobra zabawa, to Fabia musi mieć solidny silnik. Właśnie dlatego wersja Fun otrzymała trzycylindrowy motor 1.2, który miał 60 lub 70 KM. To był dopiero fun. Szczególnie ten słabszy motor w wersji kombi. Być może mocy nie było zbyt wiele, ale za to wyposażenie to już była sama dobra zabawa. Szyby przednie regulowane elektrycznie? Proszę bardzo. Zamek centralny? Z przyjemnością. Alufelgi? Niekoniecznie. Alufelgi są dla zarządu, dla Fun to są 14-calowe stalówki. Nie muszę chyba mówić, że klimatyzacji (w standardzie) też nie było. Pewnie latem był niezły fun! Ale do Skody jeszcze wrócimy, bo czeska firma przygotowała prawdziwą niespodziankę...

Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor zdjęcia: otomoto

Ford Fiesta Fun

W przypadku Forda Fiesty wersja Fun obowiązywała chyba najdłużej. Miłość do dobrej zabawy rozpoczęła się w przypadku tego modelu wraz z trzecią generacją produkowaną jeszcze w latach 80. i została z małym Fordem przez dekady. Obecnie w ofercie amerykańskiej firmy są już tylko nudne wersje jak Titanium, czy ST-Line. A więc gdzie podział się Fun? Największy fun, jaki ostatnio zapewnił nam Ford Fiesta to filmik, w którym producent żegna się z tym modelem na dobre. A więc... adios Fiesta, to był niezły fun.

fun

Volkswagen Polo Fun

Polo to jeden z bardziej postaranych Fun-ów. Fun pojawił się na rynku przy okazji produkcji czwartej generacji małego VW. I nie była to zwykła, biedna wersja wyposażenia, ale naprawdę coś ciekawego. Najprościej byłoby powiedzieć, że Polo Fun to był taki hatchback w wersji Allroad, czy Cross Country. Fun miał podwyższone zawieszenie, masywne dwukolorowe zderzaki i takie a la offroadowe obudowy błotników. Całkiem spoko, ale błagam, nie próbujcie jechać nim w teren - to nie będzie fun.

fun

Honda Fit Fun

Honda Fit w Europie znana jest jako Jazz. No i tak np. model Fit występował na niektórych rynkach w wersji wyposażenia Fun. Połączenie angielskich słów fit oraz fun jest tak dobre, że pozwolę sobie odpuścić wertowanie starych cenników i skupię się wyłącznie na tej nazwie. Dlaczego? Słowo fit ma w języku angielskim wiele znaczeń, ale jednym z nich jest przymiotnik mówiący o tym, że ktoś jest w dobrej formie. A więc Fit Fun oznacza, że bycie w dobrej formie to dobra zabawa. Honda promuje zdrowy tryb życia i to mi się podoba, bo Fit Fun. A może powinno być... Fit is Fun (dobra forma to dobra zabawa)?

Honda Jazz

Mercedes Viano Fun

Swojej wersji Fun doczekał się również Mercedes Viano, czyli osobowa odmiana modelu Vito. W największym skrócie Fun był takim mercedesowskim Multivanem. Mianowicie Vito Fun posiadało z tyłu wersalkę, czyli rozkładaną kanapę, którą za dnia wykorzystywało się do siedzenia w trakcie jazdy lub na postoju, a w nocy, po rozłożeniu, służyła jako ogromne łóżko. Pandemia pokazała, że zapotrzebowanie na tego typu pojazdy jest ogromne i wielu ludzi uważa, że jest to prawdziwy fun. Sam jestem jedną z tych osób. Dla mnie Viano Fun jest świetne. Byłem nawet bliski zakupu takiego auta, ale ostatecznie wybrałem Volkswagena.

olx vany 7-osobowe
Zdjęcie pobrane z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor zdjęcia: otomoto

Toyota FunCargo

Japońska Toyota nie stroniła od używania słowa fun w nazwach swoich modeli. Na pierwszy ogień idzie model FunCargo. Jego opis będzie króciutki. To po prostu dobrze znany Yaris Verso. W Japonii ten model był sprzedawany jako FunCargo. Toyota chciała dość dosadnie wskazać swoim klientom, że wożenie towarów (angielskie słowo "cargo") to całkiem niezły fun. Jak wiemy, wersja Verso zakończyła swój żywot wraz z pierwszą generacją Yarisa. Taki to był fun!

Toyota Yaris Verso

Toyota Fun-vii concept

Toyota nie ograniczyła się w swojej eksploracji słowa fun do jednego modelu. Był też koncepcyjny Fun-vii z 2011 roku. Auto wygląda jak jeżdżące żelazko, ale tak naprawdę jest to jeżdżący telebim. Wszystko za sprawą ogromnych wyświetlaczy, które eksponują różne wizualizacje na zewnętrznych panelach. Ten pojazd, to mokry sen właścicieli firm roznoszących ulotki, bo to jest przecież dodatkowa cyfrowa reklama. Wnętrze Fun-vii to również jeden wielki wyświetlacz, który masakruje bodźcami pasażerów. Jazda tą Toyotą to musiał być niezły fun.

Skoda Felicia Fun

Skoda zainspirowała mnie do stworzenia tego tekstu. Felicia Fun jest jednym z najciekawszych samochodów na tej liście. Czeski Fun bazuje na Felicii pickup. Najważniejszą cechą tej odmiany jest ruchoma przegroda pomiędzy kabiną i częścią bagażową. Gdy z przodu siedzą dwie osoby, to przestrzeń ładunkowa jest zwyczajna i ma pokaźne 137 cm długości. Ale nudnego pickupa można zamienić w kabriolet i magicznie wysunąć dwa dodatkowe miejsca dla pasażerów. Wystarczy przesunąć tylną grodź w tył. Przestrzeń bagażowa się zmniejsza, ale za to ci na tylnej kanapie mają niezły fun. Poza tym auto ma rozbudowany pakiet ospojlerowania, a jak wiemy, spojlery i dokładki to zawsze jest fun.

Skoda Fabia 20 lat
REKLAMA

Fun, fun, fun...

Zdecydowana większość samochodów w wersji Fun dostała ten przydomek, żeby ocieplić wizerunek jakiegoś nudnego miejskiego hatchbacka w ubogiej wersji wyposażenia. Ale na szczęście w historii nie brakuje też naprawdę odjechanych projektów, które naprawdę są fun. Mnie osobiście najciekawszą koncepcją wydaje się Felicia Fun. Nieudaną, ale jakże radosną. Finalnie muszę przyznać, że jedynie Viano Fun to ciekawy kąsek, który dałby mi ten upragniony fun.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA