Kupił tanio, a teraz ma problem. W akumulatorach z betonu nie ma wolnej elektryczności
Akumulator deep cycle, czyli głębokiego rozładowania, wykorzystuje się m.in. w kamperach. Jest drogi, więc łatwo złapać się na „okazję”.
Po akumulator deep cycle najlepiej pojechać do sklepu z akumulatorami. Tak, ostatnio podrożały, jak wszystko. Ale poszukiwanie okazji może zakończyć się przebijaniem się przez beton.
Wszystko ostatnio drożeje, akumulatory też, o czym zresztą niedawno pisałem. Nic dziwnego, że ludzie poszukujący akumulatorów o większej pojemności do dużych samochodów (wielkie SUV-y hurra!) węszą za jakimiś okazjami, jak na przykład bardzo tanie akumulatory z Chin. Nie wiem za bardzo, jak to się opłaca z wysyłką takiego ciężkiego sprzętu, ale być może tak. Potem upragniony akumulator przychodzi, podłączamy go i on owszem kręci, ale jakoś tak słabo. Może długo stał i trzeba naładować? Nie, ładowanie nic nie daje, akumulator jest pełny, ale nadal coś jest nie tak. Jakby miał mało prądu w sobie. To dlatego, że ma w sobie dużo betonu.
Oczywiście takie praktyki to w sprzedaży wysyłkowej nic nowego, nieraz po internecie latały już „zewnętrzne dyski twarde”, które były obudową z włożonym do środka pendrive'em czy powerbanki, do których włożono zwykłe baterie typu AA. Tam jednak chodziło o rzeczy małe i drobne, które można zmieścić w dłoni, a tu ktoś postarał się o wiele bardziej, zalewając mały akumulator betonem w obudowie z logo producenta.
Trochę dziwne są te bolce (bieguny), nie wiadomo do czego ten akumulator miałby pasować. Być może jest to tzw. akumulator „deep cycle”, czyli głębokiego rozładowania, służący do zasilania np. instalacji car audio albo do podtrzymania napięcia w kamperze. Znalazłem podobne produkty na stronach sprzedających akumulatory do łodzi i jachtów. Akumulator o podobnych parametrach jak ten ze zdjęcia powyżej kosztuje ok. 960 zł, czyli dwa razy drożej niż popularne akumulatory rozruchowe, ale nie „deep cycle”.
Niesamowite, że komuś się chciało podrabiać akumulator deep cycle.
Czy wyprodukowanie akumulatora z innego akumulatora i betonu jest tańsze niż po prostu wyprodukowanie właściwego akumulatora? Może na dużą skalę tak. Ale to przecież wtedy o wiele łatwiej jest po prostu zbierać pieniądze za zamówienia, a potem ich nie wysyłać, lub ewentualnie wysyłać puste paczki dociążone gruzem, żeby na sortowni zgadzała się masa.
Ale tak ogólnie, to nieszczególnie żal mi ludzi, którzy za wszelką cenę muszą zamówić coś najtaniej w Chinach, a potem zostają nabrani. Może następnym razem kupią to samo lokalnie od polskiego sklepu.