REKLAMA

Aktywiści chcieli tylko uratować ludzkość. Teraz rowerzystka jest w stanie krytycznym

Mimo że opis wypadku z Berlina wygląda jak kumulacja żartów z jakiejś krwawej komedii, to jego finał w ogóle nie jest śmieszny. Człowiek o mało nie zginął, bo aktywiści starali się nie dopuścić do... ludzkiej śmierci.

rowerzystka
REKLAMA

Jak się opisze wypadek w Berlinie krótkimi zdaniami, to wygląda trochę memicznie, jeśli ktoś lubi brutalne memy. Na rowerzystkę najechała betoniarka. Kierowca betoniarki wysiadł i został pchnięty nożem. Karetka nie dojechała, bo drogę blokowali aktywiści.

REKLAMA

Mózg wybucha przy tym zbiegu nieszczęść, ale finał w ogóle nie jest zabawny. Głos w tej sprawie zabrał sam kanclerz Niemiec, Olaf Scholz.

Protesty aktywistów

Do tej pory było nawet śmiesznie z tymi protestami, jeśli nie bierze się pod uwagę celu aktywistycznych protestów. Twierdzą, że wszyscy niedługo zginiemy i protestują, by to powstrzymać. Ich działania można uznać za zabawne, gdy przyklejają się do podłogi w salonie samochodowym, ale zapominają, że trzeba korzystać z toalety. Potem mają pretensje do pracowników salonu, że zgasili im światło i poszli do domu, nie zostawiając nawet miski, czy wiadra. Umiarkowanie zabawne jest rzucanie kartoflami w dzieła sztuki lub przyklejanie się do nich, co też niedawno miało miejsce. Całkiem niezabawne jest przyklejanie się do asfaltu, bo asfalt służy nie tylko klimatycznym ignorantom, pełni też pożyteczne funkcje. Na przykład umożliwia dojechanie do osób rannych w wypadkach.

Wypadek w Berlinie

Last Generation, tak nazywa się organizacja, której członkowie lubią się przyklejać. Jest nawet taki polski film z przetłumaczonym tytułem, ale nie wiem, czy to dokładnie o nich. Ostatnia generacja właśnie okryła się niesławą.

Ten wypadek w Berlinie wyglądał tak, że na rowerzystkę najechała betoniarka. Większość informacji prasowych donosi o tym, że to właśnie do rowerzystki nie mogła dojechać karetka, ale ofiar było tam więcej. Kierowca betoniarki wysiadł z kabiny i został pchnięty nożem przez nieznanego mężczyznę, który szybko się oddalił. I to nie dokładnie karetka nie mogła dojechać, a specjalnie wyposażony samochód straży pożarnej. Rowerzystka była uwięziona pod betoniarką.

Rzecznik tamtejszej straży pożarnej wyjaśniał, że właściwa jednostka nie mogła dojechać na czas z powodu korka na autostradzie. Korek był spowodowany protestem aktywistów, którzy blokowali drogę. Auto dojechało, dopiero gdy kobietę już udało się uwolnić, bardziej improwizując, niż korzystając ze specjalistycznego sprzętu.

Blokowanie drogi nie jest nieszkodliwe

REKLAMA

Policjanci mówią, że pora przestać wierzyć, że te protesty są nieszkodliwe. Każdy, kto blokuje drogę musi mieć świadomość, że opóźnia dojazd służb ratunkowych do osób potrzebujących pomocy. Aktywiści z Last Generation twierdzą, że się przejęli i że przywiązują wagę do pozostawiania przejezdnych pasów awaryjnych. Mają również nadzieję, że opóźnienie nie wpłynęło na stan poszkodowanej rowerzystki. Jednocześnie dodają, że akcje protestacyjne wstrzymają, dopiero gdy rząd podejmie działania przeciwko zbliżającemu się załamaniu klimatu. Rząd ustami kanclerza Scholza mówi, żeby wyrażając swoje poglądy, wzięli pod uwagę bezpieczeństwo innych.

Aktywiści pewnie biorą je pod uwagę, ale tak bardziej globalnie. Chcą ocalić cały gatunek ludzki, a nie tylko wybrane jednostki, jak uwięziona pod betoniarką rowerzystka. W rewolucji liczą się masy, a nie jednostki. Rowerzystka mogła korzystać z roweru, bo sama boi się zmian klimatycznych i nie chciała ich wspierać jeżdżąc samochodem. Nie uniknęła smutnego losu i jest teraz w stanie krytycznym. Raczej nie będzie wdzięczna aktywistom za ich wkład w walkę z globalnym ociepleniem, jeśli przeżyje.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA